Racegun? A co to za zwierz?
Racegun to popularny termin określający wyspecjalizowany rodzaj broni sportowej. Nie tyczy się wyłącznie pistoletów, ale także strzelb i karabinków. Powstaje na bazie istniejącej konstrukcji, ale już na wczesnym etapie planuje się jej modyfikacje celem osiągnięcia jak najlepszych parametrów. To strzelecki odpowiednik samochodów przerabianych do udziału w rajdach WRC. Bazą jest standardowy samochód, jednak po przebudowie (ograniczonej przepisami danej konkurencji) z oryginału pozostaje niewiele. Tak przygotowana broń to, w stosunku wyjściowego egzemplarza, zupełnie inna liga. Różni się zarówno pod względem osiągów jak i przepisów (np. kategoria Production IPSC nie dopuszcza takich modyfikacji). Można zaryzykować stwierdzenie, że Racegun daje użytkownikowi przewagę nie do przeskoczenia względem podstawowej wersji.
Wyścigowy sprzęt o aparycji wojownika. Czarny mat powłoki kojarzy się raczej z bronią typowo bojową
Pierwsze wrażenie i ergonomia
Przyjrzyjmy się najpierw pistoletowi. Dociera do nabywcy w walizce z tworzywa sztucznego, wyłożonej pianką w której wycięto kształty na poszczególne elementy z zestawu. Jest ona zamykana i zabezpieczana za pomocą dwóch przesuwnych zatrzasków. W środku znajdziemy samą broń, magazynki oraz zestaw akcesoriów. Na pierwszy rzut oka Alpha przypomina usportowioną wersję AREX REX ZERO 1.
Na komplet składają się: pistolet, trzy magazynki ze stopkami zwiększającymi pojemność, zestaw do czyszczenia, klucze imbusowe, wymienne sprężyny spustu, instrukcja oraz naklejki
Pierwsze, co zwraca uwagę, to duży i estetycznie wyfrezowany zamek. Pracuje lekko nawet w nowym i nienasmarowanym egzemplarzu. Jednocześnie jest dobrze spasowany. Nie sposób doszukać się tu luzów. Wcięcia na zamku ułatwiają pewny chwyt a tym samym przeładowanie. Żłobienia pokrywają element niemal na całej długości. Ucieszy to zarówno tych, którzy preferują chwytać zamek z przodu, jak i w tylnej części. Z tyłu umieszczono duże czerwone kropki informujące, czy broń jest zabezpieczona.
Pistolet mimo długiej lufy jest dobrze wyważony i nie przeważa na przód. Kabłąk spustowy jest obszerny. Pistolet można obsługiwać nawet w grubych rękawicach, chociaż nie wiem, kto zdecydował by się je stosować na zawodach. Kurek, podobnie jak zamek, nie jest monolitem. Ma konstrukcję szkieletową celem zmniejszenia masy. W przedniej części aluminiowego szkieletu znajduje się szyna akcesoryjna standardu Piccatiny. Prowadnice zamka biegną wzdłuż niemal całej długości szkieletu.
Nacięcia i wycięcia na zamku są nie tylko efektywne, ale i efektowne
Okładziny są wymienne, przytwierdzone za pomocą 4 śrub. Faktura chwytu oferuje przyzwoitą przyczepność. Lejek gniazda magazynka nie jest duży, ale wymiany można wykonywać szybko i pewnie. Przyrządy dołączane w standardzie składają się ze światłowodowej muszki i regulowanej szczerbinki. Ta ostatnia jest, wzorem pistoletów sportowych, czarna i pozbawiona białych plamek znanych z broni bojowej. Przyrządy są czytelne i całkiem wygodne.
Złożenie się i zgranie przyrządów nie stanowi problemu
Szczerbinka regulowana jest w dwóch płaszczyznach
Wszystkie manipulatory są obustronne i przystosowane zarówno dla strzelców prawo-jak i leworęcznych. Zwalniacz magazynka wyraźnie wystaje, ale jest dość mały. Osoba z mniejszą dłonią może mieć problem z obsłużeniem go przy pomocy kciuka. To pierwsza rzecz, jaką bym wymienił.
Bezpiecznik skrzydełkowy zasługuje na szczególną wzmiankę. Jest wygodny i intuicyjny, a broń szybko można zabezpieczyć lub odbezpieczyć. Przy przeładowywaniu nie sposób przypadkowo przestawić go w pozycję do strzału. Trzeba jednak nadmienić, że skrzydełko w pozycji bezpiecznej może nieco przeszkadzać podczas przeładowania za tylną część zamka.
Zwalniacz zamka nie należy do dużych i jest dostępny tylko z lewej strony szkieletu. Mimo to jego obsługa nie nastręcza większych problemów. Magazynki mieszczą 18 sztuk amunicji, ale dostarczane są z przedłużkami, które umożliwiają załadowanie 20 pestek.
Po lewej magazynek Arex Alpha z przedłużeniem umożliwiającym załadowanie 20 sztuk amunicji. Po prawej, dla porównania, magazynek z Arex ZERO 1 Compact
Broń do czyszczenia rozkłada się bez najmniejszego problemu. Ot, standardowy pistolet. Warto wspomnieć jednak o pewnym miłym drobiazgu. Zakładając zamek po czyszczeniu, jego blokada zatrzaskuje się samoczynnie.
Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Nie mogę się jednak oprzeć się wrażeniu że Arex projektuje dla istot o wyjątkowo wielkich grabach. Wrażenie to potęguje kontakt z innymi pistoletami tej marki, przy których Alpha jest szczupły. Strzelczynie i strzelcy o mniejszych dłoniach powinni już przy zakupie rozważyć zaopatrzenie się w bardziej odpowiednie okładziny. Pamiętajmy też, że do tej broni konieczny będzie zakup osobnej kabury. Te produkowane do innych modeli raczej nie będą pasować.
Wymienne sprężyny umożliwiają dostosowanie oporu spustu. Dostępne opcje to 1,08 kg, 0,9 kg, 0,77 kg. Ciekawostką jest błędne umieszczenie przecinka przy wartościach na ulotce informacyjnej
Demontaż okładzin i wymiana sprężyny spustu nawet niedoświadczonemu użytkownikowi zajmie najwyżej kilka minut
Dane techniczne:
Arex Alpha to broń kurkowa, działająca na zasadzie krótkiego odrzutu lufy. Ryglowana poprzez zmodyfikowany system Browninga. Nie przewidziano możliwości zrzutu kurka za pomocą osobnego manipulatora. Spust pracuje w trybie podwójnego/pojedynczego działania (DA/SA). Bezpiecznik odłącza spust od mechanizmu uderzeniowego. Gwint lufy prawoskrętny o długości 250mm, 6 bruzd. Długość drogi spustu wynosi 14 mm, a resetu – 4 mm. Producent podaje żywotność broni na poziomie 30 000 strzałów.
Masa (bez magazynka): 1101 g
Masa (z pustym magazynkiem): 1197 g
Długość: 226 mm
Wysokość (bez magazynka): 138 mm
Wysokość (z podpiętym magazynkiem): 155 mm
Szerokość: 42 mm
Długość lufy: 127 mm
Kaliber: 9 mm Luger (9×19 mm)
Strzelanie…
…z niego to sama przyjemność. Nawet prosto z pudełka chodzi lekko. Po dodatkowym smarowaniu jest jeszcze lepiej, co dodatkowo owocuje – żadnych problemów i zacięć. Spust w trybie DA pracuje bardzo ciężko. Producent podaje, że opór na spuście wynosi 4 kg i taką też wartość pokazał nasz pomiar.
W trybie SA jest zupełnie inaczej. Język pracuje leciutko, a wszelkie wątpliwości co do tego, czy jest to spust sportowy, znikają. Reset jest krótki, regulowany i wyraźnie wyczuwalny. Łatwo się do niego przyzwyczaić i kontrolować pracę na spuście. Odrzut i podrzut są znikome, a broń szybko wraca z powrotem na cel. Niemal wszystkie manipulatory umieszczono we właściwych miejscach, dzięki czemu dają się obsługiwać niemal intuicyjnie. Nie potrzeba wiele czasu, by opanować je na przyzwoitym poziomie. Lufa jest stosunkowo długa, co przekłada się na celność. Nie sposób jej cokolwiek zarzucić. Broń ewidentnie była projektowana pod kątem strzelania dynamicznego.
W jakich konkurencjach wystartujemy z Arex Alpha?
Pistolet jest na liście broni dopuszczonej do dywizji Production IPSC. Regulaminowa maksymalna długość lufy (127 mm) została wykorzystana do maksimum. Niesamowicie ciężki spust w trybie DA sprawia, że nawet po założeniu lekkiej sprężyny nadal spełniony jest wymóg regulaminowego, minimalnego oporu. Pistolet spełnia też wymagania w klasie Production Optics.
Nie wystartujemy natomiast w Production Optics Light, gdyż pistolet jest zbyt ciężki. Nie spełnia też wymogów dywizji Standard. Nie mieści się w standardowym pudełku (225 x 150 x 45), choć brakuje mu zaledwie kilku milimetrów. To oznacza, że minimalne szlifowanie tylnej części szkieletu prawdopodobnie umożliwi nam udział. Konieczne będzie też użycie magazynków bez przedłużki, a więc o pojemności 18 szt.
Przyznam, że strzelałem z niego mniej niż bym tego pragnął. Niedługo po otrzymaniu pistoletu warunki epidemiologiczne zamknęły mi przed nosem drzwi strzelnic. Zanim nastał ten smutny czas, zdążyłem jednak wysłać w stronę kulochwytu 500 pocisków różnych producentów. Była to zarówno nowa, fabryczna amunicja jak i reelaborowana. Alpha przyjął wszystko bez zacięć i niewypałów. Na poważniejsze testy, w tym sprawdzenie jak zabrudzenie wpływa na kulturę pracy, przyjdzie jeszcze pora.
Mankamenty
Jest ich kilka, chociaż żadnego nie sklasyfikowałbym jako poważny. Podczas pierwszego strzelania wypadła mi muszka. Była zamocowana wyłącznie na wcisk, a to okazało się za mało. Naprawa zajęła 3 minuty, łącznie z szukaniem tubki Loctite w skrzynce z narzędziami. Nie jest to wielki problem, ale lepiej o nim wspomnieć. Zgubienie muszki będzie o wiele dotkliwsze w skutkach. Warto też ustabilizować śruby okładzin chwytu. Fabrycznie są klejone ustalaczem do gwintów, ale już po pierwszym odkręceniu środek ten traci właściwości. Jeśli to zaniedbamy chwyt może się poluzować i wypaść od drgań podczas strzelania. Skoro już jesteśmy przy okładzinach chwytu, trzeba wspomnieć, że mają one tendencje skrzypieć pod mocnym naciskiem. Składają się z dwóch polówek i wygląda na to, ze minimalnie pracują względem siebie trąc na łączeniu.
W trybie DA spust pracuje tak ciężko, że trzeba niemal zaprzęgu z czwórką koni, aby go ściągnąć. Rozumiem logikę (vide wymogi dywizji Production), ale strzelanie bez napiętego kurka jest trudne. Ostania wada to jego (jeszcze) rzadkość. Znalezienie części do tuningu wymaga szukania w kilku sklepach, a wybór i tak nie jest nawet w połowie tak szeroki, jak ma to miejsce w przypadku np. Glocka.
Konieczne jest zabezpieczenie muszki i śrub chwytu preparatem do ustalania gwintów
Podsumowanie
Racegunem bym go jednak nie nazwał. Niemniej, zawartość pudełka Arex Alpha faktycznie wystarczy, by strzelać dobrze i na wysokim poziomie. Po dostosowaniu oporu spustu, ustabilizowaniu muszki i przesmarowaniu broni, nie trzeba już nic modyfikować. Bez wydawania istotnej sumy pieniędzy otrzymujemy broń, z którą można już solidnie podziałać na zawodach. Wydatków na smary czy amunicję nie liczę. Początkującym i średnio zaawansowanym strzelcom wystarczy na długo, nim ich umiejętności dogonią potencjał Arex Alpha. Nawet gdy już ten czas nadejdzie, słoweński pistolet stanowi całkiem wdzięczną bazę do modyfikacji i budowy rasowej wyścigówki. Nie jest najtańszy, ale zwalnia nas z obowiązku tuningu tuż po zakupie, dzięki czemu otrzymujemy bardzo dobre przełożenie koszt/efekt. Na pewno wrócimy jeszcze do Arexa Alphy, gdy tylko uda się przepuścić przez niego więcej amunicji.
Dziękujemy House of Guns za przekazanie broni do testów.