23 sierpnia wysokcy rangą urzędnicy amerykańscy potwierdzili agencji prasowej The Associated Press, że izraelski Korpus Powietrzny (Chejl ha-Awir) przeprowadził dwukrotnie naloty na irańskie składy broni w Amerli i Camp Ashraf w Iraku 19 i 28 lipca. Pierwsze informacje o nalotach izraelskich samolotów wielozadaniowych F-35I Adir przekazał, zlokalizowany w Londynie, arabski dziennik Al-Sharq Al-Awsat, 30 lipca, ale wówczas nie było oficjalnego potwierdzenia.
 Lipcowe naloty były pierwszymi działaniami zbrojnymi Izraela nad terytorium Iraku od 7 czerwca 1981. Wtedy podczas Operacji Opera osiem izraelskich F-16A Netz eskortowane przez sześć F-15A Baz poważnie uszkodziło iracki reaktor jądrowy Osirak, niwecząc plany Saddama Husajna budowy broni nuklearnej / Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Izraela

Lipcowe naloty były pierwszymi działaniami zbrojnymi Izraela nad terytorium Iraku od 7 czerwca 1981. Wtedy podczas Operacji Opera osiem izraelskich F-16A Netz eskortowane przez sześć F-15A Baz poważnie uszkodziło iracki reaktor jądrowy Osirak, niwecząc plany Saddama Husajna budowy broni nuklearnej / Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Izraela

Nalot na składy broni i amunicji, należące do paramilitarnych bojówek szyickich, wspieranych i finansowanych przez Iran, oznacza eskalację wieloletniej kampanii militarnej Izraela przeciwko temu państwu. Dotąd izraelskie lotnictwo, także z wykorzystując samoloty F-35I Adir, przeprowadzało naloty na irańskie cele w Syrii. Również premier Izraela, Benjamin Natenjahu, choć nie wprost, 22 sierpnia potwierdził udział F-35I w nalotach podczas wywiadu dla izraelskiej, rosyjskojęzycznej telewizji Kanał 9  (Debiut bojowy F-35I Adir, 2018-05-22).

Znany ze swoich proirańskich sympatii, były premier Iraku, Nuri al-Maliki z szyickiej partii Zew Islamu ostrzegł przed silną reakcją, jeśli zostanie udowodnione, że to Izrael odpowiada za ostatnie naloty. W minionym miesiącu miały miejsce co najmniej trzy eksplozje w szyickich bazach milicji w Iraku. Amerykańscy urzędnicy potwierdzają teraz, że Izrael był odpowiedzialny za co najmniej jeden z incydentów, a wysoce prawdopodobne, że za dwa.

Pierwszy nalot został przeprowadzony 19 lipca na bazę Amerli w prowincji Salah Ad-Din, leżącej na północ od Bagdadu. Zgonie z doniesieniami, przed zdarzeniem do bazy miał przybyć transport wyprodukowanych w Iranie rakietowych pocisków balistycznych nieznanego typu (prawdopodobnie krótkiego lub/i średniego zasięgu Zulfiqar, Zelzar i  Fateh-110 o zasięgu od 200 do 700 km). Pociski miały być ukryte w samochodach ciężarowych – chłodziarkach do transportu żywności. W ataku mieli zginąć przedstawiciele irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRCG) i libańskiego Hezbollahu. Amerli to jedna z głównych baz wojskowych, będących pod kontrolą Sił Mobilizacji Ludowej (Al-Haszd asz-Szabi), skupiających ponad 40 milicji, głównie szyickich. Drugi nalot nastąpił 28 lipca i był wymierzony w skład broni w Camp Ashraf w prowincji Dijala. Mieli tam znajdować się irańscy doradcy, odbierający transport kolejnych pocisków balistycznych. Warto zauważyć, że pierwsze doniesienia o transferze broni rakietowej do Iraku opublikowała agencja Reuters we wrześniu 2018.

Trzeci nalot, choć nie potwierdzono w nim udziału izraelskich samolotów, miał miejsce 12 sierpnia w bazie Camp Al-Saqr, także w pobliżu Bagdadu. Placówka poprzednich latach była wysuniętą bazą operacyjną sił amerykańskich i nosiła wówczas nazwę Camp Falcon. W ataku miał zginąć jeden cywil, a 28 kolejnych zostało rannych. Mieści się tam magazyn broni strzeleckiej i amunicji Irackiej Policji Federalnej oraz Al-Haszd asz-Szabi. 15 sierpnia rząd iracki wprowadził zakaz wykonywania niezatwierdzonych lotów w swojej przestrzeni powietrznej, co dotyczy także samolotów międzynarodowej koalicji z USA na czele. Ostatnia eksplozja, nieznanego pochodzenia, miała miejsce 20 sierpnia, w składzie amunicji na północ od Bagdadu.

Analiza
Tymczasem wojskowy analityk z Malty, Babak Tagway, twierdzi, że izraelskie samoloty miały wykorzystywać sygnały identyfikacyjne F-35A, należących do amerykańskich Sił Powietrznych (US Air Force, USAF), aby zmylić rosyjskie  i syryjskie zestawy przeciwlotnicze. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, gdyż F-35  pozbawione tzw. soczewek Luneburga, czyli reflektorów radarowych, nie potrzebują emitować takich sygnałów podczas misji bojowej nad terytorium przeciwnika.

Inni analitycy wątpią w wykorzystanie F-35I w nalocie na Camp Ashraf, gdyż ta znajduje się w odległości 950 km w linii prostej o bazy lotniczej Nevatim, gdzie stacjonuje izraelska 140. Eskadra Golden Eagle. Wskazują, że promień działania F-35I, który przenosi tyle samo paliwa w wewnętrznych zbiornikach paliwa, co F-35A, którego jest pochodną, wynosi co najmniej 1093 km (zgodnie z oficjalną informacją Lockheed Martin). Nie wzięto jednak pod uwagę, że samoloty mogły (i tak prawdopodobnie było) pobierać paliwo w locie z powietrznych tankowców, dzięki czemu zasięg został znacznie wydłużony. Niewykluczone, że mogły to być nawet amerykańskie tankowce KC-135R Stratotanker, które stacjonują w katarskiej bazie lotniczej Al-Udeid.