Przejdź do serwisu tematycznego

Beretta PMX S – tradycja włoska jak pizza

PMX S to cywilna wersja nowego pistoletu maszynowego przyjętego na wyposażenie przez włoskich karabinierów. W tle tej historii oczywiście były pieniądze, konkurencja na rynku i wymagania samych karabinierów. Finalnie, mając nóż na gardle w postaci zakupu przez włoską policję UMP9 od HK, Włosi z Beretty się spięli i pod okiem konstruktora o nazwisku  Paolo Parola wypuścili nowy peem. Jego cywilną wersje dostaliśmy na MILMAGowe testy.

Włosko-amerykańsko-szwajcarsko-włoskie dziecko pana Paolo

Po krótce historia PMX S przedstawia się następująco: w latach 50 XX w. włoskie przedsiębiorstwo Beretta produkuje zasilany amunicją 9mm Para pistolet maszynowy o oznaczeniu M12. Jak na tamte czasy jest to świetna konstrukcja – prosta w produkcji, niezawodna i przyjemnie się z niej strzela dzięki dużej masie i zastosowaniu chwytu przedniego. Warto wspomnieć, że M12 strzela z otwartego zamka, przez to początkowo celność była powiedzmy „niezadawalająca”. Konstruktorzy wprowadzili jednak chwyt przedni, co rozwiązało problem. Dodatkowo M12 ma niewielką szybkostrzelność (670 strzałów na minutę). Dość szybko, bo w roku 1961, PM trafia na wyposażenie włoskich karabinierów i policji. Lata mijają, w 1978 Beretta M12, teraz już z literką S, otrzymuje kilka poprawek: zmiana bezpiecznika, dodanie serii trzystrzałowej, montaż latarki halogenowej i nowe przyrządy celownicze. Wersja S-2 czyli ta, która przetrwała do naszych czasów zachowuje w zasadzie wszystkie cechy S, zmieniają się jedynie użyte materiały i kosmetyka bezpiecznika i korpusu. Trochę później na amerykańskim rynku debiutuje w 1984 r.  Keltec Tec9 oparty na zaskakująco podobnych rozwiązaniach. Brakuje mu jednak niezawodności swojego pierwowzoru. Kolejnym dużym graczem w tej historii jest Brugger&Thomet ze swoim P26, który zadebiutował w 2015r. P26 to taki poprawiony Tec9 – podobne mechanizmy zapakowane w produkt lepszej jakości plus kosmetyka. Wyprodukowano tylko 1000 sztuk. I tu dochodzimy do Beretty PMX, która jest kolejną ewolucją tego samego projektu. Ewolucją, za którą stały całkiem spore możliwości choć nie tak znów wielkie pieniądze z kontraktu dla Koprusu Karabinierów. 20 grudnia 2017 roku Fabbrica d’Armi Pietro Beretta podpisało umowę z na dostawę tysiąca sztuk PMX, na kwotę 816 000 EUR. Niby niewiele, ale jeśli wziąć pod uwagę, że Korpus ma 109 tysięcy etatów, to przyszłość rysuje się optymistycznie. Co ciekawe, procedura przyjęcia PMX polegała na zleceniu koncernowi produkcji pistoletu, a głównym warunkiem było jak największe podobieństwo obsługi w porównaniu do starego modelu. Argumentowano to tym, że działając w stresie strzelaniny oficerowie nie powinni szukać manipulatorów nowej broni, a obsługiwać ją instynktownie. Dodatkowo, samochody Korpusu wyposażone są w uchwyty przystosowane do M12, co w przypadku zmiany na inną platformę pociągnęłoby dalsze koszty.  A ponieważ 1000 sztuk dla karabinierów po 816 eur za sztukę to jednak nie są kokosy, Beretta postanowiła wypuścić cywilną wersję PMX.

Unboxing

W gustownym kuferku zabezpieczonym pianką otrzymujemy: pistolet PMX, 2 magazynki ( na zdjęciu są trzy, ale w zestawie 2), zestaw do czyszczenia broni, ładowarkę do magazynków i pas nośny. Pierwsze wrażenie z PMX jest takie, że broń wydaje się plastikowa. I nie jest ono wcale mylne, gdyż komora zamkowa, komora spustowa i składana kolba wykonane zostały z tworzywa sztucznego. Jak każdy nowoczesny peem PMX wyposażono w szynę Picatinny do mocowania celowników na grzebiecie broni, oraz od czego odchodzi się obecnie na korzyść systemu MLok, 3 szyny na łożu do instalacji chwytów, latarek czy laserowych wskaźników celu. Godne pochwały jest to, że zestaw zawiera mechaniczne przyrządy celownicze, co obecnie wcale nie jest standardem, a wymusza ponoszenie dodatkowych kosztów. Plusik również za zestaw do czyszczenia i ładowarkę. Za pas plusa nie ma, bo mimo że pas jest w zestawie, to nie nadaje się do niczego – równie dobrze można by zawiązać sobie sznurek. W czasach, gdy sensownych, pozwalających na szybką regulację pasów jest dziesiątki, dostarczenie kawałka taśmy z dwoma karabinkami to w zasadzie przerost formy nad treścią. Nazwijcie mnie rozpuszczonym i roszczeniowym bachorem.

Beretta PMX specyfikacja

Kaliber: 9 x 19 mm
Pojemność magazynka: 15, 20, 25 30 naboi
Długość lufy: 175 mm
Długość całkowita: kolba rozłożona 640 mm,  kolba złożona 418 mm
Wysokość całkowita z magazynkiem oraz przyrządami celowniczymi:  

270 mm

 

Szerokość z kolbą rozłożoną 74 mm
Szerokość z kolbą złożoną oraz uchwytem przeładowania po prawej 86 mm
Szerokość  z uchwytem po lewej 100 mm
Masa: 2,4 kg
Gwint: 1/2×28

Magazynki

Beretta PMX zasilana jest z pudełkowych magazynków. Producent na życzenie gestora zrezygnował z możliwości stosowania dostępnych na rynku magazynków pistoletowych np. do glocka. Podyktowane jest to faktem, że do tego typu broni łatwiej jest wprowadzić do gniazda magazynek pudełkowy. I to prawda, magazynki do PMX wpina się rzeczywiście łatwo. Beretta oferuje magazynki o pojemności 15, 20, 25 oraz 30 naboi. Warto pamiętać, że są one specyficzne i nie pasują do PMX magazynki innych producentów. Wrażenia z ładowania magazynków są negatywne. Bez użycia dołączonej ładowarki amunicję ładuje się trudno. Sprężyna stawia duży opór, a szczęki są ostre i kaleczą palce. Ten sam problem obecny był we wszystkich 3 sztukach, a tej 30 nabojowej nie udało nam się naładować do pełna – zmieściliśmy tylko 28 sztuk.

Manipulatory

Jak już wspomnieliśmy PMX miał obsługowo być jak najbardziej podobny do M12. Na manipulatory składają się: obustronny bezpiecznik i zrzut magazynka, dźwignia przeładowania, która można zamontować po lewej lub prawej stronie zamka oraz dźwignia zrzutu/zatrzymania zamka w tylnym położeniu umieszczona tylko po lewej stronie komory spustowej. W wersji cywilnej PMX bezpiecznik ma jedynie dwa położenia: zabezpieczony – oznaczony białą literką s oraz ogień pojedynczy z cyferką 1 w kolorze czerwonym. W wersji dla służb dodatkowo przewidziano tryb samoczynny z oznaczeniem czerwonym R. Warto wspomnieć, co osobiście uważam za świetny pomysł, że przełączenie trybu na automat wymaga dalekiego ruchu bezpiecznikiem, odległość między trybem zabezpieczonym a pojedynczym nie jest taka sama jak między pojedynczym, a ciągłym, co zapobiega przypadkowemu przełączeniu w stresie. Sam bezpiecznik w wersji cywilnej umieszczono w dobrym miejscu – odbezpieczenie broni nie stanowi żadnego kłopotu. Gorzej jest z jej zabezpieczeniem. Manipulator jest bowiem bardzo twardy i mi osobiście nie udaje się zabezpieczyć broni bez zmiany chwytu. Drugim minusem jest też to, że krawędzie są ostre. W broni służbowej twardość bezpiecznika na pewno jest plusem, nie ma możliwości przypadkowego odbezpieczenia broni.

Zatrzymanie zamka w tylnym położeniu wymaga odrobinę zręczności, co widać na zdjęciach. Znacznie łatwiej jest to wykonać, kiedy dźwignie przeładowania zamontujemy po prawej stronie. Wtedy trzymając gniazdo magazynka lewą ręką zapieramy kolbę o ramię, odciągamy zamek i wciskamy w górę blokadę. W przypadku montażu dźwigni po lewej, co prawda nie zdejmujemy dłoni z chwytu, jednak nie jest to tak proste. Warto zauważyć, że inaczej niż w AR15 tutaj zamek można cofnąć dalej niż droga potrzebna do oparcia go o zatrzask zrzutu.

Zrzucenie magazynka wygląda identycznie jak w przypadku AR15 – wystarczy wyprostować palec wskazujący i nacisnąć przycisk. Tutaj jednak warto zadbać o to by broń nie była przekoszona, ponieważ magazynki są lekkie i łatwo zostają w gnieździe, jeśli grawitacja nie działa na nie w linii prostej. Zauważalnie łatwiej zwalnia się magazynek z prawej strony niż z lewej. Ta druga wymaga głębokiego wciśnięcia przycisku palcem.

Przyrządy celownicze

PMX wyposażono w dołączane do zestawu składane przyrządy celownicze montowane na szynie Picatinny. O ile regulowany przeziernik i muszka to standard, o tyle dodatkowe muszka i szczerbinka widoczna po złożeniu to miły akcent. Nie mamy pewności czy ktoś przed nami strzelał z tego konkretnego egzemplarza, jednak przyrządy były zgrane prosto z pudełka. Może po prostu mam szczęście. Co ciekawe, dodatkowe nieregulowane przyrządy pozwalają na trafienie w pole alfa bez problemu z odległości 20 metrów. Niezwykły zbieg okoliczności, albo aż tak wysoka precyzja wykonania. Tutaj nie podejmę się wyrokować.

Kolba

Tutaj nie ma się co rozpisywać. Kolba jest składana na bok, broń strzela również wtedy,  gdy kolba jest złożona. Jest solidna, rozkłada się ją bardzo łatwo. Złożenie za to wymaga wciśnięcia przycisku z lewej strony. Jego opór wyklucza przypadkowe złożenie kolby. Gumowa stopka niweluje już i tak niewielki odrzut karabinka, a żebrowana konstrukcja kolby pozwala na montaż pasa nośnego w lepszym miejscu niż fabryczne uszka.

Rozkładanie

Jeśli chodzi o rozkładanie PMX to zarówno delikatne dzieci kapitalizmu przyzwyczajone do AR15, jak i komunistyczni przodownicy pracy od AK47 napotkają tutaj parę wyzwań. Rozłożenie Beretty polega na wybiciu dwóch kołków mocujących komorę zamkową wraz z lufą do komory spustowej po uprzednim sprawdzeniu czy broń jest rozładowana.  Tu od razu pojawia się pierwszy problem: w testowanym egzemplarzu bez wybijaka nie ma w ogóle o tym mowy. Na szczęście jednak wybijak mieliśmy ze sobą. Piny blokujące zostają w swoich gniazdach, a my zsuwamy komorę zamkową z komory nabojowej. Tu pojawia się kolejny problem – części są ze sobą tak spasowane, że wymaga to nie lada krzepy. Nie polecamy korzystać z  zamontowanego na dolnej szynie zęba.

W naszym przypadku pękł on od nacisku. Obie części należy po prostu cierpliwie rozsuwać.  Następnie odkręcamy nakrętkę w tylnej części zamka co ilustruje następne zdjęcie.

Pozwala nam to na wyjęcie sprężyn i prowadnic.

Jeśli chcemy wyjąć cały zamek musimy też wymontować dźwignie przeładowania. Wykonuje się to przez cofnięcie zamka i zgranie dźwigni z otworem w bocznej ścianie komory zamkowej. Teraz możemy wysunąć cały zamek. I jest to solidny kawał żelastwa.

Składanie broni to ten sam proces od tyłu. Warto podkreślić, że konstruktorzy tak zaprojektowali pistolet, że nie ma możliwości błędnego zamontowania jakiegokolwiek elementu. Składając broń użytkownik może podjąć decyzję o umieszczeniu dźwigni przeładowania z prawej strony. Mimo, że w czasie strzelania porusza się ona wraz z zamkiem nie jest to problem przy strzelaniu z lewego ramienia.

Ostatnia uwaga do składania: nie jest to proste składanie AR czy AK. Tutaj wszystko jest precyzyjne. Jeśli nie dokręcicie nakrętki do samego końca, zostawiając choćby parę milimetrów luzu, (a dokręcanie jest uciążliwe) to piny łączące komory po prostu nie wejdą na swoje miejsce. Trzeba też wspomnieć, że PMX pozwala na montaż tłumika, gdyż wyposażono go w gwint 1/2×28. Nam jednak w warunkach strzelnicowych nie udało się odkręcić zaślepki – trzeba to zrobić na gorąco.

Strzelanie

Dochodzimy wreszcie do najważniejszego. Jak z tego peema się strzela? Przyznam szczerze, nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań. Tym większe było moje zdziwienie, gdy okazało się, że PMX to broń całkiem przyjemnie strzelająca. Trzeba uczciwie przyznać, że od M12 zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim broń jak wszystkie nowoczesne pistolety strzela z zamka zamkniętego. To ma znaczący wpływ na celność i komfort strzelania. Podrzut i odrzut niewielki – spokojnie jestem sobie w stanie wyobrazić celne strzelanie PMX w wersji samoczynnej. Spust jest jak to w broni służbowej: twardy, choć płynny. Reset jest krótki, a dzięki znikomemu podrzutowi z PMX bardzo łatwo strzela się szybko. Nie odnotowaliśmy zacięć. Manual podobny do AR15 nawet przypadł mi do gustu. Strzelanie z przyrządów mechanicznych to zdecydowanie nie to samo co z kolimatora – jednak dają one radę. W zasadzie wszystko lokowałem w strefie alfa nie przykładając się zbytnio do celowania. Nie jest to w końcu broń stricte sportowa, lecz pistolet dla służb. Komuś przyzwyczajonemu do AR15 ciężko trochę przestawić się na dość kompaktowe gabaryty Beretty, ale to mija po pierwszym treningu.

Podsumowanie

Beretta PMX to pistolet, w którym widać jego historię. Widać tradycję, widać politykę. Mimo tego, broń jest nowoczesna i dobrze się z niej strzela. Pewne mankamenty wynikają z tego, dla kogo pistolet maszynowy został wyprodukowany i  z ograniczeń narzuconych przez klienta. Fakt, że oprócz Włochów PMX trafił też do Gwardii Królewskiej w Arabii Saudyjskiej (a tam się pieniędzmi nie muszą przejmować) dowodzi znacznie lepiej niż krótki test MILMAGu, że jest to broń niezawodna i warta zainteresowania.

Dziękujemy Kalibrowi, dystrybutorowi marki Beretta w Polsce, za udostępnienie broni na potrzeby recenzji.

Dziękujemy Małopolskiemu Centrum Strzelectwa za udostępnienie strzelnicy.

Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.

Reklama: artykuł zawiera lokowanie produktów, rękawiczek strzeleckich i kurtek Helikon-tex

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X