Przejdź do serwisu tematycznego

Helikon-Tex Service Case. Niezbędny w polu i na strzelnicy

Kiedy po udanym strzelaniu wracamy do domu, zapewne większość z was zabiera się za czyszczenie broni. Oczywiście nie każdy, bo jak mawia klasyk „Glocka się nie czyści”, a „w AeRze to tylko lufę wystarczy sznurem przeciągnąć”. Owszem, można i tak, aczkolwiek od czasu do czasu warto tą broń przeczyścić, przejrzeć, zrobić mały serwis. Zwłaszcza po jakichś intensywnych zawodach, czy też po poligonie. Siedząc wygodnie w domu przy stole, czy w ulubionym garażu, gdzie zwykle mamy do tego warunki oraz wszystko to, czego potrzebujemy, w zasięgu ręki, żaden problem. Czyścimy popijając kawę, następnie broń trafia do szafy, a ewentualne usterki możemy usunąć w późniejszym czasie.

Gorzej, jeśli jesteśmy na zawodach albo na poligonie. Mamy do wykonania jakieś zadanie ogniowe, a nasza broń odmawia posłuszeństwa. No cóż, pakujemy graty i wracamy do domu chyba, że mamy ze sobą kolejną jednostkę broni. Wtedy dopiero po powrocie oddajemy niesprawną broń do warsztatu rusznikarskiego, albo w domowym zaciszu sprawdzamy co się stało, po czym zamawiamy zużyte części i w spokoju wymieniamy je w naszej ukochanej „luśni”.

Zdjęcia: Mikael

Tylko co wtedy, kiedy nie mamy drugiej jednostki broni, a za zawody zapłaciliśmy tyle kasy, że najnormalniej w świecie szkoda nam odpuścić…? Wtedy, warto mieć ze sobą jakieś zapasowe części, chociażby te, które najbardziej się zużywają, oraz narzędzia. Problem polega na tym, że nie zawsze będziemy mieli gdzie taką broń usprawnić. Owszem, możemy to zrobić na ziemi, czy worku na śmieci (o ile takowy ze sobą mamy) czy też na plecaku. Nie ma problemu, co najwyżej trochę się ubrudzi i może żadnych części nie pogubimy w trawie. I tutaj z rozwiązaniem przychodzi nam bardzo fajny produkt od Helikona – Service Case. Dobrze wyposażony, pozwoli nam usprawnić naszą broń, czy też porządnie ją wyczyścić w praktycznie każdych warunkach.

Rozkładana mata ułatwi nam obsługę broni nawet na piaszczystym podłożu

Pokrowiec został dobrze przemyślany. Ma kilka kieszonek na niezbędne części zapasowe. W środku znajduje się mocowany na rzep, panel organizacyjny wyposażony w cztery kieszenie oraz gumowe szlufki ułatwiające nam uporządkowanie przyborów do czyszczenia broni. Komora główna mieści kilka buteleczek środków do czyszczenia broni i została wyściełana podgumowanym materiałem nie absorbującym żadnych płynów, łatwym w czyszczeniu.

Pokrowiec wykonanym z cordury 500D, zamykany dwukierunkowym zamkiem błyskawicznym

Z zewnątrz (wedle życzenia) może być wykonany z materiału w kamuflażu, natomiast w środku z materiału o jednolitej barwie co ułatwia nam (co daje nam pewnego rodzaju przejrzystość) szybkie zlokalizowanie potrzebnych w danym momencie elementów.
Dodatkowo pokrowiec ten został wyposażony w zwijaną matę do czyszczenia broni wraz z „wanienką” przeznaczoną do czyszczenia na mokro, czy też odkładania wszelkich części broni w jedno miejsce zapobiegając w ten sposób ewentualnemu zagubieniu ich. Materiał, z którego wykonana została wanienka jest w jasnożółtym kolorze, co ułatwia nam pracę przy ograniczonym oświetleniu. Sama mata została obszyta sztywnym wykończeniem, co również zapobiega ewentualnemu zagubieniu części czy narzędzi.

Specjalna wanienka, którą bardzo łatwo wyczyścimy przecierając suchą szmatką

Co powinien taki Service Case zawierać? Lista może być długa i będzie zależeć od rodzaju broni jaką posiadamy oraz od zasobności portfela. Opowiemy wam co zawiera nasz zespołowy Service Case w oparciu o wspólne doświadczenia. W naszym stowarzyszeniu wszyscy posiadają AR’a działającego na zasadzie DGI oraz każdy ma Glocka, co zdecydowanie ułatwia nam organizację. Owszem, niektórzy posiadają również inne jednostki broni, ale głównie używamy wyżej wymienionych i to pod tym kątem nasz Service Case został wyposażony tak a nie inaczej.

Co więc powinno znaleźć się w pokrowcu?

Przybory do czyszczenia broni:

  1. Szczotki wszelkiego rodzaju (mosiężne, nylonowe, filcowe). Szczotka do komory zamkowej, skrobaki, patyczki do uszu, wyciory do czyszczenia fajek (idealnie pasują do czyszczenia otworu prowadzącego iglicę w zamku) oraz szmatki i rękawiczki lateksowe;
  2. Sztywny wycior. Bez niego, nie będziemy w stanie przepchać zaczopowanej lufy z resztek po pociskach UTM, FX, czy chociażby z błota jeśli już nam się to przytrafi;
  3. Sznur do czyszczenia przewodu lufy. Po usunięciu niesprawności sztywnym wyciorem lub po zakończonym strzelaniu, dobrze jest przeciągnąć lufę sznurem i delikatnie ją naoliwić, zwłaszcza jeśli używaliśmy ślepej amunicji.

Chemia:

  1. Olej do broni. Jest to oczywiście podstawa zwłaszcza kiedy pracujemy na platformie AR15;
  2. Brake Cleaner. Czyści błyskawiczne większość zabrudzeń, odtłuszcza i co ważne bardzo szybko odparowuje. Jest niezastąpiony!
  3. Rozpuszczalnik syntetyczny. Pomoże nam przy usuwaniu nagaru (na przykład RAND Bore & Bolt od VTAC’a);
  4. Chusteczki do demakijażu. Dobrze zbierają nagar i inne zabrudzenia. Przydadzą się również do czyszczenia dłoni.

Części zapasowe:

  1. Pierścienie gazowe. Zużyte, mogą nam przysparzać problemów w postaci nie pozostawania zamka w tylnym położeniu po skończonej amunicji oraz awarii w postaci braku przeładownia. Wymiana takich pierścieni zajmuje dosłownie kilka minut;
  2. Iglica. Zdarza się, zwłaszcza przy dłuższym przebiegu broni, że czubek iglicy łamie się. Powoduje nam to awarię w postaci „niewypału”. Wymiana iglicy jest jeszcze prostsza niż wymiana pierścieni;
  3. Przetyczka iglicy. Mały detal, a uszkodzona potrafi nam uprzykrzyć życie.
  4. Rączka przeładowania. Trudno ją zepsuć, aczkolwiek zdarzyło się nam dwa razy, że ktoś zgubił pin blokujący zatrzask rączki w upperze. Co to powoduje? Po pierwsze, rączka lata podczas przemieszczania się z bronią, co nie jest jakimś wielkim problemem ale denerwuje, a po drugie podczas strzelania (zwłaszcza z tłumikiem) potrafi nam ona wracać w tylne położenie i delikatnie bić nas po twarzy. Wymiana rączki jest jeszcze szybsza niż iglicy;
  5. Zamek. Jego usterki występują wyjątkowo rzadko, jednak nauczeni doświadczeniem podczas niewłaściwego usuwania awarii broni możemy sami go uszkodzić, co powoduje całkowite wykluczenie broni z dalszego strzelania.

Dodatkowo:

  • Multitool. Każdy go zna i każdy go ma, niestety zwykle nie wtedy kiedy jest potrzebny;
  • Wybijak pinów do Glocka;
  • Klucze imbusowe. Mały kompaktowy zestaw do roweru zawierający różne rozmiary kluczy;
  • Kluczyk do regulacji muszki. Zajmuje na prawdę niewiele miejsca, a czasem może się przydać.;
  • Trytytki. Znajdą zastosowanie chociażby do prowizorycznej naprawy zawieszenia do broni.;
  • Duct tape. Kilka metrów zawiniętej na siebie taśmy, potocznie zwanej silver tape’em, pomoże nam w tymczasowej naprawie uszkodzonego magazynka czy chociażby ukrycia wiszących przewodów od latarki lub włącznika żelowego.;
  • LocTite.

Mocowany na rzep panel z kieszeniami oraz elastycznymi pętlami dobrze zabezpiecza wyposażenie

Co do elementów wyposażenia naszego Service Case’a sprawa dla większości z nas, strzelców, jest raczej jasna. Niektórzy mogą się jednak zastanawiać „po co mi tyle pierdół na strzelnicy”. Tutaj odniosę się do kilku punktów zamieszczonych powyżej.

Sztywny wycior. Dziś bardzo popularne są miękkie, elastyczne wyciory czy też sznury do czyszczenia przewodu lufy. Bardzo często są wystarczające podczas „rekreacyjnego” strzelania. Gorzej jednak kiedy strzelamy z użyciem popularnej obecnie amunicji treningowej barwiącej UTM czy FX. Zwłaszcza podczas intensywnego treningu typu Force On Force, w czasie kontaktu przy dużej dynamice działań możemy nie zauważyć, że pociski przestały opuszczać przewód lufy. Kiedy w grę wchodzą emocje, chęć wygrania potyczki oraz przysłowiowa „podjarka”, pakujemy kolejne plastikowe pociski wypełnione farbą w lufę. Jeśli w porę się zorientujemy co się dzieje, to właśnie przy użyciu wyciora możemy taką lufę przeczyścić i kontynuować trening.

Brake cleaner. Zapewne zdarzyło wam się strzelać w czasie ulewnego deszczu kiedy to broń dosłownie ocieka wodą. A może mieliście okazję wykonywać jakieś ciekawe zadanie ogniowe na poligonie lub zawodach gdzie wasza broń musiała trafić pod wodę. Po takim „zabiegu” wskazane jest wysuszenie broni. Niestety wycieranie, mokrej często brudnej i tłustej, broni samą szmatką wymaga mnóstwa czasu i cierpliwości. Jak bardzo byśmy się nie starali ciągle skądś wyłazi woda. Tutaj właśnie świetnie sprawdzi się brake cleaner lub inny zmywacz uniwersalny stosowany przez mechaników samochodowych. Środek ten zaaplikowany na broń wypiera wodę z najmniejszych i trudno dostępnych zakamarków. Wystarczy taką broń rozłożyć, wyjąć BCG, popsikać wszystko brake cleanerem, przetrzeć szmatką, naoliwić i już mamy broń gotową do dalszego użycia.

Pierścienie gazowe. Jednym z pierwszych objawów zużytych pierścieni jest nie pozostający w tylnym położeniu zamek po skończonej amunicji w magazynku. Dotyczy to przeważnie standardowych aluminiowych magazynków tzw. STANAG’ów. Można to pomylić ze zużytym magazynkiem, zwłaszcza jeśli podłączymy do naszego gniazda w karabinie jakiś współczesny magazynek typu Magpul. Te zazwyczaj będą pracować bezproblemowo. Kolejnym objawem, mówiącym nam o tym, że nasze pierścienie kwalifikują się do wymiany będzie nieprzeładowanie karabinka, a konkretnie nie pobranie kolejnego naboju z magazynka. Zaczynamy wtedy szukać problemu, czy to w amunicji czy w starych magazynkach, czy może zużytym BCG. Wystarczy wymienić pierścienie na nowe i problemy znikają.

Iglica. AWARIA! Krzyczymy. Wprowadzamy procedurę TRB (tap, rack, bang) i znowu AWARIA! Kolejny niewypał… I kolejny… Pierwsza myśl, co jest z tą amunicją? W końcu myślimy dobra, trzeba obejrzeć broń. Rozkładamy, wyciągamy zamek, przeglądamy. Mamy to – ułamany czubek iglicy. Wszystko jasne. Na szczęście mamy ze sobą zapasową iglicę, wymieniamy ją na „kolanie” i klika minut później wracamy do zajęć. Zdarzyło się wam tak kiedyś? Bo nam owszem, dwa razy. Tylko za pierwszym razem nie mieliśmy zapasowej iglicy…

Przetyczka iglicy. Nowy karabinek, towar zagraniczny (i to nie chiński) nalatane może 600 sztuk. Jesteśmy na zgrupowaniu, walimy do papieru trzeci dzień. A tu zonk. Awaria. Zamek w nowym AeRze nie wrócił w przednie położenie. Rozbieramy! Ale jak, zamek siedzi w buffer tube. Nie idzie go rozłożyć. Po dłuższej walce udaje się. Rezultat? Pęknięta przetyczka iglicy. Broń niesprawna technicznie trafia do torby i po zabiegu. Od tamtej pory ta mała część również znajduje się w pokrowcu.

Rączka przeładowania. Z wysokiej półki, na pełnym wypasie rączka przeładownia na jednym ze szkoleń zgubiła pin mocujący zatrzask rączki. Rezultatem było to, ze rączka podczas strzelania cofała się razem z zamkiem i odbijała się od okularów w chwili oddawania strzału. Niby usterka niewielka, zwłaszcza, że nadal możemy bronią operować, aczkolwiek bardzo denerwująca. Do tego dochodzi szydera od kolegów i zamiast skupiać się na wykonaniu strzelania w głowie mamy tą myśl – „co za g**no”! A mogłem zabrać ze sobą stockową rączkę, tak na wszelki wypadek.

Zamek. Część broni, która raczej sama się nie zepsuje, a na zużycie jej trzeba trochę poczekać. Niestety, może się wam przytrafić taka awaria, kiedy to podczas jej usuwania sami uszkodzicie zamek o czym pisaliśmy tutaj: Usuwanie zacięć broni: Bolt Override. Przy takiej usterce, broń jest całkowicie niesprawna. Od tamtej pory zapasowy zamek znajduje się w naszym Service Case’ie. Zajmuje nie wiele miejsca a jego wymiana jest banalnie prosta.

Wszystko to mieści się w jednym niedużych rozmiarów (20x28x10 cm) pokrowcu

Tak wyposażony zestaw pozwoli nam przywrócić sprawność uszkodzonej broni, albo porządnie ją wyczyścić po jakimś hardcorowym torze na zawodach, bez konieczności robienia dłuższej przerwy. To samo dotyczy poligonu. Czy to na strzelnicy zwykle pełniej piachu, czy w terenie przygodnym, gdzieś w lesie na ściółce bądź na śniegu. Rozwijamy matę, wyciągamy z pokrowca to czego potrzebujemy i po kilku minutach mając wszystko pod okiem i w zasięgu ręki możemy przywrócić sprawność broni bądź też zabezpieczyć ją przed ewentualną korozją.

Dziękujemy Helikon-Tex za przekazanie torby pokrowca Service Case do testów.

Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X