Przejdź do serwisu tematycznego

Granatnikowy paragraf 22

11 lutego 2016 inspektorat uzbrojenia, odpowiedzialny za zakupy sprzętu dla polskich sił zbrojnych, podpisał dwuletnią umowę na dostawy dwustu 40-mm granatników rewolwerowych RGP-40. Tym samym potwierdzono, że do uzbrojenia wojska polskiego ma trafić całkowicie nowy typ konstrukcji strzeleckiej, opracowany w zakładach mechanicznych Tarnów (ZMT). Nigdy jeszcze w arsenałach nie było wielostrzałowego, przenoszonego i obsługiwanego przez jedną osobę granatnika. Zgodnie z zapisami umowy, po dekadzie rozwoju, do sierpnia 2017 wojsko polskie miało wszystkie zamówione RGP-40. Jednak do tej pory ani jedna sztuka nie trafiła w ręce żołnierzy. Dlaczego?

Założenia kontraktu

Wartość podpisanego w 2016 kontraktu wynosi dokładnie 8 903 913,34 zł i, obok dostawy 200 półautomatycznych granatników rewolwerowych RGP-40 (to akronim stworzony od nazwy projektu celowego Ręczny Granatnik Powtarzalny kalibru 40 mm, bowiem pierwotnie miała być to broń powtarzalna, a nie półautomatyczna), obejmuje również przekazanie 6 przekrojów tej broni do celów szkoleniowych, 72 granatów treningowych, plansz poglądowych i prezentacji multimedialnych. Zgodnie z umową, pierwsza partia stu RGP- 40 miała trafić do Wojska Polskiego w październiku 2016, zaś druga być odebrana do końca sierpnia 2017

Ostatni etap prób

Warunkiem wypełnienia umowy z 2016 powinno być zakończenie badań kwalifikacyjnych broni w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia (WITU). Ponadto należało dokonać oceny zgodności wyrobu przeznaczonego na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa ze specyfikacjami technicznymi, zgodnie z ustawą z 17 listopada 2007. Deklaracja zgodności OiB (Obronności i Bezpieczeństwa) stopnia 2 powinna być zrealizowana przez WITU, jako jednostkę certyfikującą.

Wybrane losowo z partii produkcyjnej granatniki rewolwerowe RGP-40 miały oddać 300 strzałów amunicją 40 mm x 46SR (SR oznacza łuskę z kryzą częściowo wystającą, od angielskiego semi- -rimmed) o niskiej prędkości wylotowej (LV, od Low Velocity, średnio 78-82 m/s) i kolejne 300 granatami 40 mm x 51SR o średniej prędkości wylotowej (MV, od Medium Velocity, rzędu 115-125 m/s). Nigdy to jednak nie nastąpiło. Zahamowanie procesu wprowadzania broni do Wojska Polskiego wynika tylko i wyłącznie z biurokratycznych zapisów. Granatniki są gotowe, wyprodukowane i czekają.

Rozwijany od dekady w Zakładach Mechanicznych Tarnów granatnik rewolwerowy przeszedł badania certyfikacyjne i zakładowe. Wielokrotnie prowadzono z niego ogień zarówno granatami 40 mm niskiej, jak i średniej prędkości wylotowej. Z broni wystrzelono daleko więcej nabojów, niż jest to wymagane podczas badań państwowych. Tyle tylko, że amunicja 40 mm x 51SR, do której zgodnie z wymaganiami Wojska Polskiego także dostosowano broń, nie jest produkowana w Polsce. Do prób poza granicami kraju wykorzystywano granaty balistyczne (wystrzeliwujące masowo-gabarytowy odpowiednik pocisku bojowego) opracowane przez niemieckie przedsiębiorstwo Diehl Defence. Ponadto partię wysokociśnieniowych nabojów badawczych 40 mm x 46SR opracowały Zakłady Metalowe Dezamet z Nowej Dęby na zlecenie ZMT. Broń bez żadnych problemów zaliczyła wszystkie wymagane testy.

Docelowa wersja 40-mm granatnika rewolwerowego RGP-40 produkowanego przez Zakłady Mechaniczne Tarnów. Podstawowym celownikiem jest kolimator, jednak broń wyposażona jest też w zapasowe przyrządy mechaniczne

Nie ma nabojów i badań

Tyle tylko, że podczas badań kwalifikacyjnych (państwowych) – czyli ostatniego, najważniejszego etapu prób nowej konstrukcji, prowadzonego pod nadzorem instytucji wojskowych i certyfikowanych instytutów – okazało się, ze trzeba w nich stosować… amunicję przyjętą do uzbrojenia przez jakieś siły zbrojne, najlepiej z państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Naboje 40 mm x 46SR o niskiej prędkości są powszechnie używane na całym świecie, choć NATO nadal nie ustaliło standardu tej amunicji (rozpoczęto w 2001, na zaawansowanym etapie było już w 2012). Jednak żadne siły zbrojne, w szczególności należące do NATO (poza kilkoma użytkownikami z jednostek specjalnych) nie wprowadziły amunicji 40 mm o średniej prędkości wylotowej. I to zahamowało całe badania, a tym samym proces przyjmowania broni do uzbrojenia.

Nie ma przy tym znaczenia, że granatniki rewolwerowe RGP‑40 z Tarnowa zostały sprawdzone strzelaniem z amunicji balistycznej 40 m x 51SR w maju 2015 w Niemczech. Inspektorat Uzbrojenia nie zgadza się na zmianę przepisów, skądinąd słusznie, bo tworzyło by to swoisty precedens. Największy kłopot ma przy tym WITU, bo to Instytut prowadzi badania kwalifikacyjne broni, przy udziale Wojska Polskiego.

Obecnie prowadzone są zatem negocjacje, aby ominąć problem za pomocą aneksu do umowy. Pozwoliłby on dokończyć badania przy użyciu amunicji 40 mm niskiej prędkości wylotowej. Następnie, o ile kiedykolwiek Polska lub jakieś państwo NATO wprowadzi do uzbrojenia naboje 40 mm x 51SR, próby miałyby zostać dokończone.

To rozwiązanie pozwoliłoby ominąć problem, który urzędnicy sami sobie stworzyli. Cała sytuacja jest kuriozalna, ale dobrze pokazuje, jak brak wyobraźni oraz niezrozumienie, że nie można wprowadzać broni bez amunicji, blokują wprowadzanie nowych konstrukcji do uzbrojenia. Najgorsze jest to, że nikt nie pomyślał o całej sprawie przez kilka ostatnich lat. Wprowadzając wymaganie, aby nowy granatnik rewolwerowy był zasilany także nabojami 40 mm średniej prędkości wylotowej, nikt nie zwrócił uwagi, skąd wziąć do nich amunicję.

RGP-40 kompletowany jest z zasadniczym celownikiem kolimatorowym, rumuńskim IOR Valdada OS-40GL. Na uchylnej podstawie można jednak mocować i inne kolimatory

Amunicja, potem broń

Trzeba dodać, że warunek, aby amunicja do testowanej konstrukcji strzeleckiej była wprowadzona do uzbrojenia Wojska Polskiego, jest przy tym całkowicie logiczny i uzasadniony. Tworzący te przepisy wiele lat wcześniej doskonale rozumieli, że broń i amunicja to system nierozerwalnie ze sobą związany.

A zatem, nim do sił zbrojnych trafi określony rodzaj uzbrojenia, wpierw musi zostać opracowana lub kupiona stosowna amunicja. Tak to działało w Wojsku Polskim od lat, aż jakiś czas temu przestało.

Dla przykładu, zanim opracowano 9-mm pistolet samopowtarzalny Prexer WIST-94 (niezależnie od oceny tej konstrukcji), już w 1990 skonstruowano rodzime naboje 9 mm x 19 wprowadzone do uzbrojenia jako wz. 93. W 1996 w ramach programu Granulit stworzono polską amunicję 5,56 mm x 45, a dopiero rok później karabinek wz. 96 Beryl. Karabin maszynowy UKM-2000 powstawał od 1998 w ramach pakietów projektów celowych 7,62 mm uniwersalny karabin maszynowy UKM-2000 z kompletem amunicji 7,62 mm x 51, a stosowne naboje opracowano w ramach projektu Rubid (choć prace nad samą amunicją rozpoczęły się w Mesko nawet wcześniej, bo już w 1995). Warto też przypomnieć, że rozwój amunicji 40 mm x 46SR i granatników jednostrzałowych – samodzielnego GSBO‑40 i podwieszanego GPBO-40 – odbywał się od 2005 w ramach projektu celowego nr 255/BO/B Opracowanie konstrukcji i technologii oraz przeprowadzenie badań systemu broni i amunicji obezwładniającej kalibru 40 mm (SBAO‑40).

Tymczasem w ostatnich latach ten system zawodzi. Nie ma amunicji do nowych 120-mm wieżowych moździerzy samobieżnych i 155-mm samobieżnych armatohaubic, ten sam problem dotyczy także broni strzeleckiej. Wina leży tutaj całkowicie po stronie Wojska Polskiego, a raczej organów planistycznych, które najwyraźniej zapomniały, że najpierw opracowuje się i wdraża amunicję, a dopiero później do niej tworzy systemy uzbrojenia.

Poza Wojskami Lądowymi, także Wojska Obrony Terytorialnej zainteresowane są zakupem granatników rewolwerowych. Zamówienie dla WOT może być nawet większe, sięgać ponad 550 RGP-40

Coś nie tak z nabojami

Przypadek granatnika rewolwerowego RGP-40 jest przy tym szczególny, bowiem kwestia amunicji okazuje się być piętą achillesową tej konstrukcji. Zaczęło się w 2009, kiedy w Polsce testowano kilka zagranicznych modeli wielostrzałowych, w tym amerykański Milkor Mk 14 Mod 0 (odpowiednik M32A1 przyjętego do uzbrojenia USMC). Do prób wykorzystano naboje 40 mm x 46SR produkowane przez ZM Dezamet. I wówczas po raz pierwszy okazało się, że w granatnikach rewolwerowych występuje problem z ekstrakcją łusek po nabojach. Przy czym dotyczyło to amunicji bojowej i specjalnej, natomiast problem nie występował z nabojami balistycznymi. Część łusek zakleszczała się w komorach bębna granatnika i trzeba było podważać je za krawędzie kryz, aby dało się je wyciągnąć.

Powodów było kilka. Po pierwsze, naboje opracowano dla konstrukcji jedno-, a nie wielostrzałowej. Nikt po prostu nie rozważał używania ich w granatnikach innego typu.

Po drugie, Wojsko Polskie zamawiało iście aptekarskie partie granatów, przez co ZM Dezamet nie opłacało się łusek tłoczyć i po prostu obrabiano je wiórowo na obrabiarkach cyfrowych. Jest to proces znacznie droższy w produkcji masowej, ale ekonomicznie uzasadniony w przypadku niewielkich partii, a takie przez lata kupował MON. Pozwalało to także ominąć inwestycję w tłoczniki i prasy, które nie były uzasadniane wielkością zamówienia. Frezowana łuska o jednorodnej budowie na całej długości zachowywała się podczas strzału odmiennie, niż toczona, pęczniała w sposób niekontrolowany. W granatnikach jednostrzałowych GPBO‑40 i GSBO-40 nie miało to znaczenia, problem pojawił się w modelach wielostrzałowych.

Po trzecie, na łuskach od szablonu nanoszono farbą oznaczenia typu i partii. Tyle tylko, że panujące podczas strzału ciśnienie i temperatura rozpuszczały ją i zamieniały w coś, co w komorach zachowywało się jak klej. To akurat udało się zmienić bardzo szybko, zastępując wcześniej używaną farbę nową, która nie reagowała w ten sposób. Tym niemniej kumulacja tych wszystkich czynników spowodowała zakleszczanie się łusek.

Z uwagi na to, że naboje produkowały ZM Dezamet, a granatnik rozwijały ZMT, czyli dwa osobne podmioty, przez dłuższy czas problemu nie rozwiązywano od strony amunicyjnej. Tarnowskie Zakłady Mechaniczne, zdecydowały się po prostu na dodanie do kompletu z RGP-40 drewnianego wybijaka do wypychania zakleszczonych łusek z komór nabojowych bębna.

Ze względu na kłopot z uzyskaniem tej samej oliwkowej barwy pokrycia ochronnego na wszystkich elementach z różnych stopów, modele seryjne RGP-40 są anodowane na czarno

Nowa łuska i granat

Po licznych rozmowach, jak też kilku postępowaniach na dostawy nabojów 40 mm x 46SR, które ZM Dezamet przegrywał ze względu na cenę amunicji z drogą, frezowaną łuską, zakład ten, we współpracy z ZMT, zdecydował się na zmianę technologii jej wytwarzania. W czerwcu 2017 przedstawiciele producenta z Nowej Dęby poinformowali o przeprowadzeniu z wynikiem pozytywnym prób zakładowych nowej amunicji 40 mm x 46SR niskiej prędkości wylotowej. Testowane naboje mają łuskę wykonywaną metodą tłoczenia. Nowo opracowane łuski amunicji 40 mm x 46SR zachowują się kontrolowalnie podczas strzelania, zarówno z broni jedno-, jak i wielostrzałowej  niskiej prędkości wylotowej. Co za tym idzie, zapewnione jest bezproblemowe rozładowanie bębnów granatników rewolwerowych. Potwierdziły to w maju strzelania z tarnowskiego RGP-40 na terenie ZM Dezamet. Jak zapewniali zgodnie przedstawiciele obu zakładów, tym razem nie było żadnych problemów z ekstrakcją łusek. Dzięki temu nie będzie już dłużej potrzebny drewniany wybijak, z którym kompletowany jest każdy RGP-40.

Pierwsza partia tłoczonych łusek została dostarczona ze strony zewnętrznego podwykonawcy. ZM Dezamet zamierza jednak stworzyć własną linię produkcyjną, na której za pomocą specjalnych tłoczników, będą produkowane naboje 40 mm x 46SR. Ma to uzasadnienie ekonomiczne, zakład otwiera się na potencjalne zamówienia eksportowe, a do tej pory cena polskiej amunicji była zbyt wysoka. Do nowych granatów kalibru 40 mm opracowano też w pełni rodzime zapalniki. Pierwsza partia amunicji z tłoczonymi łuskami ma trafić do Wojska Polskiego w 2018.

Wojsko Polskie wymusiło na producencie stworzenie zapasowych, mechanicznych przyrządów celowniczych do RGP-40. Aby móc z nich korzystać, muszą być umieszczone bardzo wysoko

10 lat badań i rozwoju

W połowie lat 2000. Wojska Lądowe poszukiwały broni indywidualnej, która zapewniałaby intensywne wsparcie ogniowe przy użyciu pocisków odłamkowych, uzupełnianych przez inne naboje (m.in. dymne) na dystansie zbliżonym do zasięgu karabinka automatycznego, a później także karabinu wyborowego. Taka konstrukcja miała mieć z założenia jak najniższą masę oraz jak najmniejsze gabaryty, aby bez problemów mógł ją transportować i z niej strzelać pojedynczy żołnierz, w dodatku noszący również odpowiedni zapas amunicji.

W Polsce w latach 1980. w warszawskim Instytucie Mechaniki Precyzyjnej opracowano granatniki samopowtarzalne (Hel/Pallad S o masie 4,4 kg do amunicji niskiej prędkości wylotowej z rurowym magazynkiem) i automatyczne (Pallad M/GA-1000, o masie 8,7 kg, zasilany podawanym z pudełkowego magazynka nabojami o średniej prędkości wylotowej o zasięgu do 1000 m), jednak wówczas wojsko nie wykazało większego zainteresowania tymi konstrukcjami.

Dopiero po 30 latach okazało się, że siły zbrojne mające doświadczenia z misji w Afganistanie i Iraku zrozumiały potrzebę wprowadzenia do uzbrojenia niewielkiej i lekkiej broni, która przez krótki czas może mieć siłę ognia porównywalną z ciężkim, mocowanym na pojazdach lub trójnogu granatnikiem maszynowym. W porównaniu do granatników jednostrzałowych, RGP-40 charakteryzuje się znacznie większą siłą i natężeniem ognia. Opróżnienie 6-nabojowego bębna granatnika rewolwerowego zajmuje 3-4 sekund. Po kolejnych 2-4 sekundach ostatni granat z serii trafia w cel znajdujący się w odległości do 300-350 m. W teorii, przy 5‑metrowym promieniu rażenia pocisków, odłamkami może zostać pokryty obszar o długości 60 i szerokości 20 m – blisko 1000 metrów kwadratowych! Takich możliwości nie ma żadna inna indywidualna broń strzelecka.

Zakładając, że Inspektorat Uzbrojenia podpisze aneks na dokończenie badań granatnika, gdy jakieś siły zbrojne w końcu wprowadzą naboje 40 mm x 51SR do uzbrojenia, RGP-40 trafi do Wojska Polskiego w nieco ponad 10 lat po rozpoczęciu projektu celowego. Prace nad granatnikiem, jeszcze jako bronią powtarzalną (stąd pierwotna nazwa Rewolwerowy Granatnik Powtarzalny kalibru 40 mm) rozpoczęły się w marcu 2007. Konstrukcja powstawała we współpracy z Wojskową Akademią Techniczną, a konstruktorem prowadzącym był Zbigniew Wójcik.

Opracowany w ZMT celownik mechaniczny z podziałkami do amunicji niskiej (LV) i średniej (MV) prędkości wylotowej to pierwsza taka konstrukcja na świecie. Dla nabojów LV skala od 50 do 400 m znajduje się z prawej strony, dla MV od 125 do 800 m z lewej

Charakterystyka RGP-40

to indywidualna broń strzelecka o masie własnej 6,5 kg i długości lufy 250 mm, przenoszona i obsługiwana przez jednego żołnierza. Jest zasilany z bębna mającego sześć komór nabojowych o długości 140 mm. Szybkostrzelność praktyczna broni wynosi 12 strz./min., a żywotność 2000 strzałów. Dzięki odpowiednio długim komorom nabojowym bębna, RGP-40 jest dostosowany do strzelania pełną gamą nabojów: od wielozadaniowych (przeciwpancerno- odłamkowych) po specjalne – dymne, oświetlające czy obezwładniające. Przy prowadzeniu ognia granatami 40 mm x 46SR zasięg wynosi 350‑400 m, zastosowanie amunicji 40 mm x 51SR zwiększa go do 700‑800 m.

Granatnik wyposażono w komplet szyn montażowych na osłonie lufy, uniwersalną szynę nad bębnem do osadzania celowników optoelektronicznych, chwyt przedni zintegrowany z mini-dwójnogiem oraz kolbę o regulowanej długości wysunięcia stopki. Standardowo ma być wyposażony w rumuński celownik kolimatorowy IOR Valdada OS-40GL umieszczony na górnej szynie. Zgodnie z wymaganiami Wojska Polskiego będzie też kompletowany z zapasowym celownikiem mechanicznym, mocowanym na szynie bocznej.

RGP-40 to broń półautomatyczna, przy czym pobieranie gazów z lufy jest tylko zabezpieczeniem przed sytuacją, kiedy utknie w niej wystrzelony granat. Jeżeli do mechanizmu gazowego nie trafi odpowiednia ilość gazu, ten nie zwolni rygla i nie pozwoli na obrót lufy, czyli możliwość oddania kolejnego strzału. W ten sam sposób działa zdecydowana większość granatników rewolwerowych. Normalnie broń każdorazowo przed strzelaniem trzeba nakręcić, bowiem bęben ma sprężynę zegarową, a naciśnięcie na spust zwalnia przytrzymujący go zatrzask.

Zbliżenie na 6-nabojowy bęben granatnika rewolwerowego z naniesionymi oznaczeniami komór

Od dialogu do przetargu

Ciekawe jest, że Inspektorat Uzbrojenia zdecydował się na formalne ogłoszenie przetargu na granatnik rewolwerowy, gdy pięć lat wcześniej zainicjowano i wyłożono pieniądze na rozwój takiej broni w kraju. Co więcej, założenia powstającej w Tarnowie konstrukcji były uzgodnione z Wojskiem Polskim. W 2013 Rejonowe Przedstawicielstwo Wojskowe, któremu podlega ZMT, dokonało nawet odbioru partii wdrożeniowej pięciu granatników i potwierdziło spełnienie przez nie założeń taktyczno-technicznych. Trudno zrozumieć logikę tego postępowania, które w przypadku RGP-40 doprowadziło – czy też doprowadzi – do przyjęcia rodzimej broni do uzbrojenia. Zawiodło natomiast w przypadku programu Kij, czyli wyboru nowego karabinu wyborowego do amunicji 8,6 mm x 70 (.338 Lapua Magnum). Tarnowski Alex-338 został odrzucony przez Inspektorat jako niespełniający wymagań (broń miała być z łatwowymienną lufą), wybrano fiński SAKO TRG M10.

Dialog techniczny dotyczący pozyskania 200 granatników rewolwerowych zasilanych amunicją 40 mm 46SR NATO został ogłoszony w listopadzie 2013. Do rozmów przystąpiło pięć przedsiębiorstw: Arminex Trading (z granatnikiem Rippel Effect z RPA), Aycomm (z tureckim MKEK T-40, licencyjną kopią Milkor Mk 1 MGL), Monrex, Unitronex (z oryginalnym Milkorem z RPA) oraz Zakłady Mechaniczne Tarnów (z opracowanym od podstaw RGP-40).

Ponad rok później, w maju 2015 ogłoszono formalny przetarg na dostawy 200 granatników, sześć przekrojów, amunicję treningową i inne elementy. Przetarg realizowany był w trybie istotnym dla bezpieczeństwa państwa, co – w myśl zapisów – oznacza zdolność startującego do wytwarzania broni w kraju. Ustawodawca jednak nie definiuje, co w praktyce oznacza wytwarzanie. Może to też oznaczać montaż w Polsce, z wykorzystaniem części lub wszystkich komponentów produkowanych poza granicami kraju. Na tym etapie okazało się też, że Inspektorat zmienił wymagania. Poszukiwana konstrukcja miała już nie tylko strzelać amunicją 40 mm x 46SR niskiej prędkości wylotowej o zasięgu 350-400 m, ale także – co zaskakujące – nabojami 40 mm x 51SR średniej prędkości wylotowej o zasięgu 700- 800 m. Ta zamiana doprowadziła do wyeliminowania z przetargu większości przedsiębiorstw zaangażowanych w dialog. Nie mogły one zaproponować ani broni wytwarzanej w Polsce, ani zasilanej wymaganą amunicją średniej prędkości wylotowej.

Zgodnie z wymaganiami granatnik miał mieć lufę nie dłuższą niż 310 mm, długość całkowitą nie przekraczającą 950 mm i masę bez amunicji i celownika nie większą niż 6,5 kg. Broń miała być wyposażona w sześcionabojowy bęben amunicyjny, mieszczący granaty o długości całkowitej powyżej 135 mm, co oznaczało zdolność strzelania nabojami specjalnymi – dymnymi, oświetlającymi, czy obserwacyjnymi. Szybkostrzelność praktyczna ma wynosić 12 strz./min., odległość ognia celowanego do 800 m. Żywotność granatnika miała pozwolić na oddanie do 2000 strzałów bez pogorszenia parametrów broni. Wojsko zażyczyło sobie wyposażenia granatnika nie tylko w celownik optoelektroniczny (kolimatorowy), ale też mechaniczne przyrządy mocowane na bocznej szynie. Te pierwsze są typowe dla granatników rewolwerowych, inaczej nie dałoby się z niej strzelać, bo przy większych kątach prowadzenia ognia lufa zasłania pole widzenia. Trudno natomiast, poza pewnym bułgarskim modelem, znaleźć przykład stosowania w tego rodzaju konstrukcji przyrządów mechanicznych.

Ostatecznie do przetargu zgłosiły się tylko trzy przedsiębiorstwa: Arminex Trading z południowoafrykańskim granatnikiem XRGL40 (do naboju 40 mm x 51 ERLP), Works11 z Katowic z amerykańskim AAMI-W AV-140 (produkowanym przez dział Abrams Airborne Manufacturing Inc. – Weapons, ale sprzedawanym też pod marką Milkor USA jako M32A1) i ZMT z Tarnowa z RGP-40. Należy przy tym cieszyć się, że polski model konstruowano na wyrost, aby znosił wyższe ciśnienia. Pierwotnie przecież broń w ogóle nie miała strzelać inną amunicją, niż 40 mm x 46SR niskiej prędkości wylotowej. Pierwsza z ofert została przez Inspektorat Uzbrojenia odrzucona, jako niespełniającą wymogów formalnych. Ostatecznie w lutym 2016 zadecydowano, że wygrała oferta ZMT.

Zarówno AV-140, jak i RGP‑40 oferowano w listopadzie 2016 Jednostce Wojskowej GROM (JWG), która rozpisała postępowanie na dostawy 10 granatników rewolwerowych. Miały mieć lufy długości 193‑213 mm i masę 6,3-6,7 kg. Wkrótce jednak postępowanie anulowano. JWG docelowo była zainteresowana zakupem około 30 granatników.

Trzy granatniki dla Policji

Warto wspomnieć o pierwszym użytkowniku granatników rewolwerowych z Tarnowa. Tym nie jest bowiem Wojsko Polskie, ale Policja. Tyle tylko, że na razie nie używa broni, bowiem brakuje do niej odpowiedniej amunicji specjalnej. Ta dopiero ma zostać zamówiona.

17 listopada ubiegłego roku Komenda Główna ogłosiła postępowanie na dostawę trzech granatników rewolwerowych, dostosowanych do strzelania amunicją bojową i specjalną (w tym obezwładniającą) 40 m x 46SR niskiej prędkości wylotowej i 40 mm x 51SR średniej prędkości wylotowej. Warunkiem było wyposażenie lufy granatnika w osłonę z szynami montażowymi i dostawa konstrukcji z celownikiem kolimatorowym. Postępowanie zostało rozstrzygnięte na korzyść tarnowskich Zakładów Mechanicznych. Dostawy broni zrealizowano 19 grudnia 2016. Granatniki przekazano do Szkoły Policji w Szczytnie, gdzie mają być wykorzystane do prób, w tym oceny przydatności nowej broni dla funkcjonariuszy i wypracowania zasad jej użycia. Konstrukcja z ZMT ma zastąpić w służbie 26,5-mm rewolwerowe strzelby powtarzalne ZGR-1 (znane też jako RGA-86) używane przez Biuro Operacji Antyterrorystycznych (BOA), Samodzielne Pododdziały Antyterrorystyczne Policji (SPAP) oraz Oddziały Prewencji Policji (OPP).

Skądinąd takie próby to całkowite novum w dotychczasowych zakupach uzbrojenia. Warto zwrócić uwagę na odmienne niż w Wojsku Polskim podejście Policji do nowego rodzaju broni. Funkcjonariusze podjęli rozsądną decyzję, że zanim Komenda Główna zadecyduje o zakupach większych partii tych konstrukcji, wcześniej należy broń dobrze poznać, sprawdzić i przetestować. Tymczasem Wojsko Polskie najpierw ogłosiło postępowanie i kupiło granatniki rewolwerowe. Dopiero po dostarczeniu broni będzie tworzyło do nich taktykę, budowało zaplecze i planowało rozmieszczenie tego rodzaju uzbrojenia w drużynie.

Ostatecznie Komendant Główny Policji decyzją nr 60 z 22 marca 2017 rozszerzył uzbrojenie podległej mu formacji (zgodne z decyzją nr 253 z 20 lipca 2016) o półautomatyczny granatnik rewolwerowy RGP-40 produkowany przez Zakłady Mechaniczne Tarnów (ZMT). Decyzja weszła w życie z dniem podpisania, jednak została opublikowana w Dzienniku Urzędowym Komendy Głównej Policji dopiero 18 kwietnia 2017. Tarnowska broń stała się czwartym granatnikiem oficjalnie zatwierdzonym do użytku przez funkcjonariuszy, obok jednostrzałowych wz. 74 Pallad do amunicji 40 mm x 47SR oraz H&K HK69 i B&T BT-06 do naboju 40 mm x 46SR.

Elementem umowy z 2016 są obok bojowych RGP-40 także dostawy sześciu granatników-przekrojów służących do nauki, jak działa konstrukcja

Lufy RGP-40 podczas montażu. Jak widać gdyby nie czysto biurokratyczne opóźnienia, całe zamówienie na broń mogłoby zostać zrealizowane w terminie

Od 2016 w ZMT czekają drewniane skrzynie skompletowanych RGP-40. Producent proponuje też wojsku broń pakowaną w nowoczesne skrzynki polimerowe, dostarczane przez spółkę Castellior

RGP-40 dla WP

Zgodnie z zapowiedziami z 2016, pierwsze RGP-40 miały trafić do 12. i 17. Brygad Zmechanizowanych wyposażonych w kołowe bojowe wozy piechoty Rosomak. Obecnie może się okazać, że w pierwszej kolejności nowe konstrukcje trafią do formowanych brygad Wojsk Obrony Terytorialnej. Nowy rodzaj Sił Zbrojnych jest zainteresowany dostawami ok. 550 półautomatycznych granatników rewolwerowych RGP- 40. Jedna broń tego typu ma trafić do każdej drużyny WOT.

W przypadku Wojsk Lądowych nie wiadomo, ile granatników rewolwerowych będzie przypadało na pluton i czy broń trafi do drużyn bojowych, czy drużyny wsparcia. Zakładano przydzielenie jednej sztuki na drużynę lub wprowadzenie 1-2 do drużyny wsparcia. To pierwsze rozwiązanie może być lepsze, jako uzupełnienie granatników podwieszanych. Podobnie myśleli kilka lat temu wojskowi planiści, którzy zakładali zakupy 500-700 podobnych konstrukcji dla WP. Wraz z jednorazowymi granatnikami przeciwpancernymi, przy zastosowaniu amunicji przeciwpancerno- odłamkowej, częściowo mają zastąpić rgppanc-7 (RPG-7).

Jeżeli dostawy zostaną zrealizowane, to Wojsko Polskie będzie pierwszym rodzajem sił zbrojnych w Europie, które zdecydowały o przyjęciu granatników rewolwerowych do regularnych pododdziałów, a nie formacji specjalnych i specjalistycznych. Otwartym pytaniem jest uzbrojenie celowniczego RGP-40. Nie wiadomo, czy powinien mieć karabinek lub subkarabinek, w przeciwieństwie od celowniczego granatnika przeciwpancernego RPG-7, uzbrojonego tylko w pistolet maszynowy. Doświadczenia amerykańskie wskazują jednak, że grenadier z RGP-40 ma jedynie pistolet samopowtarzalny. Amerykanie bardziej skupili się na opracowaniu 40-mm amunicji z pociskiem kartaczowym do rażenia celów na bardzo bliskich dystansach.

Granatnik rewolwerowy ustępuje pod względem zasięgu granatnikowi maszynowemu, co wynika z zastosowania odmiennej amunicji. Naboje 40 mm x 46SR niskiej prędkości wylotowej umożliwiają strzelanie na dystans 350-400 m, 40 mm x 51SR średniej prędkości na odległość 700- 800 m (stąd nacisk na zastosowanie ich w RGP-40), zaś wystrzeliwane z modeli maszynowych 40 mm x 53SR wysokiej prędkości (HV, High Velocity, rzędu 220-240 m/s) pozwalają osiągnąć 2200 m. Niemniej, miotane są dokładnie takie same pociski, o takim samym promieniu rażenia odłamkami. Co więcej, granatnik rewolwerowy może bez problemu przenosić i obsługiwać pojedynczy żołnierz. Taka możliwość na polu walki, szczególnie w terenie zurbanizowanym, jest nie do pozazdroszczenia. Bardzo trudne, czy wręcz niemożliwe może być wniesienie przez kilkuosobową obsługę granatnika maszynowego do budynku. Tymczasem lekki granatnik rewolwerowy z amunicją może być wniesiony na plecach żołnierza nawet do poważnie uszkodzonej budowli.

RGP-40 z tegorocznej serii produkcyjnej, pokazany na targach Pro Defense w Ostródzie. Dobrze widoczne białe oznaczenia na celowniku dla amunicji LV i czerwone dla nabojów MV

Od przyszłego roku do Wojska Polskiego ma trafiać amunicja 40 mm x 46SR z nową, tłoczoną łuską. Technologie do jej wykonania zostaną do końca 2017 wdrożone przez ZM Dezamet

Granatnik ma być przenoszony w torbie-plecaku transportowym, produkowanym przez Iwo Hest z Gliwic. Na zewnątrz naszyto taśmy do mocowania 6-nabojowych ładownic

Ratunek w WOT?

Jeżeli nie uda się podpisać aneksu do umowy dotyczącej badań, to tak samo jak w przypadku karabinka MSBS- 5,56K, jedyna nadzieja w Wojskach Obrony Terytorialnej. Nie są skrępowane ograniczeniami, a sam granatnik jest konstrukcją, która ma za sobą badania wstępne (zakładowe) i certyfikujące, więc bez problemu może być kupowana. Dzięki decyzji nr 92/MON z 28 kwietnia 2017 w sprawie pozyskiwania sprzętu wojskowego Wojsk Obrony Terytorialnej, ten rodzaj sił zbrojnych uzyskał możliwość samodzielnego wykonywania prób nowego uzbrojenia i sprzętu. W pierwszej kolejności ma on pochodzić od rodzimych producentów, chyba że nie będą mieli możliwości zrealizowania dostawy. WOT pełni też sam dla siebie rolę gestora, choć formalnie zakupy prawdopodobnie będą realizowane przez Wojska Specjalne.

Zdjęcia i rysunki: ZMT/OBRSM, Remigiusz Wilk, Grzegorz Franczyk

 

Artykuł pierwotnie opublikowany w MILMAG nr 01/2017

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Projekt MSBS-12: Automatyczna strzelba modułowa

Jednym z kierunków rozwoju współczesnej broni strzeleckiej jest tworzenie konstrukcji modułowych. Umożliwia to elastyczne komponowanie pożądanych wersji broni przez składanie odpowiednio dobranych elementów…

Uzbrojenie strzeleckie Wojska Polskiego do roku 1921

Trudno jednoznacznie określić początkową datę powstania wojska polskiego po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Można przyjąć, że właściwe formowanie rozpoczęło się 25 października 1918…

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X