Przejdź do serwisu tematycznego

TEST: Sztucer Benelli Lupo w 30-06. Włoska wilczyca

Lupo to typ broni nieczęsto opisywanej na naszych łamach. To w zamyśle producenta sztucer, czyli karabin myśliwski. Wskazuje na to już sama nazwa – Lupo, czyli po włosku wilk. Ja jednak pozwolę sobie zmienić tłumaczenie na mniej poprawne leksykalnie, ale lepiej oddające ducha tej broni: na Wilczycę. Bo już po pierwszym rzucie oka widać, że mamy do czynienia z Włoszką, a nie Włochem.

Konstrukcja

O ile mnie pamięć nie myli, a risercz wykonałem poprawnie, to pierwszy czterotakt w ofercie firmy założonej ponad 100 lat temu we włoskim Urbino przez Filippo i Giovanniego Benellich . O ile przedsiębiorstwo znane jest przede wszystkim z produkcji strzelb, to ma ofercie również pistolety sportowe oraz karabiny samopowtarzalne – ale Lupo to pierwszy karabin z zamkiem ślizgowo-obrotowym.

Na potrzeby tej właśnie broni opracowano Benelli Bolt System.  Za poważnie brzmiącą nazwą stoi właśnie klasyczny czterotaktowy zamek ślizgowo-obrotowy. Nie mamy tutaj do czynienia z rewolucją – raczej z bardzo porządnym opracowaniem i dopracowaniem znanej od ponad 100 lat koncepcji.

Tym, na co warto zwrócić uwagę, jest wykonanie elementów zamka w technologii B.E.S.T.. To rozwiązanie wpływające na pracę mechanizmów, ale także na utrzymanie broni. Polega na pokryciu elementów metalowych broni wielowarstwowym zabezpieczeniem.  Pierwszą warstwą, przylegająca do stali, jest węglik chromu, następnie na niego nakładane są warstwy węglowa i grafitowa. Całość ma nie tylko zredukować odblaski, ale przede wszystkim zapewnić wyższą odporność na korozję, ułatwić czyszczenie oraz umożliwić sprawniejszą pracę elementów ruchomych (takich jak np. zamek) poprzez obniżenie oporów tarcia.


Jak widać, zamek w ponad rocznym egzemplarzu, który był w rękach niezliczonych zapaleńców strzelających z niego podczas pokazów organizowanych przez Incorsę, praktycznie nie nosi śladów użytkowania


Śladów użytkowania nie ma też na pozostałych elementach – co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że zamek pracuje najintensywniej


Magazynek mieści 5 sztuk amunicji i jest idealnie wkomponowany w obrys łoża

Z mojego punktu widzenia projekt magazynka to podwójna zaleta. Raz, że stanowi walor estetyczny, a dwa, że nie sposób nim o cokolwiek zawadzić. Esencja włoskiego designu – ma nie tylko działać, ale też cieszyć oko.

Podziałka w środku magazynka sprawia, że mimo iż jest on dwurzędowy,  naboje są podawane bardzo pewnie oraz nie ma możliwości przekoszenia podczas ładowania. Można też ładować broń przez okno wyrzutowe – jak broń ze stałymi magazynkami.


Broń dostarczana jest z dwuczęściową szyną w standardzie Picatinny, nie posiada przyrządów mechanicznych


Podobnie w obrys broni zostały wkomponowane zaczepy do zawieszenia

Osada. To, że producent zdecydował się na polimerową – a nie drewnianą – odczytuję tylko na plus. Karabin jest lżejszy, bardziej ergonomiczny, ale przede wszystkim, biorąc pod uwagę, jakie materiały i wykończenie wybrali konstruktorzy, dla mnie po prostu piękny.

Dla tradycjonalistów  przygotowano również osady wykonane z drewna. Warto dodać, że taka osada drewniana (również wyposażona w rozwiązania takie jak Air Touch) jest według danych producenta tylko o około 80 g cięższa od polimerowej.


Znacznik napiętej iglicy na dole zamka, dobrze widoczny dla strzelca składającego się do broni

Samonośna lufa została wykonana ze stali w technologii Cryo. Obróbka polega na bardzo szybkim zamrażaniu do temperatury ok. 180 stopni Celsjusza lufy kutej na zimno. Ma to zredukować naprężenia wewnątrz metalu powstałe podczas uderzenia młota, a co za tym idzie: zapewnić nie tylko gładką powierzchnię, ale również wyższą wytrzymałość oraz lepsze skupienie podczas strzelania i ułatwić czyszczenie (ze względu na gładkie ścianki lufy).

W broni wykorzystano również inne opatentowane rozwiązania Benelli: AirTouch, Progressive Comfort i Combtech. Ponieważ zasada działania jest dokładnie taka sama niezależnie od modelu broni, zamiast opisywać je ponownie, pozwolę sobie zamieścić odnośnik do recenzji Benelli M2 SP Comfortech (Benelli M2 SP Comfortech – stworzona do osiągania wyników na torze?).

Dodajmy natomiast, że poduszkę podpoliczkową na kolbie (bakę) można zakupić w różnych rozmiarach, więc mimo, iż jej wysokość nie jest regulowana, możemy dobrać taką, która najbardziej pasuje do konkretnego strzelca. Kolejnym istotnym rozwiązaniem zabudowanym w Lupo jest regulacja awantażu. Producent podaje, że dostępnych jest 36 różnych kombinacji pozwalających na wyregulowanie położenia kolby względem komory zamkowej we wszystkich płaszczyznach.

Dane techniczne

  • Kaliber: 30-06 Springfield
  • Dł. lufy: 560 mm / 22″
  • Skok bruzd: 11”
  • Magazynek: 5-nabojowy (6.5 CREED, .270 WIN, .30-06 SPRG, .308 WIN)
  • Masa: 3,18 kg
  • Długość całkowita: 1082 mm
  • Opór spustu: regulowany, od 9,99 do 20 N

Broń oprócz kalibru 30-06 SPRG jest dostępna również w następujących kalibrach: .243 Winchester, 6,5 Creedmoor, 270, Winchester, .308 Winchester, 300 Winchester Magnum, 7 mm Remington Magnum, 6,5 PRC, 6 Mm Creedmoor.

W zależności od kalibru masa, długość, skok bruzd lufy itp. mogą się różnić.

Optyka GPO Spectra 6x 2-12x50i G4i

Broń do testów odebrałem wyposażoną w lunetę produkcji German Precision Optics.


Model Spectra 6x 2-12x50i G4i charakteryzuje się następującymi danymi technicznymi:
– powiększenie: 2-12x,
– plan optyczny: drugi,
– krzyż: G4i, z podświetleniem punktu centralnego,
– średnica obiektywu: 50 mm,
– wysokość: 47,9 mm,
– szerokość: 67,5 mm,
– długość: 336 mm,
– średnica tubusu: 30 mm,
– masa: 593 g.

Jeden klik na bębnach odpowiada przesunięciu punktu celowania o 1 cm na 100 metrach. Zakres regulacji to 100 klików.

Krzyż lunety / Rys: German Precision Optics

Jak widać, jest to luneta typowo myśliwska. Pozwala na prowadzenie ognia do poruszających się celów (szerokie pole widzenia) w kiepskich warunkach oświetleniowych (wysoka jasność oraz podświetlana kropka). Jednocześnie powiększenie i jakość obrazu pozwalają strzelać na przynajmniej średnim dystansie, więc sprawdzi się również podczas zawodów Mid-Range.

To co tygrysy lubią najbardziej – strzelanie

Zacznijmy od wspomnianego wcześniej systemu B.E.S.T. Mechanizmy (w tym zamek) zgodnie z obietnicą producenta pracują  gładko. Nie ma problemu z przeładowaniem broni na stanowisku bez przesunięcia punktu celowania. Podobnie bezpiecznik, również pracuje idealnie. Magazynek wyskakuje i wpina się bez problemów.


Bezpiecznik jest ulokowany pod kciukiem, centralnie na osadzie. Zarówno prawo-, jak i leworęczny strzelec nie będzie miał problemów z sięgnięciem do niego

Zwraca uwagę nietypowy kształt dźwigni zamka. Wychyla się ona o tylko 60 stopni, więc przeładowanie jest szybkie i sprawne.

Strzelałem bez dwójnogu, jako oparcie wykorzystując (już zwyczajowo) Range Bag Helikona. Producent zapewnia o skupieniu submoa (czyli poniżej 1” – 2,5 cm rozrzutu na tarczy ulokowanej w odległości 100 metrów.


Używałem 3 rodzajów amunicji od różnych producentów – SM, Lapua i Winchester – z pociskami o masie 123, 148 i 180 granów

Skupienie było podobne (ze wskazaniem na Lapuę), zmieniało się tylko (w zależności od masy pocisku) punkt trafienia.


Moje wyniki  to rozrzut na poziomie 1 MOA (zaklejka ma średnicę 2 cm). Ale ten minimalnie większy od deklarowanego przypisuję raczej nieprzyzwyczajonemu do tej broni strzelcowi i improwizowanemu podparciu

Uznaję, że obietnica została spełniona.

A na koniec, to co najważniejsze – spust. Jednooporowy, bardzo lekki, z wyraźnym przełamaniem, chrupki. Naprawdę, nie ma na co narzekać, Benelli stanęło na wysokości zadania.
Regulacji oporu można dokonać po wyjęciu magazynka, za pomocą śruby imbusowej. Jest więc jednocześnie łatwo dostępna, ale też zabezpieczona przed zabrudzeniem i przypadkowym przestawieniem.

 

Strzelanie z tłumikiem: Freyr& Devik Featherwhite 269

W zestawie z bronią odebrałem również norweski tłumik Freyr& Devik Featherwhite 269 .Produkt zaprojektowany z myślą o myśliwych (dlaczego – o tym dalej), tłumiący huk o ok. 32-38 decybeli, czyli naprawdę sporo.

Miałem okazję zabrać Lupo (wraz z tłumikiem) na zawody. Pech chciał, że termin tychże był zaraz po odbiorze broni, więc nie miałem okazji wcześniej jej sprawdzić (chociaż była ona już przystrzelana – ale nie przez mnie). Ale gdzie tu rozrywka bez wprowadzania poprawek w czasie trwania konkurencji?
Ponieważ broń była przystrzelana z założonym tłumikiem, to w takiej konfiguracji zabrałem ją na stanowisko. I to był błąd, bo, jak się okazało,  tłumik szybko się nagrzewał. To właśnie jego myśliwskość – bardzo dobre tłumienie, minimalne przesunięcie punktu trafienia (o raptem 4 cm na dystansie 100 metrów), ale jednocześnie akumulowanie i oddawanie dużych ilości ciepła, przez co nie jest przewidziany do długotrwałego prowadzenia ognia. A konkurencja, którą sobie upatrzyłem, to 15 strzałów (5 próbnych, 10 ocenianych) w krótkim przedziale czasowym.
Pierwsze strzały (seria próbna) poszły bardzo dobrze, ale mniej więcej od 8 naboju (zaznaczam, przy dość szybkim prowadzeniu ognia) falowanie powietrza od tłumika mocno zniekształcało obraz w lunecie.  O ile zgodnie z zapewnieniem Bartka z Incorsy dla podanej masy pocisku każdy strzał wchodził w punkt, to określenie tego punktu przy mirażach przed lunetą stało się mocno problematyczne.

Więc na wynik końcowy spuśćmy zasłonę milczenia, a zostawmy przestrogę – dobierzcie parametry tłumika nie tylko do lufy i naboju, a również do trybu strzelania.


Tłumik się trochę napracował

Jak zwykle zachęcam do strzelania z tłumikiem – to kultura na strzelnicy. Zmniejszenie poziomu  hałasu chroni nie tylko nasze uszy (chociaż w żadnym wypadku nie eliminuje konieczności założenia ochronników słuchu!), ale też sprawia, że mniej przeszkadzamy innym strzelcom na osi i okolicznym mieszkańcom.

Wrażenia

30-06 Springfield to mocny nabój, o energii wylotowej pocisku mogącej przekroczyć nawet 4 tys. dżuli. Jak zapewniają mnie znajomi myśliwi, w polskich warunkach wystarcza do polowania na w zasadzie każdą zwierzynę. Minusem jest duży odrzut. I tutaj cała na biało wchodzi kolba wyposażona w system Progressive Comfort.


System tłumienia odrzutu dostosowujący siłę reakcji do siły działającej na ramię strzelca to doprawdy genialny wynalazek / Rys: Benelli

Dość powiedzieć, że redukcja odrzutu w wykonaniu Benelli to absolutna rewelacja. Nawet przy długim i szybkim strzelaniu nie czułem nic. Żadnego zmęczenia, bólu ramienia, niczego.

Jak wspominałem, sam nie poluję. Nie będę więc oceniał Lupo w kategoriach broni myśliwskiej, ale jako broń przeznaczona do strzelania średniego lub dalekiego dystansu – jest absolutnie świetna. O ile nie nazwałbym jej bronią do strzelania precyzyjnego poprzez drobiazgi – jak np. dostosowanie łoża bardziej do chwytu ręką, niż do montażu dwójnogu, o tyle osiągi ma naprawdę dobre i potrafi dać na torze dużo radości.

Broń jest bardzo wygodna, składna, oferuje wysoką precyzję zarówno strzału, jak i pracy mechanizmów.

Bardzo się chciałem do czegoś przyczepić i nie mam do czego.  Chociaż to pierwsze podejście producenta  do karabinu czterotaktowego i widać inspiracje strzelbami, to trzeba powiedzieć, że od razu udane. Nie wiem, ile czasu zajęło opracowanie tej broni, ale widać, że priorytetem nie było szybkie wprowadzenie na rynek, a dostarczenie klientowi produktu możliwie doskonałego.

Czy włoska inżynieria zastąpi niedługo niemiecką? Mając w rękach Wilczycę, powiedziałbym, że przynajmniej w segmencie broni palnej nie jest to niemożliwe.

No i Wilczyca jest po prostu piękna.

W grudniu ‘21 wypożyczyłem i zrecenzowałem Bergarę B14R (TEST: Bergara B14R 18”. Snajperska 22). Tak mi się spodobała, że po niecałym roku zagościła w mojej szafie na stałe. O wilczycy mam równie dobre mniemanie.

Dziękuję firmie Incorsa za użyczenie broni  do testów.

 

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X