Poprzednią część artykułu zakończyliśmy w momencie, gdy wschodnie ramię brytyjskiego natarcia zostało zatrzymane pod Beaurains i Mercatel, a tylko kompania motocyklistów z 4th Battalion, Royal Northumberland Fusiliers dotarła do właściwego przedmiotu natarcia, czyli Wancourt. Części pierwsza i druga: Arras, 21 V 1940. Cztery brytyjskie bataliony kontra dywizja Rommla i dywizja SS Totenkopf, cz. 1 oraz Arras, 21 V 1940. Cztery brytyjskie bataliony kontra dywizja Rommla i dywizja SS Totenkopf, cz. 2.
Ranni SS Totenkopf w kampanii flandryjskiej. / „Waffen-SS Im Westen”, Monachium, 1941 (autor)
Fakt, ze napotykaliśmy na opór już na samym początku natarcia może świadczyć jedynie o całkowitej bierności Francuzów odpowiedzialnych za ten odcinek, którzy nie wiedzieli nic o siłach i ugrupowaniu przeciwnika. / Krótka historia 1. Armijnej Brygady Czołgów autorstwa jej dowódcy, generała D.H. Pratta
Najwyższa pora zatem sprawdzić, co w tym czasie działo się z kolumną zachodnią, składająca się przede wszystkim z 7th Battalion, Royal Tank Regiment (dalej w tekście 7th RTR) oraz 8th Battalion, Durham Light Infantry (dalej 8th DLI), która – jak pamiętamy – tylko przypadkiem nie natrafiła jeszcze na czołgi Panzer Regiment 25. z 7. Dywizji Pancernej.
Zaatakowaliśmy i zdobyliśmy wioskę [Duisans – TB], gdzie wzięliśmy ponad setkę jeńców. Dowódca naszej kompanii, major Perry, odesłał ich do tyłu pod eskortą dwóch sierżantów. Tymczasem wzięliśmy kolejnych jeńców. Major nie mogąc posłać z nimi kolejnych sierżantów, nakazał odprowadzić ich mnie, który byłem wtedy kancelistą kompanijnym w stopniu starszego szeregowego. Wypełniwszy zadanie, już we trzech, po powrocie na miejsce nie zastaliśmy naszej kompanii. Napotkany oficer obiecał ją odnaleźć, lecz nie zobaczyliśmy go już więcej. Zostaliśmy więc sami, w nieznanej okolicy, bez mapy i kompasu, a miejscowa ludność nie była zbyt chętna do pomocy. / Ze wspomnień starszego szeregowego Parkera, 8th Battalion, Durham Light Infantry
Duisans, Warlus i Wailly
7th Battalion, RTR wg wzorcowego War Establishment. Który jak wiadomo zawsze różni się od praktyki. / William Platz, „Matilda Tank Company”, AFV G-2 Vol. 3, 1972 (autor)
O ile pierwszym przeciwnikiem wschodniej kolumny byli jak wiemy grenadierzy pancerni z 7. DPanc., pierwsze pododdziały, na które napotkała kolumna zachodnia należały do Dywizji SS „Totenkopf”. Miejscem zbiórki wszystkich pododdziałów kolumny było Maroeuil, skąd wyruszono tuż po godzinie 13.00. Jednak na pierwsze oznaki obecności przeciwnika Brytyjczycy natrafili już w Duisans. Oprócz esesmanów z Dywizji „Totenkopf”, znajdowali się tam także rozbitkowie z baterii haubic, która zaawanturowała się daleko na zachód i została rozproszona jeszcze wczesnym rankiem przez samochody pancerne 12th Royal Lancers. Podczas gdy piechota 8th DLI musiała zająć się oczyszczaniem miejscowości, do której weszła dopiero o godzinie 15.00, czołgiści 7th RTR napotkali na wiele niemieckich kolumn transportowych, które sukcesywnie niszczono, biorąc przy tym, jak podaje przywoływany już w części pierwszej dziennik bojowy batalionu, setki jeńców. Do kontrowersyjnego tematu jeńców powrócimy pod sam koniec tekstu. W tym miejscu trzeba jedynie zaznaczyć, że z braku piechoty, która zajęta była walkami w Duisans, jeńcy odsyłani byli na brytyjskie tyły pod symboliczną eskortą, lub w ogóle bez niej, trudno więc określić ilu jeńców skorzystało z okazji by zbiec. Część jeńców odsyłano na pozycje znajdującej się w pobliżu francuskiej piechoty.
Należy także ponownie przypomnieć, że obecność Niemców w Duisans była olbrzymią niespodzianką dla Brytyjczyków. Miejscowość położona była bowiem aż osiem kilometrów od przewidywanej właściwej podstawy wyjściowej do natarcia, a o Niemcach w tej okolicy w ogóle nie sygnalizowali Francuzi, którzy odpowiadali dotąd za ten kierunek.
Po minięciu Duisans, czołgiści 7th RTR zauważyli w oddali poruszającą się równolegle do nich, lecz w przeciwnym kierunku kolumnę niemieckich czołgów. Były to wozy Panzer Regiment 25., który nie otrzymał jeszcze od Rommla rozkazu natychmiastowego zwrotu na wschód i nie wiedział nic o obecności Brytyjczyków. Z kolei jakiekolwiek próby nawiązania łączności radiowej z dowódcą batalionu, ppłk. Heylandem spełzły na niczym. Nie mając więc rozkazu uderzenia na niemieckie czołgi, brytyjscy czołgiści kontynuowali natarcie i obydwie wrogie formacje odjechały – na razie – w swoją stronę.
Kenneth Macksay w swojej pracy The Shadow of Vimy Ridge komentował to zdarzenie w sposób następujący: Na wojnie szczęście ma czasem decydujące znaczenie. Gdyby 7th RTR był bliżej niemieckich czołgów i miał rozkazy do uderzenia na nie, rezultat walki wcale nie musiałby być dla nich niekorzystny (…). Chociaż niemieckich czołgów było więcej, były one pozbawione wsparcia swojej doskonałej artylerii. A przede wszystkim pancerz brytyjskich A12 wytrzymywał trafienia niemieckich armat 37 mm. Brytyjskie dwufuntówki z kolei były w stanie przebić pancerz każdego niemieckiego czołgu, a w przypadku lżejszych typów nawet i ciężkie kaemy Vickers mogłyby narobić sporego zamieszania w niemieckich szeregach. Wygląda więc na to, że na ten moment szczęście mieli Niemcy.
Jak do tej pory jednak straty były niewielkie. Mimo to jednak, zachodnia kolumna, poruszająca się szerszym ramieniem natarcia, miała do przebycia dłuższą drogę i została nieco z tyłu wobec kolumny wschodniej. Około godziny 16.00 piechota 8th DLI dotarła ledwie do Duisans, podczas gdy czołgi wysforowały się dalej, osiągając rejon Wailly i Ficheux, gdzie napotkały zdecydowany opór niemieckiej artylerii przeciwpancernej i polowej, a także przygotowanych do prowadzenia ognia przeciwpancernego przeciwlotniczych armat 88 mm. Znajdowały się tam także pododdziały Schuetzen Regiment 6. Mimo tego, że na artylerzystów i grenadierów napierały uciekające spod luf czołgów 4th RTR zdezorganizowane elementy drugiego z pułków grenadierów 7. DPanc. – Schuetzen Regiment 7 – Niemcom udało się ostatecznie powstrzymać Brytyjczyków pod Wailly.
Także i tu dawały o sobie znać kłopoty związane z niedziałająca łącznością oraz nieistniejącym de facto dowodzeniem. Czołg dowódcy 7th RTR, ppłka Hoylanda został wyeliminowany z akcji przez bliskie wybuchy pocisków dział polowych, a on sam został chwilę potem trafiony przez serię z niemieckiego kaemu. W czołgu jego adiutanta, kpt. J. Kautora, nie działała radiostacja, więc przekazywanie rozkazów musiało zostać ograniczone do czołgów lekkich Mk. VI i poruszających się nimi oficerów łącznikowych.
To straszne doświadczenie, gdy widać wycelowaną w siebie lufę działa i jedyne, co można zrobić, to zastanawiać się, czy pocisk przebije pancerz. A potem ulga, że tym razem się udało. Widziałem kilka naszych płonących czołgów, lecz ogień wydobywał się z zewnętrznych zbiorników na paliwo, czy ze skrzynek na wyposażenie, gdzie znajdował się olej, albo kombinezony robocze. Czołgiści nic sobie z tego nie robili.
Anonimowa relacja członka załogi jednego z czołgów 4th Battalion, Royal Tank Regiment
Dowódca akcji, generał Franklyn słał za ich pośrednictwem ponaglenia do kolumny zachodniej, by przyspieszyła posuwanie się naprzód w celu dokładnego zorientowania się w siłach nieprzyjaciela, by dzięki temu uzyskać możliwość uzyskania precyzyjnego wsparcia artylerii oraz wzmocnienia natarcia odwodami. Cóż z tego jednak skoro niemiecki opór tężał z minuty na minutę, wszystkie cztery bataliony czołgów i piechoty były już całkowicie zaangażowane na swoich kierunkach, a żadnych innych rezerw po prostu nie było.
Wówczas na polu bitwy pojawili się Francuzi…
Powyższe schematy: Układ jezdny A11 i A12 są w prostej linii spadkobiercami prywatnego pomysłu firmy Vickers Ltd. Czołg lekki Mark C powędrował do o Japonii, gdzie został podstawą wozu Typ 89 i nie tylko, natomiast Mark D miał być sprzedany Polsce. Jednak polscy specjaliści nie zgodzili się na takie rozwiązanie, więc jedyny egzemplarz Mark D pojechał do Eire, czyli Republiki Irlandii, a rozmowy o Mark E z Polską kontynuowano z wiadomym i opisanym w innym miejscu przez autora skutkiem…. Tymczasem okazało się, że to podwozie – wg brytyjskich specjalistów z połowy lat 1930-tych – okazało się w zupełności wystarczające dla nowoprojektowanego czołgu piechoty A11. Przy okazji, warto zwrócić uwagę, że prawdziwa „Matilda”, czyli A12, miała armatę umieszczoną nieco obok osi symetrii wozu / autor
3e DLM w akcji
To, co po dziesięciu dniach kampanii pozostało z 3eme Division Legere Mecanique wspierać miało i osłaniać zachodnie skrzydło nacierających Brytyjczyków. Francuzi poruszali się więc bezpośrednio na prawej flance kolumny zachodniej. Jak ocenia generał Pratt, „poruszali się dosyć niemrawo”. W pewnym momencie francuskie czołgi pojawiły się w pobliżu rozmieszczonej na prawym skrzydle 8th DLI baterii armat przeciwpancernych i otworzyły ogień, w wyniku czego zniszczona została jedna armata, a dwóch członków jej obsługi zginęło. Wtedy otworzyła ogień jedna z armat brytyjskich. Po oddaniu przez nią pięciu strzałów, cztery francuskie czołgi stanęły w płomieniach, a członkowie ich załóg polegli, lub zostali ranni. Nieporozumienie szybko wyjaśniło się i obydwie strony wysłały sobie nawzajem przeprosiny, jednak można się domyślać, że ten incydent jeszcze bardziej nadwyrężył i tak już nie najlepsze stosunki brytyjsko-francuskie.
W przytaczanych w ciągu naszej narracji wypowiedziach Brytyjczyków pobrzmiewała już kilkakrotnie nuta powątpiewania wobec współdziałania z Francuzami podczas bitwy. Przyjrzyjmy się zatem jak przebiegały tego dnia działania 3e DLM, a raczej jej pozostałości, które miały działać na prawym skrzydle brytyjskim.
W godzinach popołudniowych 21 maja ze stanowisk batalionu, rozciągających się na przestrzeni około 3,5 km pomiędzy Fampoux i Quarry, na brzegu rzeki Scarpe, można było obserwować natarcie 1. Armijnej Brygady Czołgów. Wskutek widocznych oznak jego początkowego powodzenia, skierowana została przez wybudowany na rzece most pontonowy kompania batalionu Cameronians z plutonem carrierów. Jednak z powodu braku aktywności Francuzów nie można było kontynuować ruchu na południe i pod wieczór kompania została wycofana. / Z kroniki działań 2nd Battalion, Wiltshire Regiment (Duke of Edinburgh’s), 13. Brygada Piechoty
Piechota brytyjska z roku 1940 we Flandrii różniła się od swoich poprzedników z Wielkiej Wojny nasyceniem ręcznej broni maszynowej. Choć Niemcy z roku 1914 (8 cvkm w batalionie) mieli do czynienia z uzbrojonym jedynie w dwa organiczne Vickersy batalionem brytyjskim, za to tradycyjnie u Brytyjczyków porządne wyszkolenie strzeleckie w połączeniu z karabinem Enfield Mk 1, dawało przykre dla napastnika rezultaty… Jak widać na fotografii, nad porządkiem szyku czuwają dowódcy drużyn, czyli kaprale / IWM
Francuskie opracowania nie wspominają naturalnie o braku zapału swoich żołnierzy. W przypadku 3e DLM mówi się o „nieodpowiednim współdziałaniu” pomiędzy Francuzami a Brytyjczykami. Wydaje się jednak, że rola tej dywizji w bitwie pod Arras mogła być znaczniejsza, a nawet decydująca. Pomimo bowiem osłabienia dotychczasowymi walkami, dywizja wciąż dysponowała znacząca liczbą około 60 czołgów Somua S 35 oraz Hotchkiss H 39. Co więcej, w skład 3e DLM wchodził dodatkowo improwizowany batalion czołgów, złożony z rozbitych jednostek, tzw. GBC 515 („group de bataillons de chars 515”). Posiadał on łącznie 47 wozów. Z tej liczby 3 czołgi Renault R 35 pochodziły z 35e BCC, 33 Hotchkiss H 35 z 13e BCC oraz kolejnych 11 R 35 z 22e BCC. Jak więc widzimy, Francuzi dysponowali większa liczbą czołgów aniżeli Brytyjczycy. Co więcej – pomimo ogólnie znanych niedostatków – były to czołgi o klasę lepsze od brytyjskich A11 czy Mk.VI.
Francuzi wyruszyli później od Brytyjczyków, o godzinie 15.00. Pod Bernaville 3e DLM napotkała opór baterii haubic 105 mm oraz pewnej liczby czołgów. Czołowe elementy dywizji o godzinie 17.00 zdołały osiągnąć zaledwie wysokość Duisans. W tym czasie obydwie brytyjskie kolumny zostały już zatrzymane dużo dalej, bo pod Beaurains, Mercatel i Wailly, gdzie toczyły się o tej porze zacięte walki. Tymczasem na 3eDLM wyszła czesc natarcia Panzer Regiment 25. Czołgi dywizji wspierały także brytyjskich piechurów z 8th DLI w walce z niemiecka bronią pancerną.
Wszystko to powodowało, że ruch dywizji na południe przebiegał boleśnie powoli. Wybiegając nieco w przyszłość, według dziennika bojowego należącego do 3e DLM, 11e regiment de dragons portes (11e RDP – „pułk dragonów przewożonych”), rozkaz o nawiązaniu łączności z Brytyjczykami w Warlus wydano dopiero o godzinie 20.00! W tym czasie wynik zmagań brytyjsko-niemieckich był już przesądzony i Brytyjczycy – jak zobaczymy – byli w odwrocie.
Zacytujmy kolejny fragment dziennika dragonów: Po wydaniu rozkazów wykonawczych i przegrupowaniu, Warlus zostało osiągnięte ciemną nocą, o godzinie 23.30. Wysłany patrol oficerski stwierdził, ze w Warlus nie ma ani Brytyjczyków [w oryginale „Anglików” – TB] ani naszego batalionu czołgów, którego oczekiwaliśmy. Jednak byli tam zarówno Anglicy jak i francuskie czołgi. Mowa o dwóch walczących z Schuetzen Regiment 6. odciętych kompaniach 8th DLI, wspieranych kilkoma armatami ppanc. z 260 dywizjonu Royal Artillery oraz sześciu czołgach z niezidentyfikowanego pododdziału 3e DLM. Zaskakujące, że nie wspomina o tym kronika 11e RDP, chociaż czytamy w niej, ze gdy 2. batalion tego pułku wszedł do wioski, wywiązał się ciężki nocny bój z Niemcami, którzy w międzyczasie opanowali Warlus. Walka, która trwała aż do świtu 22 maja, zakończyła się pożarem wsi oraz wycofaniem się Francuzów w stronę Duisans, gdzie – jak podaje wzmiankowany dziennik – doszło do spotkania z brytyjskim pułkownikiem, który miał serdecznymi uściskami dłoni dziękować nam za umożliwienie jego ludziom odwrotu. W istocie, odwrót odciętych kompanii odbywał się przy wsparciu owych sześciu francuskich czołgów. I na tym zasadniczo kończył się udział Francuzów w natarciu pod Arras. 22 maja francuska 25e Division Infanterie Motorisee nacierała co prawda z północy na Cambrais, lecz było działanie nie wiążące się w żaden sposób z omawianą przez nas bitwą.
Francuzi mieli znakomity pomysł i całkiem przyzwoite środki techniczne, żeby formować regiment de dragons portees, czyli pułki piechoty zmotoryzowanej/zmechanizowanej… Niestety, zabrakło czasu na zgranie wszystkich pododdziałów w 3 e DLM. / zdj. pierwsze LIFE Magazine, zdj. drugie Internet
Kontratak Panzer Regiment 25
Jak wspominaliśmy powyżej ten dowodzony przez Obersta Rothenburga pułk był najdalej na zachód wysuniętym elementem 7. DPanc. znacznie oddalonym od gros dywizji. W godzinach rannych 21 maja przeprowadzano naprawy o rutynowe przeglądy wozów. Pułk miał o godzinie 15 rozpocząć ruch w ogólnym kierunku północ – północny zachód. Erwin Rommel liczył, ze do tego czasu uda mu się podciągnąć grenadierów pancernych i artylerię.
Pułk skoncentrował się w okolicach Baumetz, skąd wyruszył zgodnie z planem, kierując się ku Agnes, choć do jego żołnierzy musiały dobiegać odgłosy bitwy już od dwóch godzin toczącej się o kilka kilometrów w kierunku wschodnim. Krótko potem miało miejsce opisywane już osobliwe zdarzenie wyminięcia się kolumny Panzer Regiment 25. i 7th RTR.
Nominalnie czołg „kawaleryjski” Hotchkiss H35 z 3e Division Legere Mecanique uszkodzony w okolicach Arras / Internet
Rozkaz Rommla, nakazujący pułkowi natychmiastowy zwrot na wschód, do bitwy, nadszedł na tyle późno, ze manewr można było rozpocząć pomiędzy 18.30 a 19.00. Niemieckie czołgi ponownie tego dnia minęły Agnes, tym razem jednak kierując się na wschód i południowy wschód. Wkrótce tez natrafiły na rozciągnięte pomiędzy Warlus zgrupowanie 8th DLI z towarzysząca mu artylerią przeciwpancerną oraz 18-funtowymi armato-haubicami, a także na elementy francuskiej 3e DLM. Niemieckie czołgi próbowały zając Warlus, lecz za sprawą brytyjskiej armaty ppanc. skończyło się to dla nich utratą pięciu wozów w przeciągu kilku minut. Od tego momentu nie usiłowano już zdobywać ani Warlus ani Duisans, izolując jedynie obydwie wsie. Po przełamaniu przy udziale Luftwaffe rozproszonej w terenie cienkiej linii brytyjskiej piechoty, czołgi pułku ruszyły dalej na wschód w stronę Acq i osiągnęły kotę 74, położoną o kilometr na południe od wsi Dainville, którą znamy już z tej opowieści.
W tym właśnie miejscu, w zapadającym zmroku rozegrało się starcie pancerne pomiędzy Panzer Regiment 25, a wycofującymi się spod Wailly resztkami 7th RTR oraz pozostałościami 4th RTR, powracającymi spod Beaurains i Mercatel. Nimiecki kronikarz odnotowuje, że w jego wyniku pułk stracił trzy czołgi Pz. Kpfw. IV, sześć Pz. Kpfw. 38 (t) oraz liczne czołgi Pz. Kpfw. I i II. Warto w tym miejscu odnotować, że do udziału w tym starciu przyznają się także Francuzi. Francuskojęzyczne opracowania podają, że Niemcy pomylili czołgi brytyjskie z francuskimi i walczyli nie z Brytyjczykami, a czołgami 3e DLM…
Około północy sytuacja była już opanowana – Brytyjczycy wycofali się za rzekę Scarpe, a do Panzer Regiment 25. dołączyły pododdziały Schuetzen Regiment 6. i 7. Ostatnim akordem udziału pułku w bitwie pod Arras było nocne spotkanie samotnego czołgu A12 z 4th RTR i Pz. Kpfw. 38 (t). Brytyjski oficer, pomyliwszy najwyraźniej w ciemnościach sylwetkę niemieckiego wozu z popularną Matildą, wychylił się z wieży, by zapytać o drogę. Swoją pomyłkę major Fernie przypłacił życiem.
Ciekawe ujęcie, przedstawiające 37 armatę ppanc. PAK 36 ostrzeliwującą cel we Flandrii. / „Waffen-SS Im Westen”, Monachium, 1941 (autor)
Zakończenie za tydzień
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.