Jakub Link-Lenczowski: Jaka jest Twoja opinia na temat zatrzymania i śmierci George Floyda? Z punktu widzenia policjanta oceń proszę to, co się stało.
Maciej Stebel: Sytuacja dotyczącą zatrzymania i śmierci Floyda jest bardzo skomplikowana. Zacznijmy od analizy dostępnego materiału filmowego. Od początku widać, że interwencja dotyczyła osoby o podwyższonym ryzyku. Na początku widać dwóch funkcjonariuszy podchodzących do auta, w którym znajduje się Floyd. Jeden z funkcjonariuszy staje na chwile za autem i jak można się domyślać, zgodnie z procedurami przekazuje dyspozytorowi informację dotyczącą numeru rejestracyjnego pojazdu. Dzięki temu praktycznie natychmiast wiadomo, do kogo należy pojazd i kogo będzie dotyczyła interwencja. Film pokazuje też, że po kilku minutach pojawiają się dwa kolejne patrole. Oznacza to, że policjanci dostali od dyspozytora informacje dotyczące Floyda i jego przeszłości kryminalnej…stąd dodatkowe siły [policyjne – red.]. Na filmie widać też, że policjant który rozmawia z Floydem, ma przez chwilę problem z wydostaniem go z samochodu i do akcji wkracza drugi funkcjonariusz. W tym momencie Floyd zostaje zakuty w kajdanki. Można domyślać się, że został aresztowany. W pewnym momencie Policjanci przeprowadzili Floyda na drugą stronę ulicy, aby umieścić go w radiowozie. Przy radiowozie Floyd kładzie się na ziemi. Jest to taktyka często stosowana przez doświadczonych aresztowanych. Chodzi o stawianie biernego oporu i jak największe utrudnienie pracy policjantów. Floyd był rosłym mężczyzna i umieszczenie go wewnątrz radiowozu, podczas gdy on leżał bezwładnie na ziemi, stanowiło problem…znam to z własnego doświadczenia. Po umieszczeniu w radiowozie doszło do kolejnego incydentu, który spowodował że Floyd został wyciągnięty z pojazdu z drugiej strony i ułożony na ziemi. I w tym miejscu zaczyna nie szereg błędów funkcjonariuszy, które ostatecznie doprowadziły do śmierci Floyda. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, co zdarzyło się wewnątrz radiowozu. Nie wiem z jakiego powodu policjanci wezwali ratowników medycznych. Na filmie i zdjęciach widać jednak, że jeden z policjantów przyciska kolanem Floyda do ziemi. Najgorszy w tym wszystkim jest brak reakcji policjantów na stan zdrowia Floyda. Aresztowanych, nawet zakutych w kajdanki, często trzeba dodatkowo trzymać na ziemi używając siły fizycznej, bo ci próbują zrobić wszystko, aby wyrwać się z kajdanek, bądź w jakiś sposób uderzyć policjanta. Ale podczas takiej, jak i każdej innej sytuacji dotyczącej zatrzymanych, należy bezwarunkowo obserwować ich stan zdrowia i odpowiednio reagować. W tej interwencji tego zabrakło. W tym miejscu muszę napisać, że to, czego dopuścili się policjanci, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Wszyscy normalni gliniarze potępiają to, co się stało.
Co zawiodło? Trening, procedury i kilka innych rzeczy….ale najważniejsza rzecz, która zawiodła, to brak zwykłego człowieczeństwa. Nie mogę sobie wyobrazić, jak można doprowadzić w ten sposób do ludzkiej śmierci… Nie mieści mi się w głowie, jak można bez reakcji przyglądać się takiej akcji w wykonaniu partnera na służbie. Funkcjonariuszy czasem w ekstremalnych sytuacjach ponosi, tracą panowanie, przestają myśleć, pojawia się tzw. tunnel vision, ale każdy ma partnera, który powinien w takiej sytuacji zareagować! Tu znów zawiodły najzwyklejsze ludzkie odruchy.
Policjant, który doprowadził do śmierci, odpowie za to i nie mam co do tego wątpliwości. Odpowiedzą też ci, którzy przyczynili się do śmierci swoją biernością. I to jest prawidłowa, normalna procedura…winni muszą być ukarani.
/ Zdjęcie: Sgt. 1st Class John Etheridge, 128th Mobile Public Affairs Detachment
Dlaczego akurat ta tragedia tak poruszyła Amerykanów? Policjanci na co dzień stają przed trudnymi interwencjami. Część z nich można uznać za kontrowersyjne.
Myślę, że nastąpiła tu kumulacja kilku czynników. Dodatkowo nastroje nakręciły media. Niestety, jak wszystko we współczesnym świecie, tak i w to wmieszała się polityka. Rok 2020 to rok wyborów w USA. Będziemy wybierać nie tylko prezydenta, ale też przedstawicieli władz na praktycznie każdym poziomie federalnym i lokalnym. Niestety destabilizacja, zamieszki i generalne pogorszenie wizerunku kraju w oczach jego mieszkańców jest na rękę części z kandydatów.
/ Zdjęcie: Sgt. 1st Class John Etheridge, 128th Mobile Public Affairs Detachment
Temat nierówności społecznych to nic nowego w USA. Jednak tym razem odbiór na całym świecie wydawał się być znacznie mocniejszy. Jak oceniasz, porównując z innymi wydarzeniami tego typu w USA, czym on się różni?
Różnica moim zdaniem jest jedna – media społecznościowe. Odbiór tego, co dzieje się w Stanach jest dość sprawnie dzięki tym mediom sterowany. Bardzo łatwo jest pokazać urywki, często wyrwane z kontekstu, z negatywną narracją. W dzisiejszych czasach każdy może być domorosłym sprawozdawcą, reporterem, komentatorem. Urywki te, szybko podchwytywane i rozsyłane przez media społecznościowe, kreują opinie. Często dopiero po kilku dniach sytuacja jest wyjaśniana i okazuje się, że było zupełnie odwrotna niż sugeruje to przekaz wyciętych fragmentów zdarzeń. Niestety najczęściej nikt nie reaguje na sprostowania, a społeczeństwo i opinia publiczna pamięta jedynie pierwsze, negatywne doniesienia.
/ Zdjęcie: Spc. Jacob Jesperson, U.S. Army National Guard
Czym właściwie jest ruch #BlackLivesMatter? Czy to jest organizacja posiadająca struktury? Czy raczej kolejny fenomen social media?
Ruch #BlackLivesMatter rozpalił całe Stany Zdjednoczone. Media pokazują obraz zamieszek, płonących ulic w wielu miastach. Czy faktycznie jest to zjawisko, które ogarnęło cały kraj? Jak to wygląda z perspektywy policjanta? Czy jesteście w stanie być rozjemcami? Zapanować nad wzburzonymi ludźmi? Czy protestujący potrafią lub chcą negocjować?
W mediach faktycznie widać tytuły typu Ameryka płonie i na tym niestety polega problem. Cała sytuacja jest sztucznie rozdmuchana przez media. Czy w USA są protesty i zamieszki? Oczywiście, ale odbywają się, a właściwie odbywały, tylko w największych miastach i to jedynie na obszarze kilku ulic. Niestety władze wielu miast po cichu pozwalają na te protesty i zamieszki. W wielu miastach władze, które maja zwierzchnictwo nad policja, wydały rozkaz, by policja działała jedynie defensywnie. Doprowadziło to do plądrowania i niszczenia okolic, w których odbywały się protesty, bo policjanci mieli związane ręce i mogli jedynie się przyglądać. To wszystko związane jest, jak wcześniej wspomniałem, z polityką. Władze miast chcą być postrzegane jako bratające się z tłumem, idące z tłumem ramię w ramię w protestach…z tłumem wyborców. Łatwiej jest też wskazywać winnych i prowadzić negatywną kampanię wyborczą, gdy media pokazują płonące miasta.
Jednak w wielu miejscach ta polityka obróciła się bardzo szybko przeciw władzom miast. Szczególnie na terenach zamieszkiwanych przez dość konserwatywnych ludzi. Podam tu przykład jednego z większych miast w Nevadzie. Miasto oddalone o godzinę jazdy od granic hrabstwa, w którym pracuję. Tam pani burmistrz wydała policji rozkaz prowadzenia jedynie defensywnych interwencji. Podczas pierwszego dnia protestów doszło do niszczenia centrum miasta. Ale już kolejnego dnia rano na ulice wyszły tysiące mieszkańców, którzy zabrali się za zmywanie grafitti, sprzątanie ulic, zabezpieczenie rozbitych okien. Okazało się, że sprzątających było o wiele więcej niż protestujących i niszczących dzień wcześniej. W takiej sytuacji pani burmistrz natychmiast zmieniła zdanie i rozkazy. Podczas kolejnego protestu miasto było doskonale chronione przez policje, a pani burmistrz wydała oświadczenie, że policja ma pełne poparcie, by nie dopuścić do zamieszek. I w ten sposób, podczas kolejnego zorganizowanego protestu, był pełen spokój, a protest odbył nie w 100% pokojowo.
/ Zdjęcie: Sgt. Sebastian Nemec, Minnesota National Guard
Jak policjanci radzą sobie w sytuacji, kiedy duża część społeczeństwa jest nastawiona przeciwko nim? Jak to wygląda w różnych częściach kraju?
To dość ciekawy temat. Ja mam to szczęście, że pracuję w okolicy, w której policjanci mają bardzo dobrą opinie. Społeczeństwo nas szanuje i to widać codzienne. Przy temacie dotyczącym protestów przeciw policji często pojawia się zwrot silent majority, czyli cicha większość. Dotyczy to faktu, że jednak większość społeczeństwa, mimo że się z tym nie obnosi, popiera policję. Od kiedy wybuchły protesty ja osobiście doświadczyłem ogromnego wzrostu liczby pozytywnych zachowań w stosunku do policjantów. Ludzie dużo częściej niż do tej pory podchodzą i dziękują nam za naszą pracą i mówią, że nas wspierają. Są to osoby w rożnym wieku, z różnych grup etnicznych. Śmiało mogę powiedzieć, że na jeden negatywny komentarz przypada średnio kilkadziesiąt pozytywnych. Co ciekawe, te negatywne nie padają wcale z ust przedstawicieli mniejszości rasowych. Do tej pory jedynie raz usłyszałem negatywny komentarz dotyczący mojej pracy z ust czarnoskórego, a związany z ruchem BLM. Reszta negatywnych komentarzy padła z ust nietrzeźwych, białych kobiet w wieku około 25 lat. Nie mam pojęcia, z czego to wynika.
Oczywiście można domyślać się, że nie wszyscy policjanci maja tak łatwo jak ja i moi koledzy w okolicy. W dużych miastach, a właściwie w ich najgorszych dzielnicach, policja nie jest lubiana i tam z pewnością policjanci częściej słyszą negatywne komentarze. Ale mimo to uważam, że większość społeczeństwa docenia naszą pracę i zdaje sobie sprawę, co by się stało, gdyby zabrakło stróżów prawa.
/ Zdjęcie: Helikon Tex
Na wielu materiałach filmowych i zdjęciach widać mieszkańców broniących siebie i swej własności z bronią w ręku przed demonstrantami. Czy jest to normalne? Jak do tego podchodzą policjanci? Jak ocenisz przypadek Marka i Patricii McCloskey, który stał się viralem? Czy jest to normalne?
Dla mnie tak. Prawo do posiadania broni gwarantuje tym ludziom konstytucja, a prawa federalne i stanowe gwarantują im możliwość obrony. Oczywiście jak w każdej sytuacji tak i tu wiele osób albo nie zna prawa, albo je ignoruje. Tak stało się niestety w przypadku państwa McCloskey. W większości stanów obowiązuje doktryna mój dom moja twierdza, która pozwala na pełna obronę, wszelkimi możliwymi środkami wewnątrz własnego domu. Doktryna ta obowiązuje też wewnątrz samochodu, czy namiotu, ale nie obowiązuje już na trawniku czy reszcie posesji. Tu obowiązuje prawo o samoobronie, które mówi, że zagrożenie musi być fizyczne i bezpośrednie, nie może być to jedynie napaść słowna. Poczucie zagrożenia musi być realne, czyli takie w którym każda przeciętna, rozsądna osoba czułaby się zagrożona. A sama obrona musi być proporcjonalna – nie można strzelić do kogoś, na przykład w odpowiedzi na spoliczkowanie. W omawianym przypadku problemem nie jest to, że państwo McCloskey stali przed domem z bronią. Mieli takie prawo. Problemem jest to, że celowali z tej broni do innych ludzi, którzy ich fizycznie nie atakowali. Oczywiście, w tym przypadku natychmiast media podchwyciły sprawę od strony politycznej, rozpisując się o powiązaniach pani prokurator, gubernatora i paru innych polityków. Jak zwykle media pominęły sedno sprawy, czyli jak to wygląda od strony obowiązującego prawa. Sytuacji, w których broń została wykorzystana niezgodnie z prawem było ostatnio co najmniej kilka. W obecnych czasach, ze względu na zamieszki i rozdmuchane poczucie zagrożenia, broń kupują ludzie, którzy nigdy wcześniej jej nie mieli. Ludzie ci często nie znają prawa, a swoją wiedzę opierają na tym, co gdzieś zobaczyli, bądź usłyszeli. Popularna jest opinia, że jeśli przed posesja postawiony jest znak zakaz wstępu, to właściciel może strzelać do każdego, kto na posesję wejdzie. Nic bardziej mylnego. Takie zdarzenia pokazują, jak ważna jest edukacja, jak ważna jest kultura posiadania broni i wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie.
/ Zdjęcie: Airman 1st Class Melanie L. Nolen, U.S. Air National Guard
Jak oceniasz działania różnych instytucji rządowych? Czy mógłbyś przybliżyć nam strukturę agencji rządowych odpowiedzialnych za reagowanie (nie tylko w przypadku zamieszek) oraz ich podległość i wzajemne powiązania?
Na lokalnym poziome współpraca wygląda następująco: w danym hrabstwie istnieje jedno biuro szeryfa. Na stanowisko szeryfa kandydata wybierają w wyborach mieszkańcy hrabstwa. W hrabstwie znajdują się miasta, które mogą powołać własną policję. Na stanowisko szefa policji kandydata mianuje albo burmistrz albo rada miasta, i to oni maja prawo tego szefa zwolnić. Współpraca między biurem szeryfa, a departamentami policji w danym hrabstwie najczęściej polega na tym, że policja zajmuje się sprawami związanymi z patrolowaniem i pilnowaniem porządku w mieście, a biuro szeryfa zajmuje się patrolowaniem terenu hrabstwa poza granicami miasta oraz organizacją aresztu i obsługą sadów. Podczas protestów w miastach to właśnie departamenty policji mają za zadanie pilnowanie porządku. Niestety ze względu na powiązania polityczne i fakt, że stanowisko szefa policji jest bezpośrednio zależne od rady miasta lub burmistrza, policja często ma związane ręce. W takich sytuacjach do akcji wkracza szeryf, bo miasta też są wewnątrz hrabstw, wiec szeryf może tam interweniować. Biura szeryfa są jednak dużo mniej liczne niż departamenty policji w dużych miastach, mają inne funkcje i zadania i często nie są przygotowane kadrowo do podjęcia samodzielnych interwencji podczas poważnych incydentów w dużych miastach. Oczywiście interwencje mogą też podjąć służby federalne, wojsko lub Gwardia Narodowa. To wszystko zależy od lokalnych ustaleń i wymaga czasu. System jest, powiedzmy, mocno skomplikowany. Generalnie nie da się jednoznacznie powiedzieć ze w sytuacji “a” działa to w taki sposób, a w sytuacji ”b” działa to inaczej, bo każda jurysdykcja ma własne ustalenia, własne lokalne prawa i wiele innych czynników, które wpływają na współprace i jej zakres.
/ Zdjęcie: Helikon Tex
Co właściwie stało się w Seattle?
Kolejny ciekawy temat. Seattle to od lat ciekawy eksperyment socjalno-ekonomiczny. W wielkim skrócie można powiedzieć ze dzięki pobłażliwości i finansowaniu przez lokalne władze wyhodowano tam ogromna grupę, jak ja to nazywam, należymisiów. Ludzie którym, ze względu na ogromne zasiłki i pomoc od władz i organizacji, nie opłaca się pracować. Ludzie, którzy nigdy, za nic nie zostali ukarani i wykształcili poczucie, że wszystko im wolno. Seattle zmaga się z ogromną populacja bezdomnych, uzależnionych od narkotyków i bezrobotnych. Ta grupa, kierowana przez aktywistów BLM i Antify, po kilku dniach protestów opanowała jeden z parków w centrum miasta wraz z kilkoma okolicznymi ulicami. Oczywiście tu znów na scenę weszła lokalna polityka i odpowiednie rozkazy w stosunku do policjantów i mamy gotowa receptę na anarchię. Solidaryzująca z protestującymi pani komendantka miejscowej policji zaczęła działać dopiero, gdy protestujący przemaszerowali i zaczęli dewastować jej dom. Po tym zdarzeniu policja dostała pozwolenie na normalne wykonywanie swoich zadań i strefa protestów została zlikwidowana w ciągu jednego dnia.
/ Zdjęcie: Sgt. Sebastian Nemec, Minnesota National Guard
Jak wygląda teraz sytuacja w kraju, czy protesty wygaszają się? Jak obecnie wygląda działalność ruchu #BlackLivesMatter?
Maciej Stebel
Od blisko 20 lat mieszka w USA w okolicach Jeziora Tahoe. Do Stanów Zjednoczonych trafił za sprawą programu wymiany studenckiej, a dzięki zdobytym na miejscu kontaktom, udało mu się zostać na stałe i uzyskać amerykańskie obywatelstwo. Działalność w służbach mundurowych w USA rozpoczął od straży pożarnej. Tam ukończył wiele specjalistycznych kursów. Służył zarówno jako członek załogi ciężkiego wozu ratownictwa technicznego, jak również jako członek zespołu karetki. Od ponad czterech lat pracuje w biurze szeryfa na stanowisku Deputy Sheriff (zastępca szeryfa). Obecnie służy w oddziale patrolowym biura. Jest też członkiem kompanii reprezentacyjnej biura i służy w grupie wsparcia SWAT.
/ Zdjęcie: Archiwum Macieja Stebela
Artykuł został pierwotnie opublikowany w MILMAG 07-08/2020