Przejdź do serwisu tematycznego

Kawaleria (konnica) polska od zarania dziejów (własnych) – część III: XVIII, XIX, XX wiek

Mało jaki temat historyczny wzbudza w nas tyle emocji, co rozmowy o polskich żołnierzach-jeźdźcach. Na samo wspomnienie husarii iskrzą się oczy rodaków, a rozpędzona wyobraźnia natychmiast galopuje drogą od pól chwały Grunwaldu do Wiednia, czy pod Somosierrę. Ale jak dużo właściwie wiemy o poszczególnych formacjach? Co oznacza tajemnicza „chorągiew jazdy”? Czy przed 1410 i po 1939 było coś jeszcze? Zapraszamy na skrótowy przegląd informacji o polskiej kawalerii w kilku częściach.

Przemiany postanowione


Obraz przedstawiający husarię polską podczas bitwy pod Kaliszem w 1706 roku. Fot.: Internet, domena publiczna

Pierwsze dwudziestolecie XVIII wieku jeszcze nie było dla konnicy polskiej tragiczne. Konfederaci tarnogrodzcy jeszcze gromili Sasów. W 1717 roku tak zwany sejm niemy ustanowił stałą ilość jazdy narodowego autoramentu w siłach zbrojnych Rzeczpospolitej. Miało to być 16 chorągwi husarskich i 77 pancernych. Konfederaci barscy mieli już jednak znacznie bardziej pod górkę. Pole walki nasyciło się karabinami skałkowymi i działami różnych kalibrów, które – w przeciwieństwie do XVII wiecznych armat – strzelały już całkiem celnie. Nie oznaczało to jeszcze odejścia do lamusa konnicy, ale zbroje husarzy i pancernych straciły znaczenie. W drugiej połowie XVIII wieku przyszedł czas, żeby zreformować sposób wyposażenia jeźdźców. Jak na gorzką ironię, zajęto się tym dopiero po „terapii szokowej”, jaką zafundowali szlachcie zaborcy w 1772 roku. Sejm rozbiorowy, który zakończył prace dopiero w roku 1775, wprowadził kilka rozsądnych postanowień. Jednym z nich było rozformowanie dawniejszych chorągwi i powołanie w ich miejsce Kawalerii Narodowej. Pozostawiono w nich mundury zgodne ze wzorem z 1746 roku i zwyczajowy podział na husarię i pancernych. Z lekkiej jazdy, szczególnie tatarskiej, zaczęto tworzyć nową formację: straż przednią.


Obraz Michała Stachowicza przedstawia żołnierzy 2 Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej. Zdjęcie: wbc.poznan.pl, domena publiczna

Czasy saskie

Pomimo postanowień sejmu niemego i wprowadzenia regulacji, konnica narodowa w XVIII wieku stała się tragikomiczną karykaturą wojska. Co prawda określono wyraźnie liczebność chorągwi (50-55 koni) oraz żołd dla każdego jej członka (towarzysze i szeregowi), a chorągwie otrzymały miejsca stacjonowania, ale dyscypliny w tym „wojsku” nie trzymał nikt. Towarzysze często nawet nie uważali za potrzebne przebywać tam, gdzie stacjonował oddział. Tych, którzy byli na miejscu, nazywano „przytomnymi”, natomiast powstały też tak zwane „poczty sowite”, w których zamiast towarzysza był szeregowiec. A czasem nawet i tego brakowało. Dokumenty z inspekcji z tamtego okresu mówią o chorągwiach, w których na przykład: towarzyszy nie było wcale, a szeregowych połowa; towarzysze byli, ale tylko trzech, w bardzo podeszłym wieku; dowodzili nimi porucznicy w wieku lat 18; do rejestru byli wpisani towarzysze w wieku lat 8; towarzystwo samo wybrało wśród siebie namiestnika, a rotmistrza i porucznika nikt nie widział od lat itd. Żołd rzeczywiście jako taki dochodził, zatem figurowanie jako towarzysz w rejestrze było źródłem zarobku, po który trzeba było tylko pojechać do kasy. W lepszej kondycji były tylko pułki dragońskie, które otrzymały nowe mundury i wyposażenie. Było ich siedem regimentów. Umundurowanie wykonywano z sukna – czerwony kaftan (rajtrok) oraz spodnie i kamizelka w barwach regimentu. Na uzbrojenie dragona składał się pałasz, para pistoletów oraz karabin z bagnetem. Ekwipunku dopełniał lederwerk, czyli skórzane „oporządzenie”, takie jak pochwy i kabury na broń, pas, ładownica. Jednak owa „lepsza kondycja” oznaczała właściwie tylko kwestię wyćwiczenia i dyscypliny, bo jeśli chodzi o stan liczebny, wcale nie było dużo lepiej. W założeniu każda kompania miała liczyć 15 grenadierów oraz 45 dragonów, w praktyce jednak było ich mniej niż 30 w kompanii, czyli połowa przewidzianego etatu. W dużej mierze dlatego, że fundusze przeznaczone na organizację wojska w prawie 30% pochłaniały pensje dla dowódców.


Obraz nieznanego autora przedstawia uczestnika konfederacji barskiej uzbrojonego w lancę. Fot.: archiwum.krakow.pl, domena publiczna

Straż przednia

Pomimo chęci wprowadzenia pewnych pozytywnych zmian, nawet podczas sejmu czteroletniego – tego, który uchwalił osławioną Konstytucję 3 maja – nie umiano zerwać z pewnymi przeżytkami. Na przykład, jazda narodowa nadal miała być rekrutowana wśród rodowitej szlachty systemem towarzyskim z pocztowymi. I to pomimo świadomości demoralizacji, jaka panowała w szlacheckim żywiole. Utrzymywano też anachroniczne zróżnicowanie uzbrojenia w chorągwi. Szeregowi walczyli głównie karabinami, podczas gdy podstawową bronią towarzyszy pozostawała lanca. Ogromnie utrudniało to manewrowanie pododdziałami chorągwi. Unowocześnionym za to pomysłem było utworzenie niby-nowej formacji: straży przedniej. Tworzyła się ona powoli, ale miała dobry wzorzec: dawną lekką jazdę Rzeczpospolitej, w szczególności chorągwie tatarskie. I nadal Tatarzy polscy oraz litewscy w tych chorągwiach służyli. Oprócz nich, zamiast zdemoralizowanej szlachty, zaciągano do przedniej straży coraz więcej ludzi niższych stanów, ale też szlachtę-szaraków. Na początku było w tych pułkach trochę towarzystwa, ale odchodzili oni do innych chorągwi ze względu na wyższy żołd. Tym sposobem, straż przednia stawała się coraz bardziej jazdą strzelczą, z coraz mniejszym udziałem żołnierzy walczących bronią drzewcową. Istniały też zaciągnięte niezależnie, niemal „czysto tatarskie” chorągwie pochodzące z Litwy. Coraz częściej, od słów z języka tatarskiego bądź nazwisk kilku dowódców, nazywano ich ułanami. Kiedy zaczynała się wojna roku 1792 w obronie Konstytucji 3 maja, z całej konnicy polskiej to właśnie pułki przedniej straży były w najlepszej kondycji.


Obraz Juliusza Kossaka przedstawia szarżę ułanów w bitwie pod Rajgrodem. Fot.: Internet, domena publiczna

Ułani

Trudno jest odtworzyć dokładnie historię tej kawalerii. W skrócie, wyglądało to mniej więcej następująco. Podczas wojny domowej 1716-17 w składzie wojsk lojalnych królowi Augustowi II walczył pułk tatarski złożony z ośmiu chorągwi, pod wodzą Aleksandra Ułana. Został on przyjęty na żołd saski. Podczas wojny siedmioletniej dwa puki ułańskie walczyły w Czechach i w Niemczech. Z czasem właściwie wszystkie chorągwie lekkiej jazdy zaczęto nazywać ułańskimi i przezbrajać na podobny ład – lanca, pistolety, szabla. Do tego z czasem dołączył również karabin. Król Stanisław August jako pierwszy utworzył w swojej gwardii pułk „oficjalnie” ułański, uzbrojony tak, jak opisałem. Ułani wzięli udział w walkach z Rosją w 1792 roku i w insurekcji kościuszkowskiej w 1794. Po III rozbiorze nowe jednostki ułanów zostały sformowane za granicą i należały do Legionów Polskich pod komendą Jana Henryka Dąbrowskiego. Od tej pory, aż do zakończenia II wojny światowej, ułani byli stale obecni w wojsku polskim. Warto też wiedzieć, że stali się wzorcem uzbrojenia konnicy na kolejnych 150 lat. W armii Księstwa Warszawskiego było wiele różnych formacji, w tym kilka konnych, ale różnice pomiędzy nimi były coraz mniejsze, a wszystkie wzorowały się właśnie na ułanach.


Obraz Januarego Suchodolskiego przedstawia ułanów Księstwa Warszawskiego w barwach dwóch różnych pułków. Fot.: Internet, domena publiczna

Gwardia Napoleona

U boku Napoleona walczyły nie tylko Legiony Polskie. Również armia Księstwa Warszawskiego, które utworzył jako namiastkę Polski, wspomagała cesarza Francuzów. Skoro powstało państwo, które miało przynajmniej udawać niepodległe i posiadać prawo do rozszerzania swoich granic, potrzebowało ono armii. Istniało w niej aż pięć formacji konnicy, choć niektóre z nich tylko symbolicznie. W każdym razie właśnie wtedy zaczęło powstawać pewne zamieszanie semantyczne, który do dziś powoduje nieporozumienia. Ale po kolei.
Szwoleżerowie zostali sformowani w armii napoleońskiej. Nazwę należałoby przetłumaczyć jako „lekkokonni”, gdyż pochodzi od francuskich słów cheval (czyt. „szewal” – koń) oraz leger (czyt. „leżer” – lekki). Uzbrojeni byli w szablę, lancę, karabinek i pistolety.
Również francuskie pochodzenie ma nazwa „szaserzy”, czyli strzelcy konni. Wyraz chasseur (czyt. „szaser”) oznacza strzelca lub myśliwego. Oczywiście nosili mundury w odmiennych barwach i nie używali lanc.


Szaserzy, czyli strzelcy konni Księstwa Warszawskiego. Jak widać, ich główną bronią jest karabin a nie lanca. Fot.: Bronisław Gembarzewski, Internet, domena publiczna

Huzarzy (nie mylić z husarzami, to zupełnie coś innego) zostali po raz pierwszy sformowani już podczas insurekcji kościuszkowskiej. Później stworzono kolejne dwa pułki, uzbrojone w karabinki, pistolety i szable, które wzięły udział w kampaniach napoleońskich. Kolejnych już później nie tworzono, huzarzy zniknęli z wojsk polskich.
Kirasjerzy byli jedyną XIX-wieczną formacją konną używającą pancerzy – oczywiście w postaci kirysu. Jedyny pułk (oznaczony numerem 14) utworzono w 1809 roku i wziął udział w kampaniach napoleońskich, w tym w marszu na Moskwę, bitwie pod Borodino i pod Lipskiem. W ostatniej kampanii poniósł tak ciężkie straty, że już go nie odtwarzano. Istniał przez około 5 lat.


Obraz Jana Chełmińskiego przedstawia huzara z czasów napoleońskich. Fot.: Internet, domena publiczna

Krakusi zostali spadkobiercami kosynierów kościuszkowskich. Była to jednostka (a właściwie jeden pułk podzielony na cztery szwadrony) improwizowana, nierówno uzbrojona, używająca lekkich, małych, ale wytrzymałych koni. Początkowo ujednolicone było tylko uzbrojenie w lancę kozacką bez proporczyka i podstawa umundurowania – chłopska sukmana. Oprócz tego żołnierze używali różnych rodzajów szabel i pistoletów. Jak wiadomo prowizorka trzyma się najdłużej i należy podkreślić, że w tym przypadku też tak było. Tradycja krakusów została ożywiona już w odrodzonej Polsce po 1918 roku.


Znów obraz Jana Chełmińskiego, któremu zawdzięczamy całą serię przedstawiającą wojska polskie. Tu krakusi. Fot.: Internet, domena publiczna

Powstania narodowe

W roku 1815 zostało utworzone Królestwo Polskie pod berłem cara Wszechrusi. Trudno dociec, czy była to tylko propaganda, czy cokolwiek więcej, ale Królestwo posiadało własną konstytucję i armię narodową. Nie mogło w niej zabraknąć kawalerii, ograniczała się ona jednak tylko do ułanów i szaserów, czyli strzelców konnych. Korpus Jazdy Królestwa Polskiego tuż przed wybuchem powstania listopadowego liczył trochę mniej niż siedem tysięcy żołnierzy i oficerów. Praktycznie cała ta siła wzięła udział w insurekcji. Sformowano też ochotnicze oddziały krakusów, tak samo jak później podczas powstania krakowskiego. Konnica w powstaniu styczniowym miała jeszcze mniejszy udział ze względu na wcześniejszą emigrację oraz głównie partyzancki charakter walk. Tak naprawdę, nie licząc kilku bitew z okresu powstań, dopiero podczas I wojny światowej kawaleria polska znowu podjęła jakieś znaczniejsze działania.


Jeździec krakusów z czasów powstania listopadowego. Fot.: M. Szczepańczyk, Internet, lic. CC BY 3.0

W stronę nowoczesności – I wojna światowa

Ten konflikt zastał Polaków służących w armiach trzech zaborców lub rozrzuconych po świecie jako emigrantów. Niemniej bardzo prędko zaczęły się tworzyć oddziały polskie, związane z różnymi armiami, wśród których – pomimo kosztów – wystawiono też kawalerię. Stworzyło to później duży kłopot, gdyż jednostki formowały się niezależnie od siebie w różnych krajach i różnym czasie, przyjmując czasami identyczne nazwy. Stąd na przykład mamy problem z rozróżnieniem ułanów od szwoleżerów. Uczestnictwo polskiej kawalerii w walkach I wojny światowej to temat na osobny artykuł. Dość na razie powiedzieć, że pomimo różnic w uzbrojeniu (i czasem też w wyszkoleniu), różne oddziały spod różnych komend dotarły w końcu do Polski i stały się podstawą do utworzenia kawalerii II Rzeczpospolitej. Proces ujednolicania tych formacji (szwoleżerów, ułanów i szaserów, jak również dragonów oraz strzelców granicznych wraz z artylerią konną) i reorganizacji został poważnie zakłócony przez wojnę polsko-bolszewicką, co nie przeszkodziło kawalerzystom w odnoszeniu poważnych sukcesów. Przykładem może być niemal nieznany zagon na Ciechanów, podczas którego ułani zdobyli rosyjską radiostację, która umożliwiła zdezorganizowanie łączności wroga. Najważniejsze w tym okresie było wymuszone właściwie siłą rzeczy przezbrojenie na nowocześniejszą broń pochodzącą z dużej mierze z krajów Europy Zachodniej. Dzięki temu polska kawaleria dysponowała już karabinami czterotaktowymi czy karabinami maszynowymi, a lanca odchodziła do lamusa, chyba że jako broń paradna. Z dawnej tradycji walki wręcz pozostawała już właściwie tylko szabla.


Zdjęcie wykonane przed 1916 rokiem, przedstawia ułana 1 szwadronu należącego do Legionu Puławskiego w mundurze wyjściowym. Fot.: Internet, domena publiczna


Szarża ułanów polskich w bitwie pod Rokitną, 13 czerwca 1915 roku. Od tego wydarzenia pochodziła nazwa pułku, który później został przemianowany na szwoleżerów. Obraz Wojciecha Kossaka. Fot.: Internet, domena publiczna

Pomiędzy wojnami

W roku 1921 jazda została przeorganizowana na stopę pokojową. Składały się na nią 3 pułki szwoleżerów, 27 pułków ułanów oraz 10 dywizjonów artylerii konnej, rozdzielonych pomiędzy 10 Brygad Jazdy (oznaczonych cyframi rzymskimi). Strzelcy konni utracili status jednostek samodzielnych i zostali włączeni do dywizji piechoty jako konnica dywizyjna. W roku 1924 nastąpiła kolejna reorganizacja na 4 dywizje i 5 trzypułkowych, samodzielnych brygad kawalerii. Pojedyncze szwadrony weszły też w skład nowo utworzonego Korpusu Ochrony Pogranicza. W tym samym roku zaczął ukazywać się „Przegląd Kawaleryjski”. W 1928 roku powstało Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Od 1929 roku kolejna reorganizacja pociągnęła za sobą tworzenie brygad i likwidację sztabów trzech dywizji (1, 3 i 4). W 1937 roku znów wprowadzono zmiany, po których sztab 2 dywizji pozostał właściwie bez jednostek, a kawalerię zreorganizowano w 11 brygad trzy- lub czteropułkowych. 10 Brygadę Kawalerii zaczęto motoryzować. Stała się później wzorcem dla Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej, którą utworzono na bazie 1 pułku strzelców konnych z Garwolina.


2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich podczas parady w Pucku. Zdjęcie: Internet, domena publiczna

Wybaczcie proszę, drodzy Czytelnicy i Czytelniczki, że nie będę tu wchodził w dalsze szczegóły. Po pierwsze, materiał i tak jest już wielki jak na tekst popularnonaukowy, po drugie o dziejach kawalerii II RP opowiada niejedna publikacja. Zostawmy sobie zatem coś na przyszłość.


Rkm wz. 28 w Muzeum im. Orła Białego. Podstawowa broń wsparcia plutonu Wojska Polskiego. Fot.: G.Pietrzak, Internet, lic. CC BY-SA 3.0

Kawaleria polska w II wojnie światowej

Po pierwsze, pora to wreszcie powiedzieć: ułani nie szarżowali z szablami na czołgi! Nie rozumiem, jakim cudem ten mit wciąż jeszcze się trzyma. Nawet gdyby bardzo chcieli, nikt by im na to nie pozwolił, bo i po co, skoro dysponowali działami przeciwpancernymi i karabinami przeciwpancernymi wz. 35? Poza tym znaczna część kawalerii polskiej walczyła już wtedy pieszo, a konie były używane właściwie tylko do przemieszczania się. Na przykład w bitwie pod Mokrą ułani walczyli z okopów. To raczej uniemożliwia przeprowadzenie szarży. Szarżę stosowano tylko wobec nieosłoniętej piechoty, jeśli umożliwiał ją teren. Jednostki kawalerii sprawiły się dokładnie tak samo, jak cała reszta wojska polskiego – dzielnie. Brały udział w większości bitew kampanii wrześniowej, a wspomniana wcześniej 10 Brygada jako jedyna z wielkich związków taktycznych walczyła prawie trzy tygodnie, nie dała się rozbić i wycofała się na Węgry zachowując większość siły bojowej. Potem, po walkach we Francji, stała się zaczątkiem 1 Dywizji Pancernej generała Maczka. Jednak opowieść o ważnej roli koni w wojsku polskim wcale nie kończy się na 1939 roku. Kawaleria utraciła może dużą część swojego znaczenia bojowego, ale zachowała siłę moralną, co było nadal wykorzystywane. Pierwszym polskim oddziałem partyzanckim był Oddział Wydzielony Wojska Polskiego pod komendą Henryka Dobrzańskiego ps. Hubal, który wywodził się ze 110 rezerwowego pułku ułanów. W pełnym umundurowaniu działali na terenie Kielecczyzny do czerwca 1940 roku, kiedy na wiadomość o klęsce Francji zadecydowano o rozwiązaniu oddziału. Również inne oddziały później powstałych organizacji ruchu oporu, takich jak ZWZ-AK, Bataliony Chłopskie czy nawet Armia Ludowa, wykorzystywały konne jednostki do rozpoznania oraz podtrzymywania morale ludności okupowanego kraju. Przemarsz nawet tylko kilku konnych i umundurowanych partyzantów przez wieś mógł pobudzić ducha oporu w jej mieszkańcach. Na przykład oddział Mariana Sołtysiaka ps. Barabasz dysponował drużyną zwiadu konnego. Siła żywej tradycji kawaleryjskiej była olbrzymia.


Józef Lewandowski ps. „Lech”, jeden z żołnierzy Hubala w marcu 1940 roku. Fot: Archiwum Głowne Akt Dawnych, Internet, domena publiczna


Generał dywizji Julian Filipowicz, ps. „Pobóg”, „Róg”, „Kogan”. Dowodził Wołyńską Brygadą Kawalerii podczas kampanii wrześniowej, w tym w bitwie pod Mokrą. Fot.: Centralne Archiwum Wojskowe, Internet, domena publiczna


Polskie tankietki TKS internowane na Węgrzech po kampanii wrześniowej. Wojska pancerne są naturalnym następcą kawalerii. Fot.: Berko Pal, Internet, lic. CC BY-SA 3.0


Angielski czołg Vickers E na wyposażeniu kompanii czołgów lekkich w składzie Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej. For.: Internet, domena publiczna

Wczoraj i dziś

Do 1947 roku istniały regularne jednostki kawalerii w składzie Ludowego Wojska Polskiego, utworzone z oddziałów, które przybyły z ZSRR. Kawalerzyści wzięli udział w odbijaniu z rąk Niemców Warszawy w styczniu 1945 roku. Do roku 1948 istniał Szwadron Reprezentacyjny Prezydenta RP. Tradycja została wskrzeszona w roku 2000 poprzez powołanie Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego (dawniej Reprezentacyjny SKWP), który obecnie wchodzi w skład Pułku Reprezentacyjnego WP. Ta sama tradycja wciąż jeszcze pobudza serca Polaków. Co prawda coraz mniej osób pamięta, co należy rozumieć pod hasłem „Somosierra”, ale pojęcie „ułańskiej fantazji” wciąż jest zrozumiałe, tak samo jak „husaria”. Istnieje też spora ilość grup rekonstrukcyjnych, które pomimo wysokich kosztów utrzymania koni podtrzymują pamięć o walecznych przodkach. Kawaleria zapisała wiele pięknych kart w historii oręża polskiego i nie powinna nigdy zostać zapomniana.


Żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Kawalerii – sformowanej w 1944 roku w ZSRR – podczas defilady w Lublinie. W lutym 1945 brygada otrzymała nazwę Warszawska. Po zakończeniu II WŚ pozostała jedynym związkiem taktycznym kawalerii w Polsce. Fot.: Internet, domena publiczna

Bibliografia

J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia państwa i prawa polskiego, Warszawa 1976.

P. Borawski, Tatarzy w dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1986.

Gall Anonim, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, oprac. M. Plezia, Wrocław 2003.

K. Górski, Historya jazdy polskiej, Kraków 1894.

Z. Hundert, Kilka uwag na temat chorągwi petyhorskich w wojskach Rzeczypospolitej w latach 1673–1683 [w:] W pancerzu przez wieki. Z dziejów wojskowości polskiej i powszechnej, red. M. Baranowski, A. Gładysz, A. Niewiński, Oświęcim 2014, s. 136–149.

R. Morawski, H. Wielecki, Wojsko Księstwa Warszawskiego. Kawaleria, Warszawa 1990.

T. Nowak, J. Wimmer, Dzieje oręża polskiego do roku 1793, Warszawa 1968.

J. Piekałkiewicz, Wojna kawalerii 1939–1945, Warszawa 2010.

Polska technika wojskowa do 1500 roku, red. A. Nadolski, Warszawa 1994.

Polskie tradycje wojskowe, red. J. Sikorski, Warszawa 1990.

R. Sikora, Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629. Kryzys mocarstwa, Poznań 2005.

R. Sikora, Z dziejów husarii, Warszawa 2010.

S. Szczur, Historia Polski. Średniowiecze, Warszawa 2002.

J. Wimmer, Wojsko i skarb Rzeczypospolitej u schyłku XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1976, R. 14, z. 1, s. 81-115.

Z. Załuski, 7 polskich grzechów głównych, Warszawa 1968.

Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, red. J. Sikorski, Warszawa 1965.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X