Wstęp

Czym jest tarp, wie niby każdy. A przynajmniej tak się wydaje leśnym wyjadaczom, dla których to słowo jest częścią „branżowego” żargonu. Dla tych, którzy jeszcze nie zaznajomili się z unowocześnionym słownikiem z biwaków, „tarp” to skrót od angielskiego słowa tarpauline lub tarpau, oznaczającego po prostu plandekę lub płachtę. A co to jest plandeka? Wedle słownika języka polskiego, jest to duży kawałek materiału, służący do przykrywania wozów, towarów itp. w celu ochrony przed warunkami atmosferycznymi. W obozowaniu plandeka stanowi zastępstwo za namiot, łatwo przenośny materiał na szybkie schronienie. Ma tę przewagę nad namiotem, że nie nosi się ze sobą żadnych drążków do rozbijania jej. Powinna też być – przynajmniej teoretycznie – lżejsza od namiotu. Minusem jest to, że plandeka nie jest wyposażona w możliwość szczelnego zamknięcia. To tak w największym skrócie, żeby nikt nie mówił, że pominąłem to zagadnienie.

Biwakowe plandeki
Dobra, nie czarujmy się, jest tego mnóstwo. Nie będę tu uprawiał kryptoreklamy, każdy może po prostu wejść na stronę jakiegokolwiek sklepu ze sprzętem turystycznym/survivalowym i zobaczyć sobie, jak wiele firm oferuje takie produkty. Można je od biedy zastępować wyrobami przeznaczonymi do użytku gospodarczego, plandekami budowlanymi czy ogrodowymi, ale to zagadnienie na inny materiał. Tak czy siak, „tarpy” mają zwykle dość podobne wymiary i pewną ilość przygotowanych przez producenta punktów mocowania. Zwykle jest to minimum osiem, a utarło się – nie bez powodu – że najlepsze, bo dające najwięcej możliwości, jest dziewiętnaście punktów mocowania.
Co do kolorystyki, zauważyłem od kilku lat poszerzanie się wachlarza możliwości. Niegdyś trudno było o plandekę w kolorze innym niż uniwersalna oliwkowa zieleń lub jakiś kamuflaż. Dzisiaj u niektórych producentów można dostać płachty w wielu, nieraz jaskrawych – niemal neonowych – kolorach. Tak samo, jak namioty. Typowe wymiary plandek mieszczą się w przedziale 2-4 metrów długości brzegu, ale można znaleźć większe. Utarło się, że 3×3 metry to klasyk – płachta, pod którą mogą dość wygodnie biwakować dwie osoby, a jeden wędrowiec schowa spory bagaż i zostanie jeszcze przestrzeń na kuchnię. Sposobów na ich rozwieszanie jest mnóstwo, temu zagadnieniu poświęcimy inny materiał.

Główny bohater – Helikon Supertarp
Płachta biwakowa Helikon Supertarp wpisuje się doskonale w sprawdzone standardy. Patrzymy na opis producenta i pierwsze co rzuca się w oczy to wymiary 3×3 metry i 19 punktów mocowania. Cóż mogę rzec… poprawnie. Przy typowym, dwuspadowym rozbiciu na ziemi, uzyskujemy namiocik wysokości około metra, ze sporą przestrzenią pod nim. Ale to nie jest jedyna możliwość użycia Supertarpa.
Dziewiętnaście punktów mocowania daje nam bardzo szeroką gamę dostępnych ułożeń i układów. Półtora spadu i piękny widok przed nami? Proszę bardzo. Adirondak albo tuareg? Też się da. Mocowania wykonano z mocnych pętli wszytych na dodatkowych, wzmacniających łatkach. Poprawnie. Są rozmieszczone wedle standardu, w którym trudno by było coś zmienić: na czterech rogach (4), po trzy na każdą krawędź (3×4=12) oraz trzy na „kalenicy”, czyli przewidzianej przez producenta linii „złożenia” daszku. Łącznie dziewiętnaście. Szew na owej kalenicy dodatkowo podklejono nieprzemakalną listwą. Znowu: dobrze, że jest, bez tego byłoby głupio, aczkolwiek dość oczywiste udogodnienie.
Supertarp wykonany jest z poliestru w splocie rip-stop, co również jest dobrym, typowym rozwiązaniem. Gramatura materiału to 72 g/m² a waga całości wynosi 850 gramów. Takie dane podaje producent. Moja waga przy samej płachcie pokazała gramów 870, ale to pewnie dlatego, że mam już do niej przymocowane dość długie sznurki.

Zawartość zestawu
Tutaj przyznam, że byłem zdziwiony, ale nie tylko ja Supertarpa używałem, więc podpatrzyłem co nieco u kumpli. W zestawie otrzymujemy płachtę oraz dwa pokrowce. Jeden z nich jest typowym, otwieranym jak sakiewka workiem. Drugi pokrowiec jest prostokątny z płaskim, siatkowym „dnem” i półokrągłą, zapinaną na zamek „górą”, zaopatrzony w szlufki do przewlekania troków. I po co to komu? No cóż, według producenta jest to dodatkowy pokrowiec, w którym płachta nieco się rozpręża i może schnąć po deszczowej nocy, przytroczona na zewnątrz plecaka. Fakt, zabieranie ze sobą dodatkowej wody w plandece jest niepotrzebnym dociążaniem się. Ale płachta nie nasiąka, więc można ją po prostu dobrze wytrzepać przed zwinięciem. A ten dodatkowy, zapinany pokrowiec, bardzo dobrze spełnia funkcję organizera do bagażu, więc też mi się przydaje. To właśnie podpatrzyłem u kogoś, kto Supertarpa używa dłużej niż ja.
Czytelnicy i Czytelniczki pewnie już zauważyli, że nie wymieniłem w zestawie sznurków, linek ani niczego takiego. Po prostu nie dostajemy ich razem z produktem i trzeba sobie samodzielnie zorganizować system zawieszenia. W mojej opinii to akurat zaleta, gotowe rozwiązanie nie ogranicza „mocy TFUrczych”. Każdy użytkownik może sobie zamontować takie zawieszenie, jakie mu najbardziej odpowiada. Karabińczyki, prusiki, haczyki – co kto woli. Ja sobie sprawiłem po prostu jaskrawe sznurki, licząc na to, że będę się o nie trochę mniej potykał w obozie. Działa.


Użytkowanie plandeki Helikon Supertarp
Funkcjonuje w ostatnich latach coraz popularniejsze określenie, stające się „słownym wytrychem”. Mawia się, że coś „robi robotę”. Dokładnie to mogę powiedzieć na temat Supertarpa. Jest tym, czym ma i może być. Płachtą o konkretnych wymiarach, która spełnia swoje zadanie. Trudno by tu było odkryć Amerykę na nowo. Może ktoś, kiedyś wymyśli super-Supertarpa, który w jakiś sposób będzie przewyższał wszystkie inne, ale ja jeszcze na takowy produkt nie natrafiłem.
W kategorii tego, co można dostać w niewygórowanym budżecie, bez inwestowania w wymyślne materiały, na środkowoeuropejskie warunki, Supertarp po prostu spełnia swoje zadanie. Nic więcej, ale też nic mniej. Nieźle chroni przed wiatrem, nie dociąża szczególnie bagażu, nie przemaka. Gwałtowna, letnia burza nie dała mu rady. Miejsca jest pod nim na tyle dużo, że raczej nie występuje zjawisko kondensacji. Jeżeli szukacie ciepła, można go rozwieszać sposobami, które zmniejszają wentylację wnętrza, zatrzymując tym samym trochę ciepłego powietrza w pobliżu śpiącej osoby. Dla osób biwakujących na ziemi lub w hamakach o długości do 3 metrów, w mojej ocenie jest zupełnie wystarczający.

Dziękujemy firmie Helikon-Tex za dostarczenie tarpa do recenzji.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.