Minęły już czasy gdy plecak był workiem z szelkami, stworzonym do tego, by po prostu przenosić to co nie mieści się w kieszeniach. Teraz coraz częściej mamy do czynienia z konstrukcjami tak skomplikowanymi, że wypadało by dodawać do nich instrukcję obsługi. Pozwoliło by zrozumieć co projektant miał na myśli. W mojej opinii, takim właśnie konstruktem jest plecak ucieczkowy Helikon BOB.
John Doe
Bryłę plecaka opracowana tak by nie było na czym zawiesić oka. Dodatkowo geometryczne przeszycia zaburzają wzrokową ocenę jego objętości
Nazwa tego dość osobliwego zasobnika bierze się z angielskiego skrótu pojęcia Bail Out Bag. W dosłownym tłumaczeniu oznacza on: torba do wywijania się z trudnych sytuacji. Nigdzie natomiast nie piszą jakiego rodzaju są to okoliczności. Później okaże się to dość kluczowe w ogólnej ocenie.
BOB to de facto zestaw składający się z plecaka właściwego, dopinanej torby i pikowanej maty do siedzenia. Element główny to średnich rozmiarów zasobnik (53x31x17 cm) o pojemności 25 litrów wyposażony w dwie szelki o klasycznej budowie. Regulacja ogranicza się do zmiany długości ramion. Nie zawracano sobie głowy stelażem czy systemem nośnym o zmiennej geometrii a jedynym udogodnieniem jest wąski pas piersiowy.
Nerkowaty kształt plecaka nie zwraca uwagi niczym szczególnym nawet po dokładniejszych oględzinach. Z zewnątrz, jak poszukamy, znajdziemy jedną dużą, płaską, prostokątną kieszeń. Nad nią umieszczono drugą, mniejszą, z elastycznego materiału VersaStretch. Obie zamykane krytymi zamkami błyskawicznymi. Po bokach, u dołu ulokowano dwie rozciągliwe, otwarte kieszenie. Ot zwykły owalny kształt bez wyróżniających cech szczególnych. Takie było założenie projektanta i przyznaję, że stanął on na wysokości zadania.
Helikon Tex BOB po pełnym rozpięciu suwaka rozkłada się na płasko. Ułatwia to dostęp do nisko położonej zawartości i pozwala wywlec plecak na lewą stronę. Po stronie noża i butelki z wodą widoczne są taśmy utrzymujące kubaturę
Bogate wnętrze
Żeby upchnąć tak skomplikowaną konstrukcję w tak bezosobowym opakowaniu, trzeba się solennie natrudzić. Tak się bowiem składa, ze BOB to istny krawiecki koszmar. Nylon, rozciągliwy materiał VersaStretch, siatka, taśmy, gumki, kryte zamki błyskawiczne, usztywnienia, pianki zwiększające komfort, przeszycia wzmacniające. I to wszystko szyte warstwa na warstwie. Gdzie to wszystko? Otóż w środku.
Całość komory spina jeden zamek błyskawiczny biegnący wzdłuż szczytu i obu boków. Pracujące na nim dwa suwaki umożliwiają dostęp do komory na dowolnym odcinku, ale nie o to chodzi. Kluczowa jest możliwość pełnego rozpięcia BOBa. Gdy przemieścimy suwaki na przeciwległe końce zamka, i rozepniemy dwie taśmy utrzymujące kubaturę, plecak rozłoży się na płasko odsłaniając wnętrze. A jest co oglądać.
Nie wszystkim odpowiadają taśmy MOLLE. Ja jednak jestem zdania, że BOB wręcz wymaga segregowania zawartości w pionie. Poza tym taśmy zawsze można odpruć. Przyszyć brakujące jest o wiele trudniej. Przy górnej krawędzi widoczny zamek i pętla do mocowania na zagłówku
Główną powierzchnię roboczą tworzy płyta plecowa. U jej podstawy naszyto z siatki cztery kieszenie. Dwie umieszczone po zewnętrznej są ściągane linką elastyczną (shockcord), a wewnętrzne zapinane na pionowe zamki błyskawiczne. Nad nimi umieszczono trzy rzędy taśm systemu MOLLE rozpięte na całej dostępnej szerokości. Umożliwia to zorganizowane rozmieszczenie dodatkowego sprzętu, ładownic, kieszeni i uchwytów. Nad systemem wszyto taśmę połączoną klamrą. Umożliwia ona powieszenie otwartego plecaka za zagłówek siedzenia samochodowego. W tej konfiguracji taśmy utrzymujące kubaturę możemy rozpiąć, wydłużyć i objąć siedzisko w poziomie. Na środku znalazła się też samotna klamra której zadaniem jest utrzymać plecak wywinięty na lewą stronę. Koresponduje z nim żeńska część wszyta po wewnętrznej stronie zewnętrznej ściany.
Do wykonania kieszeni w dolnej części użyto siatki o dużych oczkach. Dzięki temu w szarym plecaku zawartość kieszeni jest dostatecznie widoczna by ją łatwo rozpoznać
Tuż przy górnej krawędzi, po wewnętrznej stronie wszyto szeroki zamek błyskawiczny. Rozpinając go uzyskujemy dostęp do przestrzeni między płytą plecową a panelem na którym mieszczą się MOLLE wraz z kieszeniami. Wewnątrz znajdziemy wspomnianą wcześniej pikowaną matę do siedzenia ale nie tylko. Dociekliwy znajdzie tu również cienki, workowaty konstrukt podszewki, który daje się wywlec na zewnątrz przez otwór zamka. Ma on umożliwić przekształcenie plecaka w prowizoryczną matę do spania. Wszystko cacy, ale czemu na końcu tego worka-podszewki jest kolejny zamek błyskawiczny? Wystarczyło zszyć lub zawinąć krawędzie- było by taniej i szybciej.
W BOBie jest jeszcze cala gama smaczków. Uchwyty w krawędziach umożliwiające troczenie, pętle z linki w obu zewnętrznych kieszeniach do dopinania karabińczyków, kawałki taśmy na końcu zamków ułatwiające zapinanie i sporo innych małych udogodnień.
Wewnętrzna strona ściany zewnętrznej pełniącej równocześnie rolę klapy. Widoczna kieszonka z siatki jest łatwo dostępna a jej zawartość dobrze widoczna w codziennym użytkowaniu. Samotna klamra na środku służy do zapinania plecaka w formie na lewą stronę
Torba
W zestawie z plecakiem otrzymujemy, przypinaną na plecak, prostą torbę. Zapinana zamkiem kieszeń jest obszyta wewnątrz miękkim rzepem
Żywotnym elementem zestawu jest torba typu beavertail (ang. bobrzy ogon). W każdym z jej rogów wszyto taśmę zaopatrzoną w stalowy zaczep typu hak z funkcją regulowania długości. Przy ich użyciu torbę można przypiąć na zewnątrz plecaka do specjalnie pętli umieszczonych na bocznych ścianach. Tak zamocowana torba utrudnia pełne rozpięcie, ale dostęp do głównej komory wciąż jest dość wygodny.
Torba zbudowano na bazie obszernej kieszeni zamykanej zamkiem błyskawicznym. Wewnątrz jej ściany obszyto miękkim rzepem co umożliwia mocowanie kabury, ładownic i segregatorów. Na jednej z zewnętrznych ścian naszyto trzy proste ładownice. Ich rozmiar dobrano tak by w każdej zmieścił się jeden magazynek do AK lub AR. Przed wypadaniem mają zabezpieczać pętle z elastycznej linki. Pod ładownicami konstruktorzy przewidzieli poziomy tunel z VersaStretch do przechowywania dolnych taśm gdy nie są używane.
Całość tworzy zgrabną i niewyróżniająca się całość. Odpowiednio dopierając długość pasków można torbę powiesić przez ramię, na szyi lub biodrach w charakterze tzw. nerki.
Na tylnej ścianie torby naszyto trzy ładownice. Każda mieści jeden magazynek systemu AK lub AR
15-kilogramowy młot
Torbę BOBa przewidziano jako szybko dostępny bandolier z kieszenią na broń krótką i podstawowe przedmioty. Taśmy o szerokości 25 mm są dość wąskie więc noszenie torby na podkoszulek to kiepski pomysł
Dokładne oględziny pozwoliły mi docenić kunszt projektanta a jednocześnie zrodziły się we mnie wątpliwości. Długie godziny dumałem w ciszy czując, że czegoś mi tu brakuje. Przedsmak zderzenia z rzeczywistością miał miejsce gdy wybrałem się z BOBem do przyjaciela- wieloletniego harcerza, wędrownika, miłośnika lasów i gór. Pokazując mu plecak wyjaśniając pryncypia szybko uzyskałem pierwszą opinię: „Do bani. Gdzie miejsce na śpiwór, X litrów wody, żarcie na Y dni i 30 metrów liny?” Zdębiałem. No niby racja, ale to przecież plecak do innego uciekania. Wtedy do mnie dotarło czego brakuje. Dla potwierdzenia zapoznałem się z kilkoma recenzjami na sieci. Te polskojęzyczne potwierdzały moje wątpliwości a angielskojęzyczne utwierdzały w przekonaniu.
BOB jest jak 15-kilogramowy młot – niby młot a do wbijania gwoździ nie służy. Plecak Helikon Tex to w mojej opinii wyspecjalizowany element wyposażenia a nie torba EDC do noszenia powerbanka, kabli i laptopa.
Uparci mogą przypiąć bandolier do szelek plecaka w charakterze improwizowanego chestriga. Poprawi to nieco rozłożenie mas w plecaku ale wymaga treningu w zakresie mocowania i wypinania
Agent BOB
Dno rękawa podszewki wyposażono w zamek. Aż się prosi by do środka schować coś konkretnego
W mojej opinii BOBa stworzono z myślą o prowadzeniu działań zbrojnych. Nie mam na myśli wojny czy innych stabilizacji. Chodzi o sytuację gdy zagrożone jest życie i zdrowie, które z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem trzeba będzie bronić przy użyciu broni palnej. Zombie-apokalipsa to wzorcowa sytuacja tego typu. Wyimaginowane zagrożenie jest potencjalnie śmiertelne ale środki do bytowania możemy zdobywać w trakcie ucieczki. Bliższa rzeczywistości była by sytuacja agenta funkcjonującego na terenie wrogiego miasta. Na co dzień chodzi z pistoletem w kieszeni i cienką kamizelką pod bluzą, a spakowany BOB grzecznie dżemie w szafie. Gdy nasz agent zostanie zdemaskowany i zdąży zareagować, łapie BOBa i daje nogę nie oglądając się za siebie, bo ma wszystko czego mu trzeba na najbliższe 48 godzin. Gdy oddali się na bezpieczną odległość zdejmuje torbę, zarzuca na ramię a spod podszewki wewnątrz plecaka wyjmuje karabinek ze składaną kolbą. Tak się bowiem dziwnie składa, że do zapinanego worka-podszewki mieści się na styk M4A1 ze zsuniętą kolbą. AK ze składaną kolbą nie jest żadnym wyzwaniem a miejsca jest dość by broń wlazła z wpiętym magazynkiem. Całość pozostało już tylko zapiąć zamkiem i złapać taśmą do wieszania za zagłówek. Jest jej dość by objąć i przytrzymać karabinek za łoże. Wprawdzie nie zapniemy szczelnie plecaka bo fragment osłoniętej lufy będzie wystawał z wnętrza, ale to też nie problem. Wewnętrzne taśmy odpowiadające za utrzymanie kubatury odciążają suwaki dostatecznie by te nie rozpinały się samoczynnie. W ten oto sposób nasz wyimaginowany bohater jest gotów by uciekając szukać sposobności do zdobycia środka transportu.
Kieszeń i otwór podszewki jest dość duży by zmieścił się tu karabinek z podpiętym magazynkiem i optoelektroniką
Gdy mu się to uda może rozsiąść się wygodnie, zawiesić BOBa na siedzeniu pasażera i mając wszystko pod ręką ruszyć spiesznie w stronę… bezpiecznej strefy. Z niezrozumiałego dla mnie powodu wszyscy z uporem maniaka wieszają rozłożony plecak za siedzeniem. Czemu? Na przedniej powierzchnia fotela pasażera możemy sięgnąć po niemal dowolny element zawartości nie przerywając prowadzenia pojazdu. Oczywiście mowa tylko o sytuacji kryzysowej i zagrożenia życia. W takich okolicznościach relatywnie bezpiecznie sięgniemy po wodę, przegryzkę czy radio. Nie ma też konieczności spinania plecaka na lewą stronę. Niech wisi. Łatwiej będzie dobyć mapę lub okulary z którejś z zewnętrznych kieszeni. Gdy przyjdzie zgarnąć niespodziewanego pasażera wystarczy obrócić plecak w osi zagłówka i rzucić na tył.
Gdy pod koniec przygody trzeba będzie szybko wysiąść i pokonać pieszo ostatnie metry, wystarczy odpiąć BOBa, zarzucić klapę do wnętrza i spiąć taśmami od kubatury. Zamek zapnie się później. W środku i tak wszystko jest poprzypinane do MOLLE lub w zabezpieczonych kieszeniach.
Wystarczy zapiąć zamek i objąć karabinek taśmą od zagłówka by uzyskać prostą torbę do skrytego przenoszenia broni
Zwykły BOB
Końcówka lufy wprawdzie wystaje z plecaka ale sama broń jest dość szczelnie chroniona. Plecak sam się nie rozepnie bo jego kształt utrzymują taśmy spięte wewnątrz komory
Pozostaje pytanie czy BOB przyda się zwykłemu użytkownikowi. Takiemu, który nie pracuje w CIA, nie planuje apokalipsy, lub co gorsza, nie posiada broni. Jeśli nasz przysłowiowy, zwykły konsument produktów mącznych jest, tak jak ja, miłośnikiem zorganizowanego życia, plecak Helikon znajdzie u niego dobry dom. Apteka, woda, jakieś jedzenie, notatniki i elektronika idzie do plecaka. Laptopa wpychasz do wnętrza kieszeni pod panelem MOLLE. Jest dość duża by zmieścił się tu nawet jakiś potwór z 17-calowym ekranem. Multitool, powerbank, kable, latarka etc. ląduje w torbie. Jeśli masz na sobie bluzę wąskie paski nie stanowią problemu. W ten sposób masz gotowy zestaw na wyjazd do stolicy na cały dzień. Podręczny zestaw w torbie nosisz na co dzień i zabierasz gdy wychodzisz z hotelu. Wracając całość możesz powiesić na siedzeniu pasażera by mieć graty pod ręką w długiej trasie do domu. Matę do siedzenia zabierasz dodatkowo gdy pogoda nie dopisuje lub wybierasz się na łono przyrody.
Konfiguracja nie zalecana w codziennym użytku będzie potencjalnie lepsza w sytuacji kryzysowej. Rozwieszając plecak na przedniej powierzchni fotela bez problemu sami sięgniemy do zawartości. Oczywiście tylko na postoju
Jeśli jednak nie lubisz mieć osobnej kieszeni na wykałaczki, a do plecaka wrzucasz to co akurat ci potrzebne, BOB raczej nie jest dla ciebie. Liczne wystające elementy, taśmy i kieszenie znacznie ograniczają wolną przestrzeń głównej komory.
Ja, niezależnie od tego jak spojrzę na BOBa, urzeka mnie kunszt i pomysł konstruktora. Jest tak wyjątkowy i wielofunkcyjny w obrębie swej specyfiki, że nie sposób go w pełni docenić poza przewidzianym środowiskiem. Kawał solidnej choć specyficznej roboty.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.