Trzeba powiedzieć, że to generalnie prawda. Ale co w przypadku, gdy lubimy naszego kałasza, więc nie mamy zamiaru ingerować w samą konstrukcję, ale chcemy zamontować do niego optykę opracowaną już w tym stuleciu? Miło byłoby też ograniczyć odrzut i podrzut, aby prowadzić ogień szybciej i celniej… Innymi słowy – co, kiedy chcemy, aby nabrał ogłady, nie przestając być kałasznikowem?
Z pomocą przychodzi ukraińskie przedsiębiorstwo Military Equipment (ME), które specjalizuje się w produkcji i sprzedaży akcesoriów do broni myśliwskiej i sportowej, w tym konstrukcji projektowanych z myślą o zawodach przeprowadzanych według regulaminów IPSC. Spółka powstała w 2009 w Charkowie i od tego czasu zdążyła opracować i wprowadzić do oferty szeroką gamę produktów, w tym torby i pokrowce na broń, ładownice na magazynki i sprzęt do czyszczenia, części i akcesoria, montaże do optyki i przyrządy celownicze.
Na opakowaniach widnieje nadruk: „Dokładność – Szybkość – Komfort”. Czy to hasło będzie odpowiadać wrażeniom, jakie wyniesiemy ze strzelania? W ręce redaktorów Magazynu Militarnego MilMag, za pośrednictwem polskiego dystrybutora sprzetmilitarny.pl, trafiły części i akcesoria do karabinków AK/AKM. Przekazany pakiet objął: mocowaną zawiasowo pokrywę komory zamkowej z integralną szyną montażową, nakładkę na gniazdo magazynka ułatwiającą wymianę, łoże z nakładką na rurę gazową, powiększoną rękojeść napinania i pięć rodzajów urządzeń wylotowych.
Po zamontowaniu powyższych elementów odczucia podczas użytkowania zmieniły się diametralnie. Mimo braku ingerencji w mechanizm broni, mam wrażenie, jakbym strzelał z całkiem innego karabinka – i to dużo lepszego. Chociaż rozumiem purystów, mówiących, że „kałach tylko w drewnie”, to jednak polecam doposażyć swój egzemplarz. Zwłaszcza że dostępnych na naszym rynku jest coraz więcej akcesoriów i każdy znajdzie coś dla siebie. Ja na pewno już nie wrócę do pierwotnej wersji – po modyfikacji za dobrze się z niego strzela.
Ukraińskie przedsiębiorstwo ME (Military Equipment) specjalizuje się w produkcji i sprzedaży akcesoriów do broni myśliwskiej i sportowej
Karabinek PAC-47 Hellpup z zamocowanymi dodatkowymi akcesoriami ME, wraz z nowymi 30-nabojowymi magazynkami z przezroczystego tworzywa sztucznego
Pokrywa komory zamkowej
Mocowana zawiasowo pokrywa komory zamkowej do AK/AKM z szyną montażową Picatinny to autorski projekt konstruktorów ME. Produkt nie ma jakiejś specjalnej nazwy, jedynie opisową i numer katalogowy: ME800002. Całość została wykonana ze stopu aluminium 2024T i ma masę 120 g. Cena u polskiego dystrybutora wynosi 790 złotych.
Zestaw zawiera pokrywę z integralną szyną grzbietową, wspornik łączący ją z czopami podstawy celownika i obsadę sprężyny powrotnej. Ma ona powiększony ząb – producent informuje, że jego profil ułatwia rozkładanie, ale podczas obsługi broni nie widać specjalnej różnicy.
Nowatorskim pomysłem ME jest mocowanie pokrywy, podobne do tego zastosowanego w 5,45-mm subkarabinku AKS-74U. Punktami osadzenia są otwory czopów celownika, który – w przeciwieństwie do innych systemów – nie zniknął, ale został przemieszczony na wspornik. Dopasowanie pokrywy do konkretnego modelu kałasznikowa odbywa się za pomocą dwóch śrub.
Takie rozwiązanie ma szereg zalet. Użytkownik AK/AKM zyskuje normalną, umieszczoną na grzebiecie broni uniwersalną szynę montażową. Nie trzeba demontować osadzonego na karabinku celownika, bo pokrywa unosi się do góry, umożliwiając dostęp do wnętrza. Nie ma problemu z rozkładaniem.
Stałe punkty montażu dają gwarancję, że nie trzeba będzie po czyszczeniu ponownie przystrzeliwać optycznych lub optoelektronicznych celowników zamocowanych na pokrywie. Co więcej, strzelec nadal dysponuje mechanicznymi przyrządami celowniczymi. Niemniej celownik został podniesiony, więc po zamocowaniu tej modyfikacji trzeba także wyregulować muszkę.
Warto zabezpieczyć śruby mocujące wspornik do pokrywy komory. Inaczej już po kilkunastu strzałach zaczynają się pojawiać luzy. Początkowo skutkiem będzie jedynie rozregulowaniem osadzonych na szynie przyrządów, ale w dalszej perspektywie może się to skończyć nawet odpadnięciem pokrywy. To samo dotyczy śruby dociskającej ramię celownika, która zastępuje standardową sprężynę. Brak zabezpieczenia spowoduje wystąpienie luzów, a to oznacza utratę możliwości precyzyjnego celowania przy użyciu mechanicznych przyrządów.
Pewne wątpliwości budzi jakość wykończenia. Zarówno na zewnętrznej, jak i na wewnętrznej stronie pokrywy wyraźnie widać przebieg frezu. Zdania na ten temat były podzielone. Z jednej strony to oznaka obniżania kosztu produkcji i oszczędzanie na wykończeniu. Z drugiej – może to celowy zabieg: w końcu kałasznikow powinien być toporny i na tym polega jego urok. Tak czy inaczej, to kwestia jedynie estetyczna.
Łoże i nakładka
Kolejnym akcesorium jest wykonany z aluminium zestaw zastępujący oryginalne łoże i nakładkę na rurę gazową (ME900001). Jego niewątpliwą zaletę stanowi wynikająca z użytego materiału masa – 185 g. Samo łoże umożliwia wygodny i pewny chwyt, a sposób jego mocowania zapewnia stabilność.
Zamontowanie systemu na karabinku pozwala na przesunięcie środka ciężkości w kierunku kolby, a co za tym idzie – odciążenie ręki. Na grzbiecie nakładki znajduje się, ciągnący się przez jej całą długość, odcinek uniwersalnej szyny montażowej Picatinny. Powala on na zamocowanie celownika optoelektronicznego, jednak moim zdaniem kolimator znajduje się wówczas zbyt daleko od oka, aby było to użyteczne rozwiązanie. Na łożu, po obu stronach w osi lufy i na dolnej części, wycięto otwory montażowe standardu KeyMod, umożliwiające montaż akcesoriów.
Sam montaż zestawu ME na broni jest szybki i bezproblemowy. Testowałem go zarówno na karabinku AKM, jak i produkowanym w Radomiu przez Pioneer Arms Corporation modelu PAC-47 Hellpup. Uchwyty mocujące łoże do komory zamkowej i przedniego pierścienia pozwalają na niewielki, ale wystarczający poziom regulacji. Największą wadą jest niska jakość użytych śrub – po kilkukrotnym montażu i demontażu uszkodziłem gwint w dwóch z nich. Jednak nie dotyczyło to gwintowania w samym łożu, a zakup zamiennika śrub nie nastręcza problemów i stanowi koszt kilkudziesięciu groszy. Z kolei cena całego zestawu to 750 złotych.
Lejek do magazynka
Praktycznym dodatkiem do karabinka jest lejek na gniazdo magazynka (ME470001), który w sklepie internetowym można kupić za 170 złotych. Ułatwia on wymianę magazynków dzięki naprowadzeniu ich krawędzi na otwór. Całość składa się z wykonanej z tworzywa sztucznego, odpowiednio wyprofilowanej ramki, która w przedniej części ma wkręcony stalowy zaczep. Przy montażu to on pierwszy wprowadzany jest do gniazda magazynka i blokuje się na jego przedniej krawędzi. Następnie należy dopasować ramkę do broni, a na ostatnim etapie dokręcić śrubę ustalającą położenie. Producent chciał, aby całość była stabilna, ale konsekwencją jest umieszczenie tylnej części ramki lejka wewnątrz kabłąka spustowego. Nie przeszkadza to jednak w strzelaniu ani w obsłudze broni.
Lejek jest przydatny, aczkolwiek ma dwa ograniczenia. Po pierwsze nie jest uniwersalny – ten na zdjęciach pasuje jedynie do AKM i klonów, ale nie karabinków AK z frezowaną komorą. Choć ramka została odpowiednio zaprojektowana, to jednak w testowanym egzemplarzu wystąpił niewielki problem z przestawieniem dźwigni przełącznika rodzaju ognia. Przy ustawieniu ognia pojedynczego broń strzela, ale do krańcowej pozycji brakuje dźwigni dosłownie milimetra lub dwóch.
Lejek testowano na standardowych magazynkach stalowych, a także na kilku magazynkach wykonanych z tworzywa sztucznego, które – ze względu na zastosowany materiał – mają szersze kadłuby. Niemal wszystkie pasowały. Problem wystąpił jedynie w przypadku izraelskiego modelu IMI Systems AK-A1, który okazał się za szeroki. Niemniej ta seria magazynków sprawia kłopoty z dopasowaniem do gniazda i bez montażu lejka.
Powiększona rękojeść
Nakładka ME460001 na rękojeść napinania to ważący 70 g walec wykonany z nierdzewnej stali. Ma długość 29 mm, średnicę 19 mm i kosztuje 150 złotych. Cały montaż tego dodatku sprowadza się do nałożenia go na chwyt do przeładowania i dokręcenia śruby imbusowej. Dzięki tej regulacji element pasuje do wszystkich konstrukcji powstałych na bazie kałasznikowa.
Powierzchnia nakładki jest ryflowana, co czyni chwyt znacznie pewniejszym. Dobrze dobrano głębokość nacięć. Nakładkę komfortowo obsługuje się ją gołą dłonią, a jednocześnie jest wystarczającą szorstka, aby ręka w rękawicy nie ślizgała się.
Warto zwrócić uwagę, że i w tym przypadku śrubę mocującą należy zabezpieczyć. Inaczej w pewnym momencie podczas strzelania wibracje broni sprawią, że element odkręci się, poluzuje i całość wyląduje na ziemi. Przy montowaniu nakładki warto zabezpieczyć dodatkowo gwint preparatem Loctite lub podobnym, aby uniknąć niespodzianki i zgubienia części na strzelnicy.
Przejściówka do kolby
Jednym ze słabych punków AK/AKM jest krótka i niezbyt wygodna kolba. Być może w latach 1940. wystarczała przeciętnemu żołnierzowi, jednak od tego czasu średni wzrost w Polsce zmienił się o ponad dziesięć centymetrów. Skoro więc strzelcy zrobili się znacznie wyżsi, pojawiła się potrzeba poprawienia konstrukcji kałasznikowa.
Jednym ze sposobów jest montaż tulei będącej prowadnicą regulowanej kolby rodem z amerykańskiego karabinka M4. Nie jest to może rozwiązanie idealne, bo nadal nie pozwala uzyskać układu liniowego, ale przynajmniej umożliwia dostosowanie długość wysunięcia stopki do anatomii strzelającego.
Zainstalowanie prowadnicy kolby M4 w karabinku z drugiej strony żelaznej kurtyny wymaga przejściówki. I tutaj również Ukraińcy z ME proponują gotowe rozwiązanie (ME400010) w cenie 390 złotych. Jest ono raczej toporne – co charakterystyczne dla produktów tego przedsiębiorstwa – ale zarazem skuteczne.
Adapter, stanowiący bazę dla tulei kolby, jest wytoczony i wyfrezowany z bryły stali. Mocuje się go na wcisk, a następnie przykręca jedną śrubą do komory zamkowej, co w zupełności zabezpiecza przed przypadkowym wysunięciem. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to zabezpieczenie natury psychologicznej – aby go wyjąć, musiałem użyć młotka.
O ile przejściówka pasowała bez problemu do karabinka AKM, o tyle żeby zainstalować ją w swoim Hellpupie, musiałem użyć szlifierki kątowej i spiłować ją nieco z góry. Co istotne, po tym zabiegu adapter nadal pewnie trzymał się w AKM. I nadal wymagał zrobienia dźwigni ze śrubokrętu i użycia młotka, aby dało się go wyjąć. Niczego więcej nie można wymagać. Co istotne, długość przejściówki to 42 mm, więc o tyle oddala ona kolbę od komory zamkowej – trzeba wziąć na to poprawkę. Jest to istotne zwłaszcza dla niewysokich osób, ale to nie im będzie najbardziej zależało na wprowadzeniu ruchomej stopki.
Urządzenia wylotowe
Kompensatory stanowiły największą grupę akcesoriów dostarczonych do testów. Próby objęły pięć modeli, które zestawiono z fabrycznym urządzeniem wylotowym. Cztery z nich to hamulce wylotowe (pełniące rolę osłabiaczy podrzutu i odrzutu), ostatni jest z kolei bardzo efektywnym tłumikiem płomienia. Ukraińskie urządzenia były testowane w warunkach nocnych i zimowych, oceniano je subiektywnie, na bazie wrażeń strzelca. Na początku trochę niepokoił brak wykończenia testowanych kompensatorów, były nawet obawy, czy po strzelaniu nie zardzewieją. Jednak mimo braku czyszczenia z nalotu nie zaobserwowano żadnych śladów rdzy, chociaż nalot osadzający się w głębi tłumika na pierwszy rzut oka sprawiał takie wrażenie. Wszystkie wykonano z dobrych materiałów, ale całość wygląda nieco siermiężnie. Nie jest to estetyka, do jakiej przez lata przyzwyczaiły użytkowników amerykańskie przedsiębiorstwa, takie jak chociażby Noveske – niemniej cena też się różni.
Adapter
Streła
Pierwszym testowanym urządzeniem była Streła (ME450028). Ten kompensator, dostosowany do broni wykorzystującej amunicję 7,62 mm × 39, na polskim rynku kosztuje 290 złotych. Do konstrukcji zasilanych nabojami 5,45 mm × 39, 5,56 mm × 45/.223 Remington czy 7,62 mm × 51/.308 Winchester przeznaczone są osobne modele Streł.
Na pierwszy rzut oka jest to ogromny kawał stali, przypominający hamulec wylotowy z karabinu wyborowego Barrett M82A1. Ma wymiary 81 × 35 × 26 mm i zamontowany na lufie robi wrażenie ciężkiego klocka. Gdyby próbować go definiować technicznie, jest to akcyjny dwukomorowy hamulec wylotowy, montowany na prawoskrętnym gwincie 24 × 1,5 mm, przez co wymaga użycia adaptera.
Te minusy przestają jednak mieć znaczenie podczas strzelania, bo użytkownik wyraźnie odczuwa osłabienie podrzutu. Dużo łatwiej jest opanować broń po oddaniu strzału, znacząco skraca się czas potrzebny do ponownego zgrania przyrządów celowniczych. Zamontowanie na lufie Streły umożliwia prowadzenie szybkiego i celnego ognia. Jednocześnie przy masie 125 g urządzenie nie obciąża karabinka tak bardzo jak pozostałe. Wszystkie te zalety sprawiły, że zajęło ono pierwsze miejsce w rankingu.
Tornado
Drugim testowanym urządzeniem wylotowym był kompensator Tornado (ME 450017), sprzedawany w Polsce za 480 złotych. Podobnie jak w przypadku Streły, producent ma w ofercie modele do broni zasilanej nabojami 5,45 mm × 39, 5,56 mm × 45/.223 Remington, 7,62 mm × 51/.308 Winchester, jak też osadzane na innych gwintach.
Tornado ma masę 96 g, długość 71 mm i średnicę 25,8 mm. Montowany jest na prawoskrętnym gwincie 24 × 1,5 mm, wymaga przejściówki. Po umieszczeniu go na lufie AK, niewątpliwie broń zyskuje bardziej bojowy wygląd. Urządzenie odprowadza gazy wylotowe świetnie, porównywalnie ze Strełą. Z punktu widzenia komfortu strzelca wadę stanowi znacznie większy kąt nachylenia otworów – podczas strzału czuć na rękach gorące gazy wylotowe. I to jest powód, dla którego Tornado przegrało z liderem rankingu.
Wichr
Trzecie urządzenie wylotowe nosi nazwę Wichr (ME450001), na stronie polskiego dystrybutora nie jest jednak opisane tym mianem, a tylko numerem. Masa Wichra to 103 g, długość – 73 mm, a średnica – 31 mm. Jego cena wynosi 290 złotych. Trójkomorowy kompensator osadzany na gwincie 24 × 1,5 mm, co wymaga użycia adaptera, okazał się najbardziej nijaki z testowanych. Nieco ogranicza odrzut, ale w bardzo małym stopniu. Trudno wskazać jakieś cechy wyróżniające.
Vokil Tactical Systems Manis
Ostatnie z urządzeń, które sprzetmilitarny.pl wysłał do testów, nie pochodziło z Ukrainy, ale Bułgarii. Uwzględniłem je jednak w zestawieniu kompensatorów. To kosztujący 260 złotych Vokil Tactical Systems Manis. Jest mocowany na prawoskrętnym gwincie 24 × 1,5 mm, wymaga przejściówki i ma masę 190 g. Długość tego modelu to 73 mm, a średnica – 31 mm. Producent informuje, że pierwsza porcja gazów wydostaje się przez pięć otworów w górnej części, co zmniejsza podrzut. Dwie dalsze komory pełnią rolę hamulca wylotowego, minimalizując odrzut. Dodatkowo na korpusie umieszczono dwa otwory pod kątem 45 stopni, co ma dodatkowo osłabiać oddziaływanie AK/AKM na strzelca. Osłabianie podrzutu nie jest tak widoczne jak w dwóch poprzednich, chociaż należy zauważyć, że podmuch nie dociera do strzelca, więc podnosi się komfort użytkownika. Jednak to zaleta przy polowaniu lub strzelaniu tarczowym, trudno natomiast wskazać coś, co wyróżniało by Vokila w strzelaniu dynamicznym lub bojowym.
Moderator Prizrak
Do odmiennej kategorii należy dwuelementowy moderator, nazwany przez ME Połumjagasnik Prizrak (ME 450008), przynajmniej zewnętrznie inspirowany moderatorem Noveske KX3. „Duch”, bo tak należy przetłumaczyć jego nazwę, składa się z wewnętrznej komory oraz stożkowatej końcówki, stopniowo rozszerzającej się w stronę wylotu. To rozwiązanie bardzo skuteczne: większość gazów wylotowych dopala się wewnątrz urządzenia, a lejek dodatkowo ogranicza widoczność ewentualnych pozostałości z boku.
Moderator jest dosyć ciężki: jego masa wynosi aż 190 g. Jest też duży (mierzy 92 mm długości przy średnicy 36), ale nie przeszkadza to w posługiwaniu się bronią. Nie wymaga przejściówki, pasuje do lewoskrętnego gwintu 14 × 1 mm. Cena urządzenia to 330 złotych.
Magazynek PA-KO
Wraz z akcesoriami z ME do testu trafiła też najnowsza wersja magazynka do AK/AKM projektu PA-KO. W 2016 producent wprowadził znaczące zmiany w konstrukcji: zlikwidowano wypustkę w dolnej części kadłuba i zmniejszono dno. Zmieniono także profil zęba zaczepu o gniazdo, jak również kształt szczęk. Dodano również otwory „10”, „20” i „30”, pozwalające na sprawdzenie stanu amunicji.
Główną różnicą w stosunku do poprzedniej wersji jest materiał wykonania – w tym modelu to przezroczysty poliwęglan (znany też pod nazwą handlową Lexan). Pusty magazynek ma masę 175 g, co jest dużym plusem w porównaniu do 190 g odmiany nieprzezroczystej z 2016 i 333 g klasycznego stalowego.
W poprzedniej, czarnej wersji otwory do kontroli stanu załadowania budziły wiele wątpliwości. Ich zasadniczą wadą była wąskość. O ile doskonale się sprawowały, gdy magazynek leżał na stole, o tyle aby podczas prowadzenia ognia sprawdzić, ile nabojów pozostało, trzeba było wstawić głowę pod komorę zamkową. Podobnie do skontrolowania, ile sztuk amunicji jest w środku, konieczne było całkowite wyjęcie magazynka z ładownicy. W przypadku strzelców praworęcznych otwór „10” był zasłonięty przez przycisk zatrzasku magazynka. W obecnej wersji magazynka otwory pozostawiono, lecz ich jedynym zastosowaniem może być odprowadzanie wody – kontrola stanu załadowania odbywa się niemal natychmiastowo dzięki przezroczystemu tworzywu.
Zaczep magazynka został wydłużony o 2 mm. Zmieniono też delikatnie jego kształt i poszerzono o milimetr ścianki w przedniej części szczęk. Powinno to ułatwić obsługę, ale w praktyce nie zauważyłem różnicy w porównaniu z poprzednią wersją. Wkładanie magazynka do gniazda było i nadal jest łatwe i szybkie. Podczas strzelania nie wystąpiły żadne problemy z podawaniem amunicji. Trzeba przyznać, że to obecnie jeden z najlepszych dostępnych na polskim rynku modeli z tworzywa sztucznego.
Artykuł opublikowany pierwotnie w MILMAG nr 02/2017