Przejdź do serwisu tematycznego

Etapy programu Miecznik

Kiedy 15 marca br. minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zatwierdził wniosek w sprawie pozyskania fregat w ramach programu Miecznik, zapowiadano że umowa powinna być podpisana w połowie roku. Spodziewano się, że może nastąpić to pod koniec czerwca w dniu Święta Marynarki Wojennej. Tego terminu nie udało się dotrzymać, podobnie jak późniejszej zapowiedzi przesuwającej tę datę na 16 lipca. Dość niespodziewanie w poniedziałek 26 lipca przekazana została informacja, że umowa będzie podpisana w dniu następnym w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni.

Przygotowana 27 lipca w stoczni na Oksywiu uroczystość stanowiła, jak podano w komunikacie MON, zatwierdzenie przez ministra Błaszczaka umowy zawartej pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia, a konsorcjum PGZ-Miecznik (w składzie: Polska Grupa Zbrojeniowa, PGZ Stocznia Wojenna oraz stocznia Remontowa Shipbuilding) na dostawę 3 fregat dla Marynarki Wojennej w ramach programu Miecznik. Wbrew temu czego niektórzy mogli oczekiwać, okazało się że na tym etapie nie dokonano jeszcze wyboru konstrukcji zagranicznej, na bazie której ma powstać projekt polskiego okrętu. Informacje jakich udzielił minister Błaszczak, choć raczej skąpe, nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości, cyt: Zadania są rozpisane w szczegółach, a więc do końca listopada zostaną przygotowane przez konsorcjum trzy projekty koncepcyjne, następnie nie później niż na przełomie tego roku i roku przyszłego zostanie wybrana […] najlepsza z 3 koncepcji, najlepsza jeżeli chodzi o wymagania wojskowe, no i jeżeli chodzi oczywiście o koszty.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zatwierdzający umowę pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia, a konsorcjum PGZ-Miecznik / Fot.: Przemysław Gurgurewicz

Umowa

Co dokładnie zawiera umowa, jak wygląda harmonogram przewidywanych prac i ich finansowanie w kolejnych latach pozostaje dla opinii publicznej niewiadomą. Obecny w Gdyni prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek powiedział jedynie, że: Dziś podpisaliśmy największą umowę jednorazową w historii polskiej zbrojeniówki. Wydany po uroczystości Komunikat Polskiej Grupy Zbrojeniowej określił jej wartość na ok. 8 mld zł. Inspektorat Uzbrojenia potwierdził tę kwotę uściślając, że zawiera ona całkowity koszt programu wliczając w to budowę 3 okrętów, zakup systemów uzbrojenia, amunicji, a także pakiet logistyczny. Nie wiadomo jak finansowanie miałoby być rozłożone w czasie i jak planuje się wycenić poszczególne etapy, stąd wartość tę należy traktować jako przybliżoną, pokazującą jaką łącznie kwotę zamierza się przeznaczyć na program budowy fregat w perspektywie najbliższych 13 lat (deklarowany zakres czasowy programu to lata 2021-2034).

Prezes PGZ Sebastian Chwałek w czasie uroczystości ogłosił: Dziś podpisaliśmy największą umowę jednorazową w historii polskiej zbrojeniówki. /Fot.: Przemysław Gurgurewicz

Pamiątkowe zdjęcie ministra obrony narodowej z przedstawicielami wojska, prezesami spółek zaangażowanych w konsorcjum PGZ-Miecznik oraz marynarzami i stoczniowcami. / Fot.: Przemysław Gurgurewicz

Pierwszy etap prac

W ramach umowy przewiduje się podział programu na trzy zasadnicze etapy prac. Pierwszy z nich, który formalnie rozpoczął się w momencie jej zatwierdzenia, to wspomniane wyżej przygotowanie do końca listopada trzech projektów koncepcyjnych fregat rakietowych opartych na konstrukcjach zagranicznych. Tym samym oficjalnie potwierdzono, że w grze pozostało już tylko trzech z pięciu oferentów, którzy pierwotnie złożyli swoje propozycje do konsorcjum PGZ-Miecznik i które konsorcjum przekazało z kolei 17 maja Inspektoratowi Uzbrojenia do oceny. Na początku lipca okazało się, że wszystkie wymagane (choć bliżej niesprecyzowane) formalności dopełniło czterech zagranicznych partnerów z pięcioma propozycjami okrętów. W lipcu z tej listy odpadło jedno przedsiębiorstwa i pomimo, że oficjalnie nie podano tego do publicznej wiadomości, to bez większych wątpliwości chodzi tu o włoskie Fincantieri, które o ile wiadomo, jako jedyne oferowało dwie konstrukcje.

MEKO A-200 to jedyny spośród oferowanych typów okrętów, które zostały już zbudowane. Republika Południowej Afryki zakupiła 4 jednostki A-200SAN (typ Valour), które do służby weszły w latach 2006-2007, zaś widoczny na zdjęciu Erradi to jedna z dwóch fregat MEKO A-200AN, które w latach 2016-2019 znalazły się w służbie marynarki wojennej Algierii. / Fot.: TKMS

Przy okazji zatwierdzenia umowy między Inspektoratem Uzbrojenia, a konsorcjum PGZ-Miecznik po raz pierwszy podano również listę państw, z których pochodzą potencjalni dostawcy projektu fregat. Jak podał rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia mjr Płatek są to Hiszpania, Niemcy i Wlk. Brytania. Oznacza to, że do fazy zgłaszania projektów koncepcyjnych przeszły propozycje Navantii (zapewne F-110), niemieckiego ThyssenKrupp Marine Systems (najpewniej MEKO A-200, ewentualnie A-300) oraz brytyjski Babckock z fregatą Arrowhead 140.

Arrowhead 140 dla Royal Navy, czyli brytyjski Type 31. Ma to być w założeniu okręt tani w swojej klasie, co dobrze koresponduje z naszym raczej umiarkowanym budżetem programu Miecznik w wysokości 8 mld zł. / Rys.: Babcock

            Nie są także nadal znane precyzyjne oczekiwania strony polskiej co do przyszłego kształtu fregat. W Gdyni minister Błaszczak powtórzył jedynie, to co mówił wcześniej: To będą jednostki, których siłę rażenia, każdej z nich z osobna, można będzie przyrównać do dywizjonu ogniowego MJR. Natomiast siłę zapewnienia bezpieczeństwa, zapewnienia osłony, obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej do baterii Patriot. Taka deklaracja oznaczałaby, że planowane okręty powinny być uzbrojone w rakiety przeciwlotnicze średniego zasięgu, klasy amerykańskich SM-2. Tak uzbrojone jednostki to już jednak inna półka cenowa i zakup 3 takich okrętów za podaną kwotę jest praktycznie niemożliwy. Należy oczywiście zadać pytanie, na ile tego typu ogólnikowa wypowiedź może być traktowana jako precyzyjnie oddająca rzeczywiste zamierzenia. Już choćby stwierdzenie, że każda fregata ma mieć siłę ognia dywizjonu Morskiej Jednostki Rakietowej oznaczałoby, że powinna ona posiadać 24 rakiety woda-woda(ziemia) (dywizjon MJR liczy 6 wyrzutni z 4 kontenerami rakiet NSM każda), co byłoby rozwiązaniem bardzo rzadko spotykanym na okrętach tej klasy. Wydaje się więc, że wypowiedź tę należy raczej traktować w kategoriach politycznego marketingu, a nie opisu rzeczywistego kształtu przyszłych fregat. Ten zresztą, i to jeszcze w formie przybliżonej, znany będzie pod koniec listopada, kiedy do Inspektoratu Uzbrojenia trafią projekty koncepcyjne przygotowane w odpowiedzi na wypracowane wymagania. Także sam Inspektorat deklaruje, że na pokładzie planowanych fregat nie zakłada się instalowania najdroższego dostępnego uzbrojenia i wyposażenia, co sugeruje raczej zdecydowaną wolę utrzymania się w zadeklarowanym budżecie w wysokości 8 mld zł, niż eskalowanie oczekiwań i wymagań. Koresponduje to także ze słowami ministra Błaszczaka, który jeszcze w marcu zapowiadał, że: cały proces będę nadzorował osobiście i nie dopuszczę ani do zawyżania ceny, ani do komplikacji płynących ze sztucznego windowania lub zmian wymagań dla nowego okrętu.

Hiszpańska fregata F-110 to największy z proponowanych okrętów mający wyporność ok. 6100 ton. W wariancie budowanym dla hiszpańskiej MW jest to także okręt drogi, kosztujący ok. 860 mln euro (czyli przeszło 3,9 mld zł) za sztukę. / Rys.: Navantia

Drugi etap prac

Drugim etapem, który wedle harmonogramu miałby rozpocząć się na przełomie 2021 i 2022 r. (czyli de facto na początku 2022 r.) będzie wybór najlepszej spośród trzech propozycji. Jego dokonanie pozwoli na przejście do etapu projektowania, w trakcie którego powstanie projekt techniczny fregaty. Po jego zatwierdzeniu będzie można rozpocząć budowę okrętu. Minister Błaszczak powiedział, że: Wedle przyjętego harmonogramu chcemy aby pierwszy okręt został zwodowany za 4 lata. Tak za cztery lata, to jest możliwe proszę państwa. To jest ambitny cel, ale jest możliwy do zrealizowania. Należy jednak uznać, że to bardzo optymistyczne założenie. Co prawda sama budowa kadłuba nie jest najbardziej wymagającą częścią prac przy okręcie tej klasy i technicznie jest możliwe dotrzymanie takich terminów, są jednak liczne „ale”. Po pierwsze wszystkie poprzedzające budowę etapy muszą przebiegać ściśle według harmonogramu bez żadnych opóźnień. Gdyby pod uwagę brano wykonanie okrętu według gotowego projektu, bez wprowadzania większych zmian, nie byłoby z tym pewnie problemu. Jednak opracowywanie zmodyfikowanego projektu z pewnością obarczone jest ryzykiem opóźnień (choć trudno obecnie wyrokować jak duża będzie skala ingerencji w projekt partnera zagranicznego, to w przypadku MEKO A-100, który posłużył za bazę korwety Gawron była ona znacząca). Po drugie i być może ważniejsze. W celu budowy okrętu Stocznia Wojenna planuje duże inwestycje. W prezentacji pokazywanej w czerwcu na Forum Bezpieczeństwa Morskiego znalazły się wizualizacje ilustrujące zmiany jakie miałyby być dokonane w stoczni w celu realizacji programu Miecznik. Wśród nich znajduje się budowa licznych nowych obiektów i modernizacja istniejących, w tym:

– nowa hala do finalnego montażu okrętu przy nabrzeżu Zachodnim I (częściowo na obecnym stanowisku lądowym nr 2), w której także będą budowane bloki konstrukcji kadłuba,

– nowa hala wyposażeniowa wzniesiona w miejscu obecnych składów i magazynów przy nabrzeżu Południowym I,

– nowe hale malarskie przeznaczone do prac konserwacyjnych naprzeciw obecnych hal kadłubowych gdzie także na potrzeby budowy fregat ma być prowadzona prefabrykacja i wyposażanie bloków kadłuba

– przemieszczenie doku pływającego SMW-1, obecnie znajdującego się na końcu pirsu nr 2, na nabrzeże Zachodnie I, w miejsce nieużywanego slipu wzdłużnego.

To znaczące inwestycje budowlane, które także wymagają czasu i finansowania, a każde opóźnienie w ich wykonaniu odbije się na terminie realizacji prototypowego Miecznika. Trudno jednak oceniać przyjęte w harmonogramie założenia, nie znając zawartych tam szczegółów.

Trzeci etap

Trzeci i ostatni etap, czyli budowa dwóch jednostek seryjnych, ma nastąpić dopiero po zakończeniu testów jednostki prototypowej. Założone już na wstępie ramy czasowe całego programu zakładają, że zakończy się on w 2034 r., czyli dopiero wtedy miałby być przekazany zamawiającemu ostatni okręt.

Podsumowanie

Bez wiedzy na temat dokładnych zapisów kontraktowych, tak naprawdę nadal wiadomo niewiele. Na razie rozpoczęła się faza pierwsza programu czyli opracowanie projektów koncepcyjnych, a więc faktycznie przygotowywanie przez partnerów zagranicznych swoich projektów ofertowych. Na dalsze konkrety trzeba więc najpewniej poczekać do końca bieżącego roku. Wbrew politycznym zapowiedziom do powstania fregaty na razie jest niewiele bliżej, niż było przed podpisaniem umowy pomiędzy konsorcjum PGZ-Miecznik a Inspektoratem Uzbrojenia. Przypomnijmy w tym miejscu losy programu Ratownik, kiedy to w momencie podpisania umowy 27 grudnia 2017 r. zakładano, że pierwsza jednostka zostanie ukończona w listopadzie 2022 r. Ostatecznie w kwietniu 2020 r. program anulowano i pomimo zapowiedzi wznowienia, do tej pory nic się w tej kwestii nie zmieniło. Można mieć jedynie nadzieję, że słowa ministra o wyciągnięciu wniosków z poprzednich nieudanych programów okrętowych, będą czymś więcej niż jedynie zapowiedziami i w końcu będzie inaczej niż zwykle.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X