Dobrych kilka lat temu, może nie na samym początku mojej przygody ze strzelectwem, bo już po nabyciu broni krótkiej, śrutowej i kałacha – rzecz jasna 😉, zapragnęłam 308-ki. W końcu prawdziwy karabin, nie jakiś tam karabinek. Wybrałam konstrukcję prostą i tanią, chyba zbyt tanią – Savage Axis II XP. Był to wybór ze wszech miar zły, który niestety zniechęcił do 4-taktów w tym kalibrze na długo.
Ze wszech miar zły dla mnie. Zaznaczam i nie generalizuję! Hulk pewnie byłby bardzo zadowolony. Broń zupełnie niedostosowana do moich gabarytów. Do optycznych przyrządów celowniczych było mi zawsze za daleko i za wysoko, kciuk wiecznie nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca między kolbą a resztą osady, a na dodatek karabin kopał tak niemiłosiernie… Szybko się go pozbyłam. Dopiero po przerwie, dzięki towarzyskim wizytom na strzelnicy i metodzie „pokaż co masz, daj postrzelać”, przekonałam się do tego rodzaju broni na nowo. Wtedy pojawił się on – sztucer Sabatti Rover Scout, który występuje w wielu myśliwskich i sportowych kalibrach, również w wersji .308 Win.
Trochę historii na początek
Tylko trochę. Zapewniam. Jedynie w ramach wprowadzenia do tematu, tak żeby nie zanudzić czytelnika już na samym początku, ale trochę usprawiedliwić swój wybór.
Doświadczenie rodu Sabatti w wytwarzaniu broni mierzy się już w setkach lat. Ponad trzech setkach. Pierwszy był Lodovico Sabatti, który pod koniec XVII wieku zaczął wytwarzać pistolety skałkowe oraz lufy cieszące się dużym uznaniem. Fach w tej rodzinie był przekazywany nieprzerwanie z rąk do rąk przez wieki. Jeśli chodzi o historię nam współczesną, to rozpoczyna się ona zaraz po II Wojnie Światowej. W 1946 roku Antonio Sabatti i Giuseppe Tanfoglio, w kooperacji, zajęli się przede wszystkim produkcją zamków do broni. W roku 1956 do obszaru ich działalności dołączyły też pistolety samopowtarzalne. Cztery lata później postanowili o rozdziale na dwa przedsiębiorstwa. Tanfoglio skupił się na projektowaniu i produkcji jakościowych pistoletów, a Sabatti skoncentrował się na wytwarzaniu broni myśliwskiej. Wszystko wskazuje na to że dobrze to wymyślili, bowiem obie marki do dziś radzą sobie świetnie.
Może więc zawierzenie doświadczeniu nie jest najgorszą decyzją?
O technicznych aspektach Sabatti Rover Scout
Scout to typowy czterotakt z zamkiem ślizgowo-obrotowym. Obsługa nie jest skomplikowana, wymaga czterech ruchów – stąd nazwa. W skrócie i dla szybkiego przypomnienia działa to mniej więcej tak: podniesienie dźwigni zamka powoduje jego odryglowanie – w tym przypadku zamek jest dwuryglowy. Kolejna czynność, polegająca na odciągnięciu zamka do tyłu, prowadzi do – pod warunkiem obecności amunicji lub jej części w komorze – pozbycia się, przy udziale pazura wyciągu, łuski lub naboju z komory nabojowej i zamkowej. W tym momencie sprężyna podajnika w magazynku dosyła kolejną sztukę amunicji ku górze, a przesunięcie zamka do przodu skutkuje wprowadzeniem jej do komory nabojowej. Powrót dźwigni zamka do pozycji dolnej oznacza że zamek jest zaryglowany, a to chroni przed mocą gazów powystrzałowych nacierających na czoło zamka.
Końcówkę lufy ubogacono gwintem 5/8”-24 UNEF, do którego przytwierdzono tłumik płomienia typu birdcage w autorskiej wersji Sabatti. Błysk wystrzału nie oślepi nas po zmroku
Komorę zamkową i lufę , a właściwie cały sztucer dodatkowo utylitaryzuje szyna Picatinny rozciągająca się na dość sporej powierzchni broni
Komorę zamkową ze zintegrowaną szyną Picatinny wykonano z lekkiego, ale wytrzymałego aluminium 7075, zabezpieczonego procesem anodowania. Lufa z kolei to solidny kawałek stali kutej na zimno. Zakończona jest gwintem 5/8”-24 UNEF, do którego przykręcono tłumik płomienia typu birdcage, ale w ulepszonej przez Sabatti wersji. Na lufie do dyspozycji mamy kolejny kawałek szyny Picatinny, wyposażony w składaną szczerbinkę. Za muszkę robi tu pomarańczowy światłowód. Co ciekawe, karabin jest modułowy, więc łatwo dokonać konwersji na inny kaliber. Przy kalibrach zbliżonych wystarczy jedynie wymiana lufy, ale przy kalibrach bardziej odbiegających od siebie trzeba jeszcze wymienić czoło zamka, które akurat w tym przypadku sięga mniej więcej kostek, bo zamek w dużym stopniu wykonany jest z jednego pręta stali. Bardzo fajna funkcjonalność, która niestety dla mieszkańców dziwnego kraju, jakim jest Polska, wiąże się z koniecznością wykorzystania kolejnych promes.
Mechanizm spustu standardowo jest jednostopniowy, w opcji dostępna jest również dwustopniowa wersja
Scout wyposażony jest w dwupozycyjny bezpiecznik. Zapowiedziano już trójpozycyjną wersję.
Spust standardowo jest jednostopniowy, a w alternatywnej opcji dostępny jest również mechanizm dwustopniowy. Bezpiecznik to ciche, dwupozycyjne skrzydełko znajdujące się zaraz za dźwignią zamka. Podobno na targach Shot Show 2023, czyli mniej więcej w czasie publikowania tego tekstu, ma zostać zaprezentowana wersja z trójpozycyjnym bezpiecznikiem.
Przejdźmy do meritum- ergonomia
Kolba, oprócz cudownie miękkiej stopki – świetnie pochłaniającej odrzut, cechuje się ergonomicznymi kształtami i wycięciami niwelującymi niepotrzebną masę
„Tak mi dobrze, tak radośnie, bo mam Ciebie [..]” – chciałam to wykrzyczeć po pierwszej wizycie na strzelnicy w towarzystwie Sabatti Rover Scout. Słowa durnej piosenki z reklamy, które wżarły mi się w mózg co najmniej dwadzieścia lat temu, bo wtedy oglądałam telewizję po raz ostatni, pasowały do chwili idealnie. Niekwestionowaną zaletą tego karabinu jest fakt, że nie pozostawia bolesnych śladów w okolicach obojczyka, a to dla mnie sprawa kluczowa.
Pomimo stosunkowo niewielkiej wagi, tj. około 3,1 kg z pełnym magazynkiem i w miarę krótkiej lufy, która mierzy 18 cali, odrzut jak na 308-kę jest niewielki. Zdecydowanie jest to zasługa przemyślanej konstrukcji, ale też cudownej, miękkiej, gumowej stopki. Gdyby jednak długość podstawowej stopki komuś nie odpowiadała, to ma możliwość wymiany jej na dwie inne wersje. Oprócz tego kolbę wyposażono w polimerową, demontowalną bakę. Ta którą otrzymujemy w zestawie prawie licuje z resztą kolby, ale dostępne są również warianty wyższe, co czyni broń łatwo dostosowywalną do różnego rodzaju optyki i montaży. Ponadto, sama kolba jest przyjemnie obła, a kciuk idealnie wpisuje się w miejsce jej połączenia z resztą osady. Pozbawienie jej treści po bokach odejmuje masy broni.
Piękne, klasyczne moletowanie w newralgicznych miejscach sztucera poprawia tarcie ręka/broń
Miejsca sztucera, gdzie spoczywają palce i powierzchnia dłoniowa ręki zostały pokryte standardowym moletem poprawiającym tarcie. Szyny Picatinny zlokalizowane na zamku i lufie dają duże pole do popisu w temacie doboru rodzajów celowników. Nawet lunety pokaźnych rozmiarów (choć nie ma żadnych powodów do lokowania takowych na tym poręcznym karabinie) nie będą przeszkadzały dźwigni zamka, ponieważ porusza się ona po kącie 60 stopni. Gniazdo M-LOK wplecione w dolną część osady pozwala na montaż dodatkowych akcesoriów.
Dźwignia zamka nie przeszkadza optyce. Porusza się po kącie 60 stopni. W przypadku innych preferencji można ją wymienić, jest osadzona na gwincie
Gniazdo M-LOK pozwala na montaż dodatkowych akcesoriów
Choć prezentuje się bardzo elegancko, dźwignia zrzutu magazynka jest manipulatorem dość niewygodnym. Aż prosi się o poprawę
No! I było tak fajnie, a teraz klops! Wymiana magazynka. Dźwignia jego zrzutu umiejscowiona jest na frontowej stronie kabłąka. Mimo że sama lokalizacja może nie przeszkadza, choć dla mnie jest trochę kontrowersyjna, to zastosowana w mechanizmie twarda sprężyna i sam kształt dźwigni już tak. W mojej ocenie jest ostra i zbyt wąska, co wydłuża całą operację. Tak, to nie broń do dynamiki, ale każda powinna być przyjazna dla użytkownika, bo nie dla wroga czy zwierzyny – wiadomo. Niesmak pozostaje.
Dla kogo?
Sztucer z niewielką biegówką (w tym przypadku Vortex Razor HD 1-6×24) będzie stanowił dobry zestaw sprawdzający się na krótkich i średnich odległościach.
Na pewno dla strzelców sportowych, którzy chcą wziąć swoją broń po pachę, taką jaką wynieśli ją ze sklepu, i powędrować z nią na strzelnicę. Scout wyposażony jest w swoje własne, mechaniczne przyrządy celownicze, także zaznajamianie się z nowym nabytkiem można rozpocząć od razu od krótszych dystansów. Tak właśnie zrobiłam i byłam bardzo zadowolona z wyników, gdyż karabin na dzień dobry otrzymujemy właściwie przystrzelany. Oddawanie strzałów na poważniejsze odległości, rzędu kilkuset metrów (najwyżej kilku pierwszych setek), to już kwestia doboru odpowiedniej optyki. Scout nigdy nie stanie się jednak karabinem długodystansowym, ponieważ jego lufa mierzy jedynie 18 cali, a jej średnica to 18 mm.
Tak naprawdę, ta broń skierowana jest głównie do myśliwych. Sama intensywnie rozważam wejście w szeregi braci łowieckiej w ramach m.in. odcinania się od szalejącej inflacji. Stąd też pomysł właśnie na Scouta. Karabin na już i na przyszłość. Krótka, lekka, cicha, tu mam na myśli operowanie regulatorami, i ergonomiczna konstrukcja (pomijając kwestie związane z wymianą magazynka) świetnie się na polowaniu sprawdzi. Skok gwintu lufy to 1:8, więc przystosowany jest do amunicji cięższej, nadającej się na grubszego zwierza.
Oprócz tego, to broń dla każdego, kto chce poszerzyć swoją kolekcję o przedmiot solidny, dopracowany i ładny, nie wydając przy tym kroci. Sabatti Rover Scout przy bardzo dobrej jakości mieści się w średniej półce cenowej.
Dziękujemy Sabatti i polskiemu dystrybutorowi, firmie Malik & Malik, za przekazanie broni do testów.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.